W połowie sierpnia amerykańska gazeta "Wall Street Journal" podała, że za atak na rurociągi Nord Stream 1 i 2 odpowiadają władze Ukrainy. Zaprzeczył temu doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak. Zdaniem Ukraińca, za atakami z września 2022 stoi Rosja.
W połowie minionego miesiąca "Die Welt" opublikował natomiast wypowiedź byłego szefa niemieckiego wywiadu zagranicznego (BND) Augusta Hanninga, według którego atak na gazociągi Nord Stream musiał się odbyć przy wsparciu Polski i za aprobatą na najwyższym szczeblu - prezydentów Ukrainy Zełenskiego oraz Polski Andrzeja Dudy.
- Przyjąłem wypowiedzi byłego szefa niemieckiego wywiadu jako absurd kompletny, patrząc od strony politycznej. Ale od drugiej strony być może można w tym upatrywać jakiejś gry, która jest prowadzona, nie wiem z kim, z Rosjanami wspólnie? Bo tylko w ten sposób można na to patrzeć, jeżeli takie oskarżenia padają wobec kraju sojuszniczego - komentował prezydent Andrzej Duda w TV Republika, podkreślając, że Polska jest krajem sojuszniczym Niemiec. - Muszę powiedzieć, że jest to zachowanie dla mnie szokujące i zdumiewające - podkreślił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemcy "zacierali ręce"
Prezydent Duda ponadto zaznaczył, że zarówno gazociąg Nord Stream, jak i Nord Stream 2 miały "tak naprawdę realizować niemiecko-rosyjskie interesy". - Niech nikt tutaj nie opowiada, że to miało być jakieś bezpieczeństwo energetyczne dla Europy. Wręcz przeciwnie - to miało być niebezpieczeństwo energetyczne dla Europy - oceniła głowa państwa.
Jak wskazywał, każdy, kto zna rynek energii gazowej, doskonale wie, że "w istocie interes Rosjan polegał na tym, by mieć jak największa hegemonię gazową i w jak największym stopniu zmonopolizować rynek europejski dostawami ze złóż rosyjskich realizowanymi przez Gazprom".
Z kolei Niemcy - mówił prezydent - "zacierali ręce, bo wszystkie te gazociągi - omijając Europę Centralną, Polskę, Ukrainę i kraje z nami sąsiadujące, takie jak Słowacja - szłyby z Rosji prosto do Niemiec, a więc łapę na tym kurku gazowym trzymaliby również Niemcy".
W opinii prezydenta "w istocie był to wspólny rosyjski-niemiecki interes na szkodę Europy Centralnej, szkodę przede wszystkim w zakresie bezpieczeństw, bezpieczeństwa energetycznego".
- Ale, jak widać, nie tylko energetycznego, bo skutkiem rosyjskie brutalnej polityki imperialnej były nie tylko kryzysy gazowe, nie tylko zakręcanie kurka gazowego Ukrainie, ale dzisiaj wprost militarna agresja na Ukrainę - wskazał prezydent.
Prezydent o rozmowach z Angelą Merkel o Nord Stream
Andrzej Duda, pytany o niebezpieczeństwo powrotu do niemiecko-rosyjskiego porozumienia, ocenił, że nie jest dla nikogo tajemnicą, że "Niemcy i Rosja to konglomerat wspólnych interesów".
- Za tym stoją wielkie biznesy. Działalność byłego kanclerza Niemiec Schroedera (Gerharda Schroedera - przyp. PAP), jego udział biznesowy w projektach Nord Stream, to nie jest żadna tajemnica. To, że w to zaangażowany był olbrzymi biznes niemiecki, nie jest żadną tajemnicą - wskazywał.
Prezydent dodał, że może tylko "z ubolewaniem" przypominać sobie rozmowy z ówczesną kanclerz Niemiec Angelą Merkel, kiedy - jak mówił - apelował do niej, by zatrzymała przede wszystkim inwestycję Nord Stream 2.
Wielokrotnie o tym z panią kanclerz rozmawiałem, wielokrotnie ją prosiłem i wielokrotnie słyszałem zapewnienia, że to jest projekt biznesowy, który jest realizowany przez biznes, że ona, jako kanclerz, jako władze niemieckie federalne, nie ma na to wpływu - relacjonował Duda.
- Z ogromnym oburzeniem przyjąłem potem jej rozmowy telefoniczne najpierw z prezydentem Stanów Zjednoczonych Joe Bidenem, żeby odblokować inwestycję Nord Stream 2, przyblokowaną wcześniej przez prezydenta Donalda Trumpa, a następnie telefony do Władimira Putina z radością, że udało się tę inwestycję odblokować i że będzie można ten wspólny antyeuropejski biznes realizować - mówił Duda w TV Republika.
Jak doszło do sabotażu gazociągów Nord Stream?
26 września 2022 r. trzy z czterech nitek dwóch gazociągów Nord Stream 1 i 2 zostały zniszczone na głębokości około 80 metrów na dnie Morza Bałtyckiego. Duża część rosyjskiego gazu ziemnego dla Niemiec była przez lata dostarczana bezpośrednio przez Nord Stream 1. Wiele krajów wschodnioeuropejskich i zachodnich wielokrotnie stanowczo krytykowało projekt i ostrzegało przed geopolitycznymi konsekwencjami ominięcia Europy Wschodniej w tranzycie surowca.
W trakcie rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie Moskwa zawiesiła dostawy jeszcze przed zniszczeniem Nord Stream 1. Z kolei gazociąg Nord Stream 2 ostatecznie nie został uruchomiony z powodu rosyjskiej inwazji i wynikłych sporów politycznych.
Pod koniec sierpnia niemiecki "Der Spiegel" podał, że obywatel Ukrainy Wołodymyr Ż. podejrzany o sabotaż na gazociągach Nord Stream 1 i 2 uciekł z Polski ukraińskim samochodem dyplomatycznym, a wcześniej bez przeszkód przejechał przez Niemcy.
Berlin jest przekonany, że władze w Warszawie ostrzegły poszukiwanego - podały niemieckie media. "Niemiecki rząd (...) jest wściekły na Warszawę" - pisał tygodnik, dodając, że osoby związane z niemieckimi służbami bezpieczeństwa twierdzą, że "nie zapomną Polakom tego faulu".