Przez większą część dzisiejszej sesji byki usypiały czujność swoich przeciwników.
Warszawskie byki od początku dzisiejszej sesji miały przewagę, choć w pierwszej części dnia nie wyglądała ona imponująco.
Początek sezonu publikacji wyników finansowych amerykańskich firm, a w szczególności sposób ich interpretacji przez inwestorów, na moment zachwiał moim przekonaniem o „nieuchronnym" zbliżaniu się korekty spadkowej na rynkach.
Wczorajsza globalna euforia okazała się na razie jednorazowym „wybrykiem". Rozważania, czy miała racjonalne podstawy i czy dziś się one rozleciały, do sensownych wniosków raczej nie doprowadzą.
Inwestorzy w Europie nie byli dziś w najlepszych nastrojach. Nie spodobał się im styl, w jakim amerykańskie indeksy testowały wczoraj swoje dwunastomiesięczne rekordy i to, co z tego testowania zostało na koniec sesji.
Indeksy głównych europejskich giełd biją kolejne rekordy obecnej, półrocznej fali zwyżek. Wskaźniki naszego rynku dość nieudolnie starają się podążać ich śladem.
Od rana widać było dużą wstrzemięźliwość inwestorów w podejmowaniu decyzji.Wiązała się ona oczywiście z oczekiwaniem na to, co ,,wymyślą" Amerykanie. Ci zaś przestraszyli się dość oczywistego przecież stwierdzenia Bena Bernanke, że Fed będzie gotów do podwyższenia stóp procentowych, ,,gdy prognozy gospodarcze wystarczająco się poprawią".
Inwestorzy na naszej giełdzie nie mogą się zdecydować, w jakim kierunku podążać. WIG20 „przykleił" się do okolic 2 200 punktów, a indeks szerokiego rynku trzyma się kurczowo poziomu 38 000 punktów.
Niezbyt udała się dzisiejsza próba odrabiania strat po piątkowym spadku. Tylko przez część sesji byki zdołały wydźwignąć indeksy na niewielkie plusy.
Wczorajsza demonstracja siły naszego rynku na końcowym fixingu dziś się na nas zemściła: od początku dnia warszawskie indeksy przodowały w gronie spadkowiczów.
Ostatnia sesja w tym kwartale upływała na naszym rynku pod znakiem odrabiania strat po wczorajszej przecenie. Sielanka skończyła się jednak, gdy zaczęły napływać kiepskie dane z USA.
Byki nie wykorzystały szansy, jaką dawała wczorajsza silna zwyżka na Wall Street. Nawet jeśli był to jednorazowy „wyskok", mógł stanowić pretekst do podciągnięcia indeksów.
Jeden silny wzrost, nawet poparty bardzo dużymi obrotami, był w stanie poprawić nastroje bykom jedynie na chwilę.
Po niedawnej euforii została konsolidacja. Brak kontynuacji silnego ruchu w górę mógł nieco rozczarować, ale trzeba się cieszyć z tego, że indeksy utrzymują się na wysokich poziomach i nie korygują tego ruchu w bardziej wyraźny sposób.
Jak na sesję, zdominowaną oczekiwaniem na to, co stanie się wieczorem na Wall Street po posiedzeniu Fed, przez większą część dnia sytuacja była całkiem niezła.
Brak impulsów, niepewność jutra i ostatniej godziny dzisiejszej sesji, niskie obroty i handel jak przed wakacyjnym długim weekendem.
Marsz indeksów amerykańskiej giełdy w górę, trwający niemal nieprzerwanie od dziewięciu sesji i bicie przez nie kolejnych rekordów obecnej fali wzrostowej, nie pozostawia pozostałym parkietom świata wielkiego „pola manewru".
Groźny wrzesień wciąż nie pokazuje swej grozy, byki - szczególnie te amerykańskie - trzymają się nieźle. Pierwszą połowę miesiąca przetrwały w dobrej formie. Nawet gdyby drugą miały oddać walkowerem, dramatu nie będzie.
Optymizm napędzany dobrym przebiegiem wczorajszej sesji za oceanem nie trwał w Warszawie zbyt długo. Początkowy wzrost indeksów szybko zmienił kierunek.
Niedawny entuzjazm co do perspektyw rynku, widoczny jeszcze kilka dni temu, gdy nasze indeksy biły rekordy, uleciał w siną dal.
Bez amerykańskiego przewodnika na giełdach działo się dobrze przez jeden dzień. Dziś perspektywa powrotu inwestorów zza oceanu do gry wyraźnie hamowała zapędy na pozostałych parkietach.
Pod nieobecność amerykańskich inwestorów światowe giełdy radziły sobie całkiem nieźle.
Kupującym nie starcza sił, by utrzymać do końca dnia indeksy i kursy akcji na „przyzwoitym" poziomie.
Dziś na rynkach finansowych bardzo łatwo było znaleźć drożejące walory. Było ich niewiele, więc od razu rzucały się w oczy.
Dziś cieszyliśmy się zwyżkami notowań tylko przez krótki czas. Szybko powróciły obawy przed większą korektą.