Elektroniczna dokumentacja medyczna w całym kraju i każdej placówce służby zdrowia oznacza sprawniejsze i szybsze diagnozowanie, szczelniejszy system finansowania, oszczędności w gospodarce lekowej i zmniejszenie kolejek do specjalistów. W jednym tylko szpitalu komputerowy system zarządzania lekami dał roczne oszczędności rzędu 5 mln złotych. System miał już działać i przynosić korzyści w całym kraju, ale kończący prace Sejm na finiszu może przesunąć jego start nawet do 2018 roku. Ministerstwo Zdrowia nabiera w całej sprawie wody w usta, a eksperci nie wierzą już w żadne terminy.
Od sierpnia zeszłego roku prowadzenie elektronicznej dokumentacji medycznej miało być obowiązkowe. Tak się jednak nie stało, bo po apelach Naczelnej Izby Lekarskiej Ministerstwo Zdrowia trzy miesiące przed terminem zdecydowało się na przesunięcie uruchomienia systemu na sierpień 2017 roku.
Teraz okazuje się, że i to może być nierealne. Kolejna zmiana związana jest z pracami nad nowelizacją ustawy, która nakładała obowiązek rejestrowania wszelkich zdarzeń medycznych na nośnikach cyfrowych. Oprócz przesunięcia terminu na rok 2018, zrezygnowano w niej również z przymiotnika "wszelkich".
- Pierwotnie rzeczywiście wszystkie dokumenty medyczne miałby mieć postać elektroniczną, ale okazało się to w przypadku wielu dokumentów wykorzystywanych przez nasze szpitale i przychodnie nierealne. Dlatego Ministerstwo Zdrowia przygotowało zmiany w ustawie, które umożliwią mu elastycznie traktowanie tego obowiązku. Obowiązek dotyczyć będzie tylko tych dokumentów, których standardy zostaną określone w oddzielnym rozporządzeniu resortu - mówi Krzysztof Nyczaj, ekspert Izby Medycyna Polska i konsultant GUS.
W ten sposób otwarto furtkę, pozwalającą na dodawanie kolejnych rodzajów dokumentacji medycznej, która powinna być zapisywana elektronicznie. Jak przewiduje ekspert, na pierwszy ogień pójdą recepty, skierowania i zlecenia na wyroby medyczne. Potem MZ co roku dokładać będzie kolejne.
Posłowie z ustawy w ostatniej chwili wykreślili też Kartę Specjalisty Medycznego. Oznaczać to będzie spory problem i kolejne wydatki dla szpitali i innych placówek. Bo w nowelizacji zapisano, że wszyscy pracownicy medyczni i lekarze każdą e-receptę, czy skierowanie będą musieli potwierdzić elektronicznym podpisem kwalifikowanym. Koszt zestawu dla jednego tylko lekarza to około 300 złotych.
Nie ma jednak wątpliwości, że cyfrowa rewolucja po prostu jest konieczna jeżeli chcemy, by nasza służba zdrowia nie odstawała w tym zakresie od reszty Europy. Badania w tym zakresie przeprowadziła firma Deloitte na zlecenie Dyrekcji Generalnej Społeczeństwa Informacyjnego i Mediów KE.
Integracja szpitalnych systemów informatycznych w Polsce i niektórych krajach UE | ||||||
---|---|---|---|---|---|---|
Rozliczenia (faktury i rachunki) | Elektroniczna karta choroby | Wypisy ze szpitala, zalecenia lekarskie | Konsultacje w zakresie radiologii | Elektroniczna recepta | żadne | |
Polska | 58% | 24% | 32% | 24% | 11% | 26% |
Niemcy | 84% | 10% | 23% | 45% | 6% | 10% |
Austria | 73% | 27% | 80% | 73% | 13% | 7% |
Belgia | 100% | 70% | 87% | 78% | 39% | 0% |
Bułgaria | 40% | 27% | 40% | 13% | 0% | 27% |
Chorwacja | 100% | 75% | 50% | 25% | 0% | 0% |
Cypr | 100% | 50% | 75% | 50% | 38% | 0% |
Czechy | 47% | 20% | 40% | 60% | 13% | 20% |
Dania | 25% | 100% | 100% | 75% | 100% | 0% |
Estonia | 100% | 67% | 100% | 33% | 100% | 0% |
Finlandia | 87% | 93% | 60% | 80% | 7% | 0% |
Źródło Deloitte
Powyższa tabela pokazuje, ile procent szpitali stosuje zintegrowane systemy informatyczne do prowadzenia działalności w poszczególnych obszarach. Wprawdzie nie we wszystkich z nich nasza służba zdrowia wypada najgorzej, ale najbardziej powinno nas jednak martwić to, że aż 26 proc. placówek nie używa żadnych zintegrowanych systemów komputerowych.
