Po ponad pięciu miesiącach sejmowa komisja śledcza ds. wyborów kopertowych z 2020 r. kończy prace - jako pierwsza z trzech tego typu gremiów powołanych w tej kadencji parlamentu.
Aktualnie pracuje nad raportem końcowym, w którym komisja wskaże osoby jej zdaniem odpowiedzialne za nieprawidłowości przy próbie przeprowadzenia korespondencyjnych wyborów prezydenckich w 2020 r. Kiedy spodziewać się raportu?
- Na pewno po 9 czerwca (po wyborach europejskich - przyp. red.), ale czy będzie to np. 15 czy 20 czerwca, nie przesądzam - mówi money.pl przewodniczący komisji Dariusz Joński (KO).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Konfrontacja Wrzosek-Dudzińska. Szanse niewielkie
- Chcemy to bardzo dobrze przygotować, nie ukrywam, że liczymy jeszcze na oryginały akt z prokuratury, by doprowadzić do konfrontacji Wrzosek-Dudzińska. Jeśli tego nie otrzymamy, to w raporcie zapiszemy również zalecenia, by te czynności przeprowadziła niezależna prokuratura - dodaje przewodniