Komisja Europejska opublikowała dzisiaj rozporządzenie w sprawie drugiego programu wsparcia dla rolników dotkniętych rosyjskim embargiem. Wynika z niego, że nasi producenci będą mogli dostać rekompensaty za wycofanie z rynku maksymalnie 18 750 ton kilogramów jabłek i gruszek.
Aktualizacja 14:52
Wczoraj wieczorem KE podała, że przeznaczy dodatkowe 165 mln euro na nowy program rekompensat dla sektora owoców i warzyw za straty związane z wprowadzeniem przez Rosję embarga na żywność z UE.
Z rozporządzenia w tej sprawie wynika, że ze środków tych będzie mogło skorzystać głównie 13 państw unijnych. W największym stopniu Hiszpania, Belgia, Francja i Włochy. Niewielki limit dla naszego kraju wynika z tego, że w pierwszym programie 85 proc. wszystkich wstępnych wniosków pochodziło właśnie z Polski.
_ - Widzieliśmy bardzo dużą liczbę wniosków z Polski w ramach pierwszego programu, tymczasem musimy patrzeć na ten problem z unijnej perspektywy, dlatego traktujemy te dwa programy wspólnie _ - powiedział Polskiemu Radiu Roger Waite rzecznik Komisji do spraw rolnictwa.
Limit na jabłka i gruszki w drugim programie dla Belgii wynosi 43 tys. ton, dla Francji prawie 29 tys. ton, a dla Włoch 35 tys. ton. Dodatkowo rolnicy z tych krajów będą mogli skorzystać ze środków za wycofanie z rynku innych produktów (np. śliwek, winogron, pomarańczy, czy mandarynek). Polska takiej możliwości nie ma, bo już wyczerpała swój limit.
Największy kontyngent na wycofanie z rynku pomarańczy, klementynek i mandarynek otrzymała Hiszpania - ponad 58 tys. ton.
Poza 13 państwami objętymi maksymalnymi ilościami produktów, za których wycofanie z rynku przysługiwać będzie rekompensata, każdy kraj unijny otrzymał dodatkową rezerwę do wykorzystania w wysokości 3 tys. ton. Kwalifikują się w niej wszystkie produkty objęte zarówno pierwszym jak i drugim programem wsparcia.
Podobnie jak w przypadku pierwszego programu na największe rekompensaty mogą liczyć ci, którzy wycofają z rynku swe produkty, przekazując je do bezpłatnej dystrybucji (np. dla szkół czy dla najuboższych). Niższe będzie wsparcie w przypadku niezbierania, zielonych zbiorów czy kompostowania. Nieco więcej dostaną też rolnicy zrzeszeni w organizacjach producenckich (75 proc. określonych stawek za wycofanie z rynku w formie innej niż bezpłatna dystrybucja, podczas gdy rolnicy indywidualni otrzymają 50 proc. tej stawki).
Nowy program rekompensat obejmie cztery grupy produktów: jabłka i gruszki (do 181 tys. ton); owoce cytrusowe, w tym pomarańcze, mandarynki i klementynki (96 tys. ton); inne warzywa, w tym marchew, ogórki, papryka i pomidory (44,3 tys. ton) oraz kiwi, śliwki i winogrona (razem 76,8 tys. ton). Po rekompensaty nie będą mogli się już zgłaszać producenci kapusty, kalafiorów, brokułów, pieczarek i owoców miękkich.
Program ma potrwać do końca roku, po czym do końca stycznia mają być wypłacane pieniądze dla rolników.
W przypadku pierwszego wartego 125 mln euro programu, w którym wnioski o rekompensaty pochodziły głównie z Polski, konieczna będzie jeszcze ich weryfikacja. Dopiero po niej KE wypłaci odszkodowania. Według źródła PAP w KE nie stanie się to jednak w tym roku.
Co na to Polska?
Unia Europejska gra na czas ws. rekompensat dla rolników w związku z
rosyjskim embargiem na żywność - ocenił we wtorek wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński. Jak dodał, Polska w tej sprawie będzie konsekwentna i stanowcza.
Piechociński odniósł się w ten sposób do doniesień, że z drugiego programu unijnych rekompensat polscy rolnicy skorzystają w bardzo niewielkim stopniu, a także, że środki z pierwszego programu jeszcze nie zostały uruchomione. Zapowiedział też, że w kontekście rosyjskiego embarga rząd będzie starał się o unijne środki dla przedsiębiorców, którzy również stracili na rosyjskim embargu.
Minister rolnictwa Marek Sawicki był pytany we wtorek w TVN24 czy to prawda, że w drugiej transzy rekompensatami zostało objętych tylko 18 tys. ton polskich jabłek i gruszek. _ Była pierwsza transza, na którą przeznaczono 125 mln euro, na tą drugą być może będzie 165 mln euro. Natomiast wszyscy zapominają o tym, że w pierwszej transzy Polska zapotrzebowała 87 proc. środków przeznaczonych dla 28 państw Unii Europejskiej. I w tej chwili przy kolejnym podziale odjęto nam tamte wielkości, zgłoszenia _ - mówił Sawicki. Przypomniał, że do tej pory KE nie uruchomiła pieniędzy na wypłaty rekompensat.
_ Unia nie rozumie tego, że rolnictwo graniczne, takie, jak polskie, które z całego rynku europejskiego było najsilniej zaangażowane (na rynku rosyjskim - PAP), poniosło największe straty. To wydziwianie, że Sawicki i polscy rolnicy w pierwszym ruchu zgłosili 100 mln zł z tej wstępnej sygnalizowanej kwoty 125 mln zł, to jest taka gra na czas. Tu będziemy bardzo konsekwentni i stanowczy _ - skomentował we wtorek w Gliwicach Piechociński.
_ Chcemy sięgać z wielką konsekwencją nie tylko do pieniędzy związanych ze sprawami rolnymi, ale także w tych nadzwyczajnych rozwiązaniach wyszarpnąć z kasy unijnej maksymalne możliwe środki dla polskiej przedsiębiorczości. Bo - co zrozumiałe - to polska przedsiębiorczość płaci w Europie Środkowej i Wschodniej największą cenę za to, co dzieje się w relacjach Europa-Rosja i to my mieliśmy największy udział na tamte rynki z wszystkich pozostałych krajów europejskich _ - dodał.
Minister rolnictwa Marek Sawicki przypomniał we wtorek, że każdy rolnik ma prawo do zgłoszenia chęci wycofania swoich produktów z rynku, a w Polsce jest ponad 200 tys. producentów, którzy eksportowali do Rosji ok. 1 mln ton owoców rocznie. Dodał, że u każdego rolnika, który złożył chęć wycofania produktów z rynku trwają kontrole, które mają zakończyć się do 15 października.