Wygoda nie jest tania
- Żeby wdrożyć system informatyczny w dużym szpitalu, czy dużej przychodni jak moja, potrzeba mniej więcej roku. Dlatego w 2013 roku zaczęliśmy prace, by zdążyć przed terminem. Okazało się, że go zmieniono. Ponieśliśmy spore koszty bo działaliśmy racjonalnie. Tymczasem oszczędzili wszyscy liczący na to, że jakoś to będzie - irytuje się Maciej Sokołowski, dyrektor wrocławskiego Centrum Medycznego "Dobrzyńska", który zatrudnia 124 lekarzy i 300 innych pracowników.
Ta największa w stolicy Dolnego Śląska przychodnia zainwestowała w pełną informatyzację wszystkich procesów związanych z obsługą i leczeniem pacjentów 4 miliony złotych. Dla takich placówek, które poważnie potraktowały zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia może to oznaczać dodatkowe wydatki.
- Już teraz wiem, że kolejne 5 lat działania naszego systemu kosztować będzie drugie 4 miliony, bo trzeba odnawiać serwery, licencje na oprogramowanie i inwestować w bezpieczeństwo. Co gorsza nowelizacja, nad którą pracują teraz posłowie oznaczać będzie zmiany w oprogramowaniu, a być może i sprzęcie, a więc i kolejne inwestycje - martwi się Sokołowski.
Dyrektor wrocławskiej przychodni nie jest również zadowolony z tego, że tak znaczne koszty ponosić będą placówki medyczne. - We Francji tamtejsze ministerstwo w dużej części sfinansowało to z budżetu państwa. U nas świadczeniodawcy są zostawieni sami sobie - dodaje.
Ile wprowadzenie EDM może kosztować w całym kraju? Oczywiście trudno o takie szacunki, bo wiele zależy od wielkości poszczególnych placówek i stopnia w jakim rozbudowana jest tam sieć komputerowa. Łatwiej określić wydatki związane z oprogramowaniem polskich szpitali - Średnio będzie to 800 tysięcy złotych dla jednej placówki. - Oczywiście są takie, gdzie będzie to 300 tys., ale w wojewódzkich koszt przekroczy półtora miliona - wylicza Nycz, oceniając również, że w Polsce mamy około 800 placówek. Zatem dałoby to w sumie w skali całego kraju wydatek rzędu 640 milionów złotych.
Komputery pilnują leków
Oczywiście cyfryzacja uszczelni cały system finansowania służby zdrowia i przyniesie też oszczędności. Znakomitym na to przykładem jest system zarządzania lekami. Jako pierwszy w Polsce zdecydował się go wprowadzić Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu. - Leki przyjeżdżają w zbiorczych pojemnikach, a nie w pudełkach czy blistrach. To maszyna rozdziela je i pakuje dla każdego pacjenta. Pielęgniarki zajmują się już tylko roznoszeniem gotowych pakietów - mówi Marek Girek, prezes Data Techno Park, firmy specjalizującej się w e-zdrowiu.
Przez taką komputerową kontrolę zużycia medykamentów tylko przez rok ta placówka zaoszczędziła 5 milionów złotych. Nikt nie chce oczywiście powiedzieć tego wprost, ale taki system ogranicza też nadużycia. - Pielęgniarka nie pomoże już lekarzowi skarżącemu się na ból głowy - mówi Girek, który zaznacza, że nie chce rzucać oskarżeń, ale zastosowanie takiego systemu powoduje uszczelnienie zużycia leków.
Wprawdzie rozwiązania tego rodzaju nie są tanie i jak oceniają eksperci zapisywanie wszystkiego w komputerach zawsze będzie droższe niż na papierze, to jednak trzeba pamiętać o czymś jeszcze. EDM to olbrzymia oszczędność czasu - Nie musimy już wielu rzeczy przepisywać. Łatwiej też nam uniknąć powtarzania przeprowadzonych już badań, co z kolei pozwala sprawniej podejmować decyzje związane ze zdrowiem człowieka, a tego nie da się przeliczyć na pieniądze - mówi Maciej Sokołowski.
P1 też miał być gotowy
Jednak by z EDM mogli skorzystać wszyscy pacjenci w całym kraju potrzebna jest koordynacja i sprawne działanie Ministerstwa Zdrowia, które za to odpowiada. Ale ciężko to zauważyć. Od strony technologicznej i kompetencji firm z branży IT wydaje się, że jesteśmy gotowi. Mentalnie i organizacyjnie na poziomie całego kraju jednak widać, że nie. Najlepiej widać to po wprowadzaniu programu P1. Prace pochłonęły już 700 milionów złotych, mimo tego nie wiadomo czy zgodnie z zapowiedzią do końca roku będzie on gotowy.
P1 jest osią całego systemu EDM i platformą, która miała oddać do dyspozycji pacjentom e-recepty, e-skierowania oraz e-zlecenia na wyroby medyczne już w lipcu tego roku. Miał też być zaczątkiem spójnego systemu telemedycyny w całym kraju, ale jak widać mamy również i z nim spore problemy i nic nie dzieje się tu zgodnie z planem.
Według obecnych założeń ma wystartować pod koniec roku, ale w środowisku medycznym nie brakuje opinii, które nie dają temu wiary. - Nieoficjalnie dowiedziałem się, że dostawcy mieli oddać platformę do testowania w sierpniu, ale według moich informacji poprosili o czas do końca roku - mówi Krzysztof Nyczaj, który dodaje, że z konieczną fazą testów może to oznaczać ostateczną gotowość P1 dopiero w połowie przyszłego roku.
- Mam wrażenie, że raczej nie grozi nam odebranie środków, pozyskanych na ten cel z UE (ponad 500 milionów zł), ale musimy o opóźnieniach poinformować Komisję Europejską i na dokończenie projektu zapewne dołożyć jeszcze z budżetu kolejne miliony - przekonuje Nyczaj.
O tym, że nie wszystko przebiega tak, jak powinno może również świadczyć dymisja szefa Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia z zeszłego tygodnia. Wprawdzie Marcin Kędzierski miał zrezygnować z przyczyn osobistych, ale bliskość terminu zakończenia ważnego projektu i sygnały z rynku medycznego mówiącego o kłopotach z jego realizacją pozwalają na przypuszczenia, że przyczyna mogła być inna.
Szefowanie tej instytucji odpowiedzialnej za wprowadzanie naszej służby zdrowia w świat technologii informatycznych nie jest najłatwiejszym zadaniem. CSIOZ ma już kolejnego nowego dyrektora w ostatnich latach. W 2012 po gruntownej kontroli Ministerstwa Zdrowia odwołano z tego stanowiska poprzednika Kędzierskiego.
W podobnym tonie gotowość platformy P1 i wymagalności prowadzenia EDM komentuje Maciej Sokołowski - U nas jest wszystko możliwe. Każdy jeden termin można wpisać, bo ustawodawcy nie ponoszą odpowiedzialności za treść stanowionego prawa.
Wszystko idzie zgodnie z planem...
Korzyści związane z prowadzeniem pełnej dokumentacji dotyczącej pacjenta w wersji elektronicznej oznacza zapisywanie wszystkich wizyt, badań, skierowań, wyników i procedur związanych z leczeniem w jednym systemie. Korzyści są tu oczywiste. Każdy uprawniony pracownik służby zdrowia będzie miał błyskawiczny dostęp do wszelki informacji. Dokumenty takie nie będą musiały być przenoszone przez pacjenta i nigdy też nie zginą.
- Dane będą przetrzymywane obowiązkowo przez 30 lat na bezpiecznych serwerach, nikt tego już też nie zagubi podczas przeprowadzki. Znikną też koszty związane z wydawaniem ich kopii wszystkim, którzy o to mogą wnioskować, a przecież oprócz pacjenta czy szpitala może też tego żądać sąd, policja czy prokuratura - mówi Marek Girek.
Problem tylko w tym, że ciągle nie wiadomo, kiedy w Polsce pacjenci doświadczą tych wygód. Do czasu opublikowania tego artykułu do naszych wątpliwości nie odniosło się Ministerstwo Zdrowia, a CSIOZ zapewnia, że dymisja dyrektora spowodowana jest przyczynami osobistymi i wszystko odbywa się zgodnie z planem. - Prace nad Projektem P1 trwają. Większość produktów już jest gotowych. W tej chwili pracujemy nad ich zintegrowaniem. O przebiegu prac będziemy informować na bieżąco - przekonuje Katarzyna Maćkowska z CSIOZ.
Zobacz także: Konkurencyjność polskiej gospodarki w obszarze IT. Oto klucz do jej wzrostu
| Niemcy | 84% | 10% | 23% | 45% | 6% | 10% |
| --- | --- | --- | --- | --- | --- | --- |