Dzięki zrywowi popytu na końcowym fixingu, indeks największych spółek stracił zaledwie symboliczne 0,02 proc., WIG zyskał 0,1 proc., a sWIG80 zniżkował o 0,15 procent.
Poniedziałek na giełdach w całej Europie wyglądał jak jedno wielkie oczekiwanie na coś, co może wreszcie pobudzi inwestorów do większej aktywności. Ale nic takiego nie nastąpiło.
Dziś giełdy miały chęć na odreagowanie ostatnich spadków. Skala tego odreagowania nie była zbyt imponująca. Nasz rynek nie dotrwał w tej chęci do końca dnia.
Dzisiejsza kontynuacja przeceny na rynku akcji nie rokuje zbyt dobrze na najbliższą przyszłość.
Dziś żadne wydarzenia ani informacje nie niepokoiły rynków, więc te tkwiły w marazmie przez niemal cały dzień.
Dziś rynkami nic nie było w stanie ruszyć. Ani dane o gospodarce Eurolandu, która nieznacznie wzrosła, ani stojąca w miejscu sprzedaż detaliczna, ani Europejski Bank Centralny.
Większą część dzisiejszej sesji inwestorzy i w Polsce, i w Europie spędzili na oczekiwaniu. Oczywiście na to, co zdarzy się za oceanem.
Dziś nasz parkiet nie błyszczał już tak jak dzień wcześniej. Ale na tle 2 proc. wzrostów na głównych parkietach Europy nie było to łatwe. Byki nie były w stanie skorzystać z tej świetnej atmosfery i szły swoją drogą.
Paniczną reakcję części inwestorów z początku dzisiejszej sesji wyraźnie wykorzystali ci, którzy wierzą we wzrosty, Świętego Mikołaja i dobrą passę na rynkach, przynajmniej do końca roku.
Spokojne odreagowanie wczorajszego silnego rajdu indeksów na naszym rynku, przebiegające przy niewielkiej skali spadku, przerodziło się w całkiem poważną przecenę.
Dobry początek dnia i wielogodzinny marazm - to obrazek charakterystyczny dziś dla niemal wszystkich europejskich parkietów.
Na warszawskiej giełdzie sytuacja była dość zmienna, ale jednak optymizm przeważał.
Inwestorzy ochłonęli dziś po poniedziałkowych emocjach.
Piątkowa sesja, podobnie jak poprzednia, nie przyniosła nadmiaru emocji.
Debiut praw do akcji Polskiej Grupy Energetycznej był niewątpliwie jednym z najważniejszych wydarzeń dzisiejszej sesji w Warszawie.
Inwestorzy na naszym parkiecie nie przejmowali się dziś nadmiernie kiepskimi nastrojami, panującymi na innych giełdach. Widać, że z determinacją dążą do przerwania spadkowej serii i na razie ta sztuka im się udaje.
Po siedmiu dniach trwania spadkowej korekty, dziś popyt był nieco bardziej odważny.
Po krótkim odpoczynku, notowania złota znów znalazły się na rekordowo wysokim poziomie. Dziś za uncję trzeba było płacić nawet 1092 dolary.
Wiara w ożywienie gospodarcze i zakończenie recesji w Stanach Zjednoczonych wyparowała równie szybko, jak się pojawiła.
Powód do takiego, a nie innego zachowania rynku zawsze się znajdzie. Znalazł się i teraz.
Pogorszenie nastrojów na Wall Street przeniosło się dość skutecznie na pozostałe giełdy na świecie.
Piątkowe rekordy warszawska giełda ustanawiała na przekór kiepskim notowaniom na Wall Street.
Warszawska giełda wreszcie przestała oglądać się na kaprysy inwestorów za oceanem i w Europie.
Mimo wczorajszych spadków za oceanem, kiepskiej sesji w Azji i fatalnych nastrojów na europejskich parkietach, warszawska giełda wykazywała wyjątkową siłę.