Ad 1. OK, poza drobną uwagą. Nie biorę nigdy funduszy stabilnego wzrostu ani zrównoważonych. Na Zachodzie, gdzie giełda ma o wiele większe tradycje, te fundusze stanowią 5-10% wszystkich sprzedawanych funduszy. Jak powiedział mi kiedyś na szkoleniu jeden doradca inwestycyjny, te fundusze mają jedną zaletę - ładnie się nazywają. Wolę dać 50% na fundusze obligacji/rynku pieniężnego i 50% na
akcje niż 100% na fundusz zrównoważony - choćby dlatego że mam wtedy mniejsze koszty. Poza tym w okresie wzrostów wolę trzymać 100% w akcjach a w okresie spadków (np. cały 2008r) 100% w funduszach bezpiecznych. Czyli reasumując, zamiast ING zrównoważonego wybrałbym np. Ideę Akcji lub Arkę Akcji - nie wiem, jakie fundusze ma HDI, ale raczej wybrałbym f. akcji.
Ad 2. Gratuluję wysokich opłat - dzięki temu spadki w 2008r. praktycznie przeminęły bez echa. Nie zgodzę się, że w przypadku produktu regularnego można nie patrzeć na rynek. Ma to oczywiście mniejsze znaczenie, ale z symulacji wynika, że właściwie od pierwszej składki warto odpowiednio inwestować - zyski w ten sposób wypracowane, lub brak strat przyniesie w kolejnych latach coraz to nowe dochody.
Ad 3. Pisząc obligacje, mam na myśli oczywiście fundusze obligacji (np. Arka Obligacji, Skarbiec Obligacji itd) oczywiście są też inne fundusze bezpieczne - tzw. rynku pieniężnego, do których również w razie bessy przenoszę pieniądze.
Ad 4. Nie znam produktu HDI, więc nie wiem, ile razy tam można przechodzić, ale to nie są jakieś wielkie ilości, dla porównania - w 2009r. przejść było 3, w 2008 tylko 2, w 2007 aż (?) 7 - czyli średnio 3-4 razy w roku, czyli nie za bardzo trzeba się napracować. Zyski na funduszach wynikają z podążania za średnioterminowym trendem. Gdy rośnie - jesteśmy w akcjach, gdy maleje - w funduszach obligacji/rynku pienieżnego. Tylko tyle i aż tyle.
Pozdr.