W poniedziałek, po raz kolejny w ciągu ostatnich tygodni, wydarzenia na giełdzie w Szanghaju mocno szarpnęły notowaniami surowców i akcji na Wall Street. Spadek indeksów o 6 - 7 proc. spowodował małą panikę na rynku miedzi i ropy naftowej. O ile 4 proc. zniżki można nazwać małą paniką.
Giełda w Szanghaju znów dziś nieźle postraszyła świat. Spadki sięgały 6 - 7 proc. Taki ruch nie mógł pozostać bez echa.
Większa część dnia niemal na wszystkich europejskich parkietach upłynęła na cierpliwym oczekiwaniu na dane ze Stanów Zjednoczonych.
Do sześciu razy sztuka. Mowa oczywiście o jednej z najdłuższych i najbardziej dynamicznych serii wzrostowych sesji z rzędu w trwającej od połowy lutego tendencji wzrostowej.
Nasza giełda od dwóch dni daje popis siły. Trudno znaleźć równie mocny rynek na świecie.
Od dwóch dni powodów do radości jest tyle samo, co wcześniej powodów do zmartwień. Ich źródło wydaje się to samo: nastroje inwestorów. Opinie o perspektywach globalnej gospodarki są tak samo zróżnicowane, jak poprzednio, dane są trochę gorsze lub trochę lepsze.
Po poniedziałkowej silnej przecenie dziś przyszedł czas na wytchnienie. Trudno jednak mówić o poważniejszym odreagowaniu.
Piątek upłynął na oczekiwaniu na ważne informacje zza oceanu. Tym razem jednak nie było widać żadnej nerwowości w zachowaniach inwestorów.
Próby podniesienia indeksu największych spółek, podejmowane przez większą część dzisiejszej sesji zakończyły się niepowodzeniem. Około godziny 15.00 niedźwiedzie przystąpiły do bardziej zdecydowanego działania.
Dzisiejszą sesję inwestorzy postanowili wykorzystać do ,,przeczekania", aż sytuacja się wyjaśni. Sytuacja za oceanem oczywiście. A jest co przeczekiwać, bo opinie na temat stanu globalnej gospodarki są krańcowo rozbieżne.
Minorowe nastroje na giełdach w oczekiwaniu na informacje z amerykańskiego rynku pracy przekształciły się w euforię, gdy okazało się, że liczba bezrobotnych była znacznie mniejsza, niż się spodziewano.
Po wczorajszym strachu nie ma śladu. Azja, Europa, w końcu Warszawa -choć ta dopiero po drobnych kaprysach - wszystkie rynki ruszyły w górę.
Tylko pierwsza część sesji na warszawskim parkiecie pozostawiała wątpliwości, co do obowiązującego dziś kierunku ruchu.
Na rynkach coraz większe wahania nastrojów. O wczorajszej dobrej sesji na Wall Street szybko zapomniano. Podobnie, jak o powodach wczorajszego optymizmu.
Od niepewności przez euforię do niepewności - tak przebiegała pierwsza sierpniowa sesja.
Dzisiejsza sesja miała upływać pod znakiem oczekiwania na dane dotyczące kondycji amerykańskiej gospodarki w drugim kwartale roku.
Po wczorajszym sporym spadku i nienajlepszych danych, napływających dziś ze Stanów Zjednoczonych, nasz rynek radził sobie całkiem nieźle.
Żaden wzrost nie trwa wiecznie. Po dziesięciu sesjach ruchu w górę, przyszło jego zatrzymanie. Jakiś powód zawsze się znajdzie.
W każdym razie mimo znacznego pogorszenia się nastrojów dzisiejszej sesji, mianem koszmarnej nazwać nie ma powodu.
Wzrosty na warszawskiej giełdzie trwają już niemal równo pięć miesięcy. 18 lutego indeksy ustanowiły minimum bessy.
Posiadacze akcji ani myślą ustępować pola niedźwiedziom. Wczorajsze spadki indeksów w Warszawie wyglądają tylko na wypadek przy pracy, będący nieodłącznym elementem giełdowych zmagań popytu i podaży.
Początek sesji na naszym rynku nie był zbyt optymistyczny. Ale po takich wzrostach, jak w poniedziałek i po wtorkowej kontynuacji zwyżek, trudno się było spodziewać utrzymania równie wysokiego tempa.
Gdy na początku dzisiejszej sesji wydawało się, że wczorajsza euforia była spowodowana tylko jednorazowym uderzeniem zagranicznego kapitału i szybko ustąpi, okazało się, że zwyżka może mieć ciąg dalszy.
Trudno się było spodziewać aż takiej euforii, z jaką dziś mieliśmy do czynienia na warszawskim parkiecie.
Nowy tydzień na warszawskim parkiecie zaczął się bardzo optymistycznie dla posiadaczy akcji. Główne indeksy rosły o 1,4-1,6 proc.
Inwestorzy narzucili sobie na początku tygodnia chyba zbyt duże tempo. Na końcówkę nie starczyło już zapału do walki ani bykom, ani niedźwiedziom.
Dzisiejsza sesja charakteryzowała się nie tylko wyraźnym zmniejszeniem impetu tendencji wzrostowej z ostatnich dni, ale też coraz większymi wahaniami nastrojów i rosnącą niepewnością.
Na naszej giełdzie panowały dziś dość zmienne nastroje. Po dobrym początku byki doprowadziły indeks największych spółek do ponad 1900 punktów.
Sezon publikacji wyników finansowych firm za oceanem zwykle dostarcza emocji, ale reakcja na wczorajsze rekomendacje i dzisiejsze wyniki Goldman Sachs jest chyba dość nieoczekiwana.