Rosja i separatyści przegrają w Donbasie. Przed takim scenariuszem ostrzegł prezydenta Władimira Putina były dowódca separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej. Igor Striełkow-Girkin opublikował swoje wystąpienie w sieci, zapowiadając rychłą klęskę swoich niedawnych kompanów.
W opinii Striełkowa, władze Ukrainy przygotowują operację uderzeniową. Jak przekonuje separatysta, Kijów już sformował trzy grupy wojsk, które mają jednocześnie uderzyć na zbuntowane regiony i rozbić zwolenników prorosyjskiej Noworosji.
_ - Jeśli ten plan zostanie zrealizowany, to będzie on jedną z większych porażek Federacji Rosyjskiej od 1991 roku i pociągnie za sobą poważne wewnętrzne wstrząsy polityczne _- tę wypowiedź separatysty opublikowały rosyjskie portale informacyjne.
Wypowiedź byłego dowódcy separatystów wskazywać ma na bezpośrednie zaangażowanie Moskwy w wydarzenia na Ukrainie. Igor Striełkow sam o sobie mówił, że jest byłym rosyjskim i radzieckim żołnierzem w stopniu pułkownika.
Natomiast władze w Kijowie twierdzą, że to etatowy dywersant rosyjskich służb o prawdziwym nazwisku Igor Girkin.
Terroryści wspierani przez Moskwę
Oddziały separatystów na wschodzie Ukrainy znacznie zmniejszyły swoją aktywność. Według sztabu operacji antyterrorystycznej, w obwodzie ługańskim i na południu donieckiego w ogóle nie zanotowano ostrzałów. Na pozostałym terytorium atakowano oddziały ukraińskie pod Debalcewem i Awdijiwką. Strat wśród Ukraińców nie ma.
Wieczorem bojówkarze dwukrotnie próbowali szturmować bez skutku donieckie lotnisko. Ataki zostały odparte. Według eksperta wojskowego Dmytra Tymczuka, oddziały separatystów: _ Opłot i Wschód poniosły ostatnio znaczne straty, dlatego nie biorą udziału w walkach. Są teraz dozbrajane bronią przewożoną z Rosji. W samym Doniecku znów pojawiły się regularne rosyjskie oddziały, między innymi z Omska i Kostromy _. Ogółem w ciągu doby Ukraińcy byli atakowani 30 razy.
Obserwatorzy OBWE jeszcze przez miesiąc pozostaną na rosyjsko-ukraińskiej granicy. Zgodę na przedłużenie misji, która monitoruje przejścia graniczne w rejonie Donbasu, wyraziło 57 państw członkowskich Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.
Grupa zagranicznych obserwatorów rozpoczęła pracę na przełomie lipca i sierpnia. Swoją siedzibę mają w Kamieńsku Szachtyńskim w obwodzie rostowskim. Jak przyznaje szef misji Paul Picard, władze Rosji od samego początku wspierają działalność obserwatorów. Na granicy rosyjsko-ukraińskiej po stronie rosyjskiej pracuje łącznie 16 osób. Przez 24 godziny na dobę monitorują dwa przejścia graniczne _ Donieck _ i _ Gukowo _. Ich mandat nie pozwala jednak na przekraczanie granicy ani kontrolowanie transportów, które wjeżdżają na Ukrainę.
Życie w Donbasie nie do zniesienia
Ponad jedna trzecia mieszkańców Donbasu negatywnie ocenia jakość życia i granice swej wytrzymałości. W ciągu dwóch ostatnich miesięcy socjolodzy telefoniczne przeprowadzali badania opinii społecznej w 27 problematycznych miastach regionu. Mieszkańcy skarżą się na brak leków, pieniędzy i jedzenia.Najtrudniej żyje się mieszkańcom miast, w których terroryści prowadzą aktywne działania wojenne. Tutaj najbardziej odczuwalny jest brak leków. Jak mówią socjolodzy, co drugi z badanych stwierdzał, że w mieście brakuje podstawowych leków - na serce, ciśnienie i na uspokojenie - podkreśla dyrektor Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii Natalia Charczenko.
Brakuje także lekarzy i pielęgniarek, którzy zmuszeni byli wyjechać z regionu w związku z działaniami wojennymi - mówi Natalia Karina z Ukraińskiego Czerwonego Krzyża i dodaje, że obecnie w większości obiektów do których dostarczana jest pomoc humanitarna _ na pierwszym planie są problemy ze świadczeniem usług medycznych, ponieważ albo instytucje medyczne nie działają, albo brakuje personelu medycznego _.
Oprócz tego brakuje podstawowych artykułów spożywczych - mąki, mleka, konserw mięsnych i rybnych, odżywek dla dzieci a nawet wody, nie mówiąc już o środkach higieny.
Jednak, mimo wszystko, sytuacja zmienia się na lepsze. Ludzie nie wyzbyli się optymizmu, po części dlatego, że chwilowo zaprzestano walk, nie bez znaczenia jest też to, że w wyzwolonych miastach życie wygląda zupełnie inaczej. Jak twierdzi pełnomocnik prezydenta Ukrainy ds uregulowania sytuacji na Donbasie Iryna Heraszczenko, obecnie państwo robi wszystko, by pomóc potrzebującym, choć nie zawsze ma dostęp do okupowanych przez terrorystów terenów. _ Z niektórych miast wyjechało 45 proc. mieszkańców. Obecnie na Ukrainie mamy 420 tysięcy oficjalnie zarejestrowanych przesiedleńców. Z miejsc, gdzie jest dobrze, ludzie nie uciekają _ - stwierdza Heraszczenko.
Socjolodzy zwracają uwagę, że po raz pierwszy, od ponad dwudziestu lat niepodległości, Ukraińcy czują się tacy nieszczęśliwi.
Czytaj więcej w Money.pl