na wykresach widac, ze kurs eur/usd "przyspawal" sie do indeksow amerykanskich. rynek juz nie slucha politykow ani bankow centralnych.

zawsze nalezy walczyc ze spekulantami, a takze z kulakami. poniewaz walka bedzie dluga, to nalezy konfiskowac majatki spekulantom. wtedy interwencje beda tansze.

po takiej wspolnej "interwencji" to euro bedzie mniej warte jak rubel.

przepowiednie sprawdzaja sie fantastycznie. teraz to widac juz nie tylko jedna glowe, ale chyba ze dwie, a w porywach to moze i ze trzy. to tak jakby lac wosk na andrzejki - mozna zobaczyc wszystko i nic, ale wrozby zawsze sa wazne.

na eur/usd jeszcze nic nie jest przesadzone. byki ciagle nie poddaja sie. rownie dobrze moga wyjsc gora jak i dolem. cala reszta to wrozenie z fusow.

kiedy juz wszystkie trubunaly wypowiedza sie/albo nie wypowiedza sie w sprawie ems, wtedy z zapytaniem o to samo trzeba bedzie zwrocic sie jeszcze do mickey mouse i psa pluto. a potem...?

na eur/usd toczy sie walka w najbardziej newralgicznym punkcie;3 tys. pipsow w gore albo w dol. rynek jest spanikowany, bo rzady i banki centralne stracily kontrole nad sytuacja. w tej chwili brak jakichkolwiek mechanizmow ekonomicznych, ktoreby mozna bylo uruchomic, bo niemal wszystko juz probowano, ale bez skutku. dotyczy to w szczegolnosci stop, dodruku pieniedzy i obnizenia podatkow badz uruchomienia subwencji. przez cztery dlugie lata swiat zachodni tkwi w recesji, a dodatkowo popadl w kleszcze dlugu. gdyby wierzyciele usa i eu zamienili swoje wierzytelnosci na dobra trwale, to zachod stalby sie kolonia krajow azjatyckich. kwadratura kola sprowadza sie do problemu:rozmontowac panstwo opiekunczi i splacic dlugi albo chronic panstwo opiekuncze i dalej zapozyczac sie. zaden polityk nie tknie panstwa opiekunczego, bo chce dalej byc przy wladzy i uprawiac swoj job.ze zdroworozsadkowego punktu widzenia dalsza aukcja dlugu uprawiana przez panstwa zachodu jest bardziej wyniszczajaca niz wojna atomowa. wracajac do euro, ono juz oslabilo sie o 20%, ale w zaden sposob nie zdynamizowalo to europejskiego eksportu. to najdobitniejszy sygnal o slabosci eurolandu. co bedzie jak euro poleci jeszcze 3 tys pipsow w dol? teoretycznie produkty europejskie relatywnie potanieja ok. 50%. azyby z tego skorzystac, to trzeba miec prezny sektor wytworczy, dobry handel i wiarygodny, elastyczny system bankowy finansujacy gospodarke, a nie derywaty o charakterze wylacznie spekulacyjnym. europa juz stracila to wszystko. bardziej jej dzisiaj zalezy na zielonej energii i finansowaniu emerytur oraz dalszej rozbudowie zabezpieczen socjalnych, w zasadzie to wszystko. orkiestra gra, a titanic-euroland plynie.....