W Europie gorzką pigułkę muszą połknąć inwestorzy w Frankfurtu
Mimo groźnie wyglądającej pierwszej części czwartkowej sesji na Wall Street, bykom udało się odrobić straty i zakończyć dzień na remisie.
W gronie największych spółek od rana negatywnie wyróżniały się akcje banków.
Być może to właśnie widmo tej stagnacji jest czymś, czego boją się inwestorzy.
Zdecydowanie zawiedli się ci inwestorzy, którzy liczyli na kontynuację wzrostowej tendencji.
Pierwszy dzień października przyniesie sporo informacji makroekonomicznych, inwestorom nie powinno więc zabraknąć bodźców do decyzji.
WIG20 i WIG30 zakończyły dzień zwyżką o 0,6 proc., WIG wzrósł o 0,4 proc., WIG50 stracił 0,16 proc., a WIG250 spadł o 0,12 proc. Obroty wyniosły nieco ponad miliard złotych.
Window dressing jest jednak tylko jednym z argumentów, które leżą dziś na stole.
Popołudniowy komentarz do sytuacji na warszawskiej giełdzie.
Sytuacja zaczyna przypominać tę z przełomu lipca i sierpnia.
Amerykanie zrobili to, czego po nich oczekiwano - S&P utrzymał zwyżkę do końca dnia.
Wspomniana trudna sytuacja na rynku surowcowym stanowiła pewne zagrożenie dla naszego parkietu.
Spadkom wycen akcji sprzyjały kiepskie dane makro.
Poniedziałkowa sesja stała pod znakiem korygowania piątkowych szaleństw trzech wiedźm oraz kontynuacji przeceny walorów KGHM, zniżkujących w ślad za podążającymi w dół notowaniami kontraktów na miedź.
mWIG40 od dna bessy wzrósł o 203 procent, nieznacznie wyprzedzając S&P500. Co dalej?
Piątkowe zachowanie S&P zdradza jednak, że niepewność inwestorów związane są nie tylko z losem Szkocji i Ukrainy.
Z początkowego marazmu najbardziej efektownie wybiły się akcje Orange Polska.
Doszukiwanie się powodów wczorajszej słabości naszego rynku wydaje się zajęciem nie tylko karkołomnym, ale i nie wnoszącym wiele w kwestii kierunku następnych ruchów.
Początkowa reakcja inwestorów na słowa Janet Yelllen była pozytywna, gdy w komunikacie FOMC znalazło się zapewnienie o znacznym czasie dzielącym rynek od podwyżek stóp.
Nieoczekiwanie optymistyczne zakończenie sesji na Wall Street powinno pomóc dziś bykom na naszym kontynencie.
Od kilku dni na naszym rynku wyraźnie widać rosnące zainteresowanie inwestorów małymi i średnimi spółkami.
Być może inwestorów na nowe tory pchnie publikacja indeksu koniunktury niemieckiej i europejskiej ZEW.
W gronie blue chips rano nastroje zmieniały się dość szybko i radykalnie.
Spadkiem o 0,6 proc. do najniższego poziomu od prawie miesiąca, S&P zdrowo nastraszył inwestorów w Europie i Azji.
Choć pierwsze dwa dni kończącego się tygodnia wyraźnie sygnalizowały wchodzenie amerykańskiego rynku akcji w fazę spadkowej korekty, kolejne sesje nie przyniosły jej pogłębienia.
Wskaźnikowi średnich firm pomagał brak w jego składzie spółek najbardziej narażonych na spadki.
Poranny komentarz do sytuacji na rynku giełdowym.
Na głównych giełdach europejskich nerwowość była wyczuwalna już od trzech sesji.
Na głównych giełdach europejskich nastroje już od rana nie były najlepsze.