Analitycy Santandera wskazują, że pandemia powinna łaskawie obejść się z największymi polskimi producentami okien i drzwi. To jeden z kluczowych sektorów polskiej gospodarki, szczególnie jeśli chodzi o eksport.
Do tej pory więcej okien wyjeżdżało za granicę niż pozostawało w kraju. Na eksport idzie bowiem aż ponad 55 proc. krajowej produkcji, a w tym roku może to być nawet ponad 60 proc. Po raz pierwszy w historii.
Jak pisze "Puls Biznesu", wcale nie chodzi o to, że producenci znaleźli nowe rynki zbytu. Sprzedają tam, gdzie do tej pory. Tyle że więcej. W dużej mierze dzięki niskiej cenie, ale jednocześnie wysokiej jakości polskich produktów. Zdecydowanie największym odbiorcą polskiej stolarki są Niemcy. Tam trafia ponad 40 proc. eksportowanych okien.
Inwestorzy w dobie kryzysu znacznie uważniej patrzą na ceny. Stąd część z nich skierowała wzrok ku Polsce, mimo że do tej pory raczej tutaj nie spoglądała.
Spostrzeżenia analityków Santandera potwierdzają przedstawiciele krajowych gigantów. Zarówno Drutex, Fakro i Oknoplast podkreślają, że nie mogą narzekać na brak zamówień.
Zwracają jednocześnie uwagę, że polski sektor produkcji okien jest stosunkowo młody w porównaniu z firmami z Niemiec czy Francji. A to oznacza, że wykorzystywane nad Wisłą technologie są znacznie bardziej nowoczesne i wydajne.
- Faktycznie eksport okien i drzwi z Polski bije rekordy. Powody są dwa. Jeden to prowadzone w wielu państwach unijnych programy termomodernizacji, które nakręcają koniunkturę, a drugi to fakt, że lockdown, jaki wprowadzono w wielu europejskich krajach jeszcze na wiosnę odcisnął się na kondycji tamtejszych producentów stolarki - mówi "PB" Janusz Komurkiewicz, członek zarządu Fakro oraz prezes Związku Polskie Okna i Drzwi.