Ukraińskie władze chcą dozbroić armię i zapewniają, że będzie opierać się głównie na sprzęcie wojskowym produkowanym w tym kraju. Mimo że minął miesiąc od ogłoszenia zawieszenia broni, na wschodzie wciąż dochodzi do ataków na siły ukraińskie. Ukraina planuje w tym roku przeznaczyć 5 proc. swojego budżetu, czyli około 86 miliardów hrywien (5,5 mld dolarów) na armię i służby mundurowe. Czy to wystarczy?
Szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksandr Turczynow powiedział, że ukraińskie zakłady są w stanie wytwarzać broń na światowym poziomie. W niektórych rodzajach produkcji widać już konkurencję między poszczególnymi przedsiębiorstwami, na przykład o kontrakt na dostawy transporterów opancerzonych stara się 10 producentów:
- Ukraina robi wszystko, aby znaleźć pokojowe wyjście z rozpętanej przeciwko niej wojnie. Warunkiem pokoju jest jednak silne wojsko, bo nasi wrogowie tylko z tym się liczą - powiedział Turczynow.
Władze chcą też kupować broń na Zachodzie oraz budować umocnienia i okopy na wypadek dalszej agresji ze strony Rosji. Ukraińcy obawiają się kolejnej ofensywy wspieranych przez Moskwę separatystów, w okolicach Mariupola, Doniecka i Ługańska. Tej nocy na wschodzie ostrzelano ukraińskie pozycje 14 razy.
Ukraina planuje przeznaczyć w tym roku na armię i służby mundurowe 5 proc. budżetu, czyli około 86 miliardów hrywien (5,5 mld dolarów). To i tak niewiele w porównaniu z głównym wrogiem Kijowa - Moskwą.
Budżet rosyjskiego wojska w 2015 roku ma być rekordowy. Już w październiku szef komitetu obrony w Dumie zapowiedział, że budżet wyniesie 3,3 bln rubli, czyli około 81 mld dolarów. To 4,2 proc. rosyjskiego PKB i oznacza najwyższy współczynnik wśród dużych i rozwiniętych państw świata. Będzie to aż o 812 mld rubli (20 mld dolarów) więcej niż obecnie. Oznacza to bardzo duży skok wydatków na cele militarne, wynoszący około 20 proc. w skali rok do roku.
Blisko 800 czołgów po stronie terrorystów
Ponad 43 tysięcy ludzi walczy dziś przeciwko siłom rządowym na wschodniej Ukrainie - oświadczył w niedzielę Wałentyn Fediczew, zastępca szefa operacji antyterrorystycznej, prowadzonej przeciwko prorosyjskim separatystom w obwodzie donieckim i ługańskim.
- Grupa wojsk rosyjskich w Donbasie liczy blisko 8,6 tys. żołnierzy. Rosyjskie siły wojskowe wraz z nielegalnymi grupami zbrojnymi DRL i ŁRL (Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej) liczą ponad 43 tysięcy bojowników - powiedział w rozmowie ze stacją telewizyjną 5. Kanał.
Fediczew poinformował, że na zajętych przez separatystów terenach Donbasu znajduje się ogromna ilość sprzętu wojskowego.
- Blisko 780 czołgów, ponad 1 030 pojazdów opancerzonych, blisko 500 sztuk artylerii, ponad 420 systemów artyleryjskich, siedem mobilnych miotaczy ognia Buratino i prawie 130 systemów obrony przeciwlotniczej - przekazał.
Czołgi należące do prorosyjskich separatystów czekają zaparkowane w gospodarstwach wiejskich w okolicach Ługańska na wschodniej Ukrainie. Rebelianci są w ciągłej gotowości bojowej. W razie złamania zawieszenia broni natychmiast ruszą do walki. Ochotnik o pseudonimie Balszoj przyjechał tu z Moskwy, żeby pomóc odzyskać terytorium, które jego zdaniem przynależy Rosji.
Czytaj więcej w Money.pl