Przewozy Regionalne - działające pod marką Polregio - i PKP Intercity przygotowały wspólną ofertę dla podróżnych. To bilet weekendowy, umożliwiający nieograniczoną liczbę przejazdów od piątku od godz. 19:00 do poniedziałku do godz. 6:00. Nawet nazwa biletu: "Razem w Polskę". To spora odmiana, bo dotąd obu przewoźnikom bardziej po drodze było osobno.
Z jednej matki
Wydawałoby się, że współpraca obu firm jest naturalna. Obie wyrosły z tego samego pnia, czyli z PKP. Wielka reforma kolei sprzed siedemnastu lat doprowadziła do wykrojenia ze struktur bankrutującej PKP spółki premium, czyli PKP Intercity oraz Przewozów Regionalnych, które miały być przewoźnikiem dla każdego. Ta pierwsza miała być szybka i dynamiczna - z najlepszym taborem i najlepszymi trasami. Dla wymagających. Ta druga natomiast miała wozić dojeżdżających do szkoły i pracy, oraz obsługiwać tanie połączenia międzymiastowe.
Tyle założenia. Problem zrobił się przy przekazaniu Przewozów Regionalnych samorządom. Wtedy wyłączono z niej przewozy międzywojewódzkie i włączono do PKP Intercity. Zadowolony nie był nikt. Przewozy Regionalne straciły część działalności pozwalającą jej zarabiać, a PKP Intercity dociążono połączeniami, z których część się nie kalkulowała. Przewozy Regionalne trafiły do samorządów i wtedy właśnie zaczęła się wojna.
Bo okazało się, że obie spółki stały się swoimi bezpośrednimi konkurentami. Przewozy Regionalne uruchomiły InterRegio, czyli pociągi międzywojewódzkie. Żeby jeszcze bardziej zdenerwować PKP Intercity, ruszały kilka minut przed lub po odjeździe składów państwowego przewoźnika.
Ponieważ rząd nie miał już kontroli nad Przewozami Regionalnymi, minister nie mógł tupnąć nogą i zabronić InterRegio połączeń międzywojewódzkich. Marszałkowie województw byli zadowoleni, bo na tych pociągach zarabiali, co dla borykającej się długami spółki miało bardzo duże znaczenie.
W ruch poszły więc inne argumenty. Spółki nadal należące do Grupy PKP zaczęły z całą surowością egzekwować należności od Przewozów Regionalnych, co postawiło przewoźnika na krawędzi bankructwa. Kulminacyjny punkt sporu nastąpił w październiku 2009 r., gdy PKP Intercity nasłało na Przewozy komornika. Pół roku później PKP PLK zatrzymały pociągi InterRegio na stacjach i zapowiedziały, że nie wypuszczą ich, póki nie dostaną zaległych pieniędzy.
Obie strony nie szczędziły sobie cierpkich słów w mediach. Skarżyły na siebie nawzajem do polityków. Samorządowy przewoźnik upaść też nie mógł, bo tysiące pasażerów straciłoby dojazd do szkoły, pracy czy lekarza. Doszło więc do porozumienia. Przewozy przetrwały.
Polityka miłości
Minęło kilka lat. W obu firmach kilkakrotnie zmieniły się zarządy. Polska kolej powoli, konsekwentnie się zmieniała. Zaczęło być widać unijne pieniądze, na torach pojawiło się Pendolino, wyremontowano znaczną część dworców. Marszałkowie kilku województw uznali, że trudno polegać na spółce, która na 16 współwłaścicieli i jeden po drugim zakładali własne koleje. Przewozy Regionalne znów stanęły na krawędzi.
Wtedy do akcji wkroczyło państwo. Agencja Rozwoju Przemysłu objęła część udziałów w spółce w zamian za kilkaset milionów złotych pomocy publicznej. Restrukturyzacja zaczęła przynosić efekty i w 2016 roku Przewozy wreszcie pokazały zysk. Okazało się także, że obie spółki jednak mogą się porozumieć. Nie bez znaczenia może być osoba byłego prezesa Przewozów Krzysztofa Mamińskiego, który został szefem Grupy PKP, do której nadal należy PKP Intercity.
Rezultat? Właśnie oferta "Razem w Polskę". - Prace nad tą ofertą trwały od miesięcy - dowiadujemy się w Przewozach.
Bilet jest dostępny w dwóch wersjach. Standardowy kosztuje 109 zł i obowiązuje w drugiej klasie pociągów TLK i IC oraz w pociągach Polregio. Natomiast z biletem Komfort za 189 zł można podróżować w wagonach drugiej klasy wszystkich krajowych pociągów PKP Intercity i Polregio. Bilety są imienne.
- Stawiamy na integrację z innymi przewoźnikami. Nowa, stworzona wspólnie z PKP Intercity oferta to odpowiedź na potrzeby naszych pasażerów. Liczymy, że dzięki niej pozyskamy też nowych klientów - mówi Krzysztof Zgorzelski, prezes Polregio. - Połączenie ofert dwóch tak dużych przewoźników daje podróżnym spore możliwości, szczególnie w sezonie wakacyjnym. Mam nadzieję, że wspólny bilet weekendowy zachęci do turystycznego odkrywania uroków naszego kraju - dodaje Marek Chraniuk, prezes PKP Intercity.
Sama oferta to dopiero początek współpracy, bo przewoźnicy pracują nad wspólnym biletem, który ma na stałe ułatwić pasażerom podróżowanie po Polsce.
Informację dla mediów o wspólnym bilecie weekendowym okrasza zdjęcie pary czule trzymającej się za ręce. To rzeczywiście miła odmiana.