gVarek
/ 2010-05-05 09:53
/
"zGÓRnikt"
Po wymianie instalacji załoga tym samym samolotem, z tymi samymi
pasażerami znowu poleciała do Hurghady. Trzeba było namawiać i uspokajać
pasażerów, że nie ma więcej żadnego niebezpieczeństwa. Bezpośredni lot
do Hurghady trwa, w zależności od typu samolotu, około 5 godzin.
Przylecieli do Egiptu. Z uwzględnieniem awaryjnego powrotu i remontu,
załogaТу-204 miała już przepracowane 9
godzin. Norma godzin lotu została wyczerpana. Normalnie należało iść
odpocząć.
Co robić – zamawiać hotel i płacić za postój samolotu? Strata tym
większa, że planowych pasażerów już wywieziono na lot powrotny. Kompania
lotnicza za to nie podziękuje. Zgodzili się więc lecieć z powrotem.
Niedaleko od Moskwy popsuł się sprzęt nawigacyjny. W odróżnieniu od
polskiego samolotu panowała głęboka noc, i 21-22 marca nad całą Moskwą
stała gęsta mgła. Lądowanie według przyrządów „koszących” nie udało się,
załoga zmęczona i rozdrażniona, a tu jeszcze radiowy wysokościomierz
zawył. Dokucza, że niby to ziemia jest blisko – a idź ty…! W rezultacie –
typowy błąd zaufanego do siebie doświadczonego pilota, który setki razy
sadzał samolot w podobnych warunkach. Prawie na lotnisku macierzystym.
Na smoleńskim lotnisku „Północny” nic podobnego nie miało miejsca. Nie
była to noc, nie było takiej mgły, załoga nie była zmęczona, nie
musiała spędzić całego dnia w napiętej i nerwowej atmosferze. Sytuacja
normalna, załoga wypoczęta i czujna. Sprzęt nawigacyjny pracuje
doskonale, aż do postronnej ingerencji w sterowanie samolotem na małej
wysokości.
Z trzeciej poprawki dochodzimy do wniosku, że warunki pogodowe i stan
załogi w danym przypadku nie mogły być główną przyczyną katastrofy.
Poprawka czwarta. Oba samoloty, których wypadki były porównywane przez
ekspertów, są podobnego typu. W SmoleńskuТU-154, w DomodiedowoТU-204.
Samolot, który leciał z Hurghady, też spadł do lasu, i także oderwało mu
skrzydła. W efekcie – dwie osoby w oddziale reanimacji, reszta odniosło
rany różnego stopnia ciężkości. Po upadku w lesie samolotu podobnego
typu w chwili znalezienia szczątków Tu-204, który leciał z Hurghady,
wszystkie osoby żyły!
Rzecz jasna, jest różnica między upadkiem samolotu z kilkoma członkami
załogi (ТU-204 w Domodiedowo) a upadkiem
samolotu z 96 osobami na pokładzie. Ale samolot polskiego prezydenta był
załadowany mniej niż na dwie trzecie. PokładТU-154 może mieścić 163 osoby.
Jeśli samolot jest załadowany mniej
niż na 2/3, można nim sterować bez trudu.
Następna okoliczność – polski samolot po zaczepieniu skrzydłem drzew
obrócił się. Jednakże podczas lądowania załoga i pasażerowie muszą mieć
zapięte pasy. Nie ma powodu do przypuszczenia, że tego przepisu nie
przestrzegano przy lądowaniu w niezbyt gęstej, ale jednak mgle.
Ostatnia okoliczność mogąca wpłynąć na liczbę ofiar śmiertelnych to
kąt ataku samolotu w momencie uderzenia o ziemię. Istnieje informacja od
doświadczonych lotników wojskowych, że TU-154 Lecha Kaczyńskiego
„schodził do lądowania, jak myśliwiec”. Czyli pod bardziej stromym kątem
niż zwyczajnie. To faktycznie może zwiększyć liczbę ofiar śmiertelnych.
Świadczą o tym także szczątki samolotu oraz ich rozmieszczenie.
Wersja oficjalna – „podczas katastrofy zginęli wszyscy”. Orzeczenie
ekspertów: prawdopodobieństwo zgonu wszystkich co do jednej osoby w
samolocie polskiego prezydenta jest takie same, jak gdyby woda z
odkręconego kranu poleciała do góry zamiast na dół – prosto do sufitu.
Innymi słowy, prawdopodobieństwo, że w tej katastrofie zginęły wszystkie
96 osób znajdujących się na pokładzie samolotu TU-154, jest zerowe.
Z czwartej poprawki dochodzimy do wniosku, że w każdym przypadku ktoś z
pasażerów musiał przeżyć katastrofę polskiego samolotu, a może nawet
uniknąć zranień. Wszyscy zginąć mogli tylko w jednym przypadku: jeżeli
oddział specjalny dobił ich już po upadku.
Nie jesteśmy w stanie nawet wymienić liczby dostrzelonych – liczba ta
waha się od 10 do 21 osób. Zgodnie z oceną najbardziej doświadczonych
ekspertów, nierozpoznawalnych (zmasakrowanych lub spalonych) mogło być
najwyżej 10 – 12 ciał. Nie wszyscy podczas katastrofy znajdowali się w
przedniej części samolotu. Płomień szybko zgaszono. Naprawdę nie
rozpoznawalnych zwłok na miejscu upadku zapewne było bardzo mało lub nie
było w ogóle.
A więc „jedynie materiał genetyczny pozostały po 21 osobach”, o którym
mowa w wersji FSB, w rzeczywistości jest liczbą osób, którzy przeżyły
katastrofę prezydenckiego samolotu Lecha Kaczyńskiego. Dobili ich
rosyjscy komandosi, po czym wywieźli i zamienili w kawałki spalonego
mięsa, aby ukryć ślady zbrodni.
Poprawka piąta. W jaki sposób zorganizowano rozbicie samolotu
polskiego prezydenta? Eksperci n