Chodzi o audycję "Radio Sputnik", nadawaną przez "Radio Hobby" z Legionowa, codziennie w godzinach 21.00-22.00. KRRiT stwierdziła, że radio nie tworzyło i nie zestawiało programu audycji samodzielnie, lecz powierzyła to podmiotowi trzeciemu (rosyjskiemu radiu "Głos Rosji"), który nie był do tego uprawniony. Zdaniem Krajowej Rady, naruszona została w tym przypadku zasada samodzielności, w myśl której nadawca sam kształtuje swój program i ponosi odpowiedzialność za jego treść.
- Problem ma znaczenie kardynalne, ponieważ w Polsce nie ma możliwości odsprzedania czy odstąpienia zarezerwowanej częstotliwości, jak np. w USA. W przypadku "Radia Hobby" doszło do rzeczy niedopuszczalnej, ponieważ koncesjonariusz odsprzedał pasmo innemu podmiotowi co oznacza, że program w odsprzedanym paśmie nie podlega koncesji i jest pozbawiony nadzoru Krajowej Rady. Było dużo czasu, aby koncesjonariusz zmienił ten stan rzeczy, ale nie można było tego odwlekać w nieskończoność i podjąć drastyczną decyzję, z której się nie cieszę - powiedział Graboś.
Jak dodał, nadawca nie został nagle postawiony pod ścianą, ponieważ postępowanie przeciwko niemu toczyło się od 1 lipca, a KRRiT stwarzała możliwości zmiany tej sytuacji. Podkreślił też, że polskie prawo nie daje możliwości "łagodniejszego rozwiązania tej sprawy", np. poprzez karę finansową. - Poza tym, nie zmieniłoby to istoty sprawy. Nadal byłby emitowany program, który w odsprzedanej części był bezprawny - podkreślił Graboś.
Zaprzeczył jednocześnie, jakoby odebranie koncesji było odpowiedzią na rzekomą rosyjską propagandę, obecną w audycji "Radio Sputnik". - Problem prokremlowskiej propagandy może istnieć, ale to nie to było podstawą decyzji. W tym przypadku nie opieraliśmy się na zarzutach naruszania polskiej racji stanu, jakie pojawiają się w publikacjach medialnych - zaznaczył Graboś.
Sprawy nie chciał komentować prezes "Radia Hobby" Tomasz Brzeziński. - Dowiaduję się o tym z mediów, nie znam treści uzasadnienia tej decyzji. Chcę poznać jej powody zanim cokolwiek skomentuję - tłumaczył PAP Brzeziński.
Brzeziński w lipcu wyjaśniał, że nie ma złudzeń co do treści prezentowanej przez audycję "Głosu Rosji", które określił "obrzydliwą propagandą". Zaznaczał też, że nie ma możliwości zerwania umowy z rosyjskim nadawcą, zawartej przed trzema laty przez poprzedni zarząd radia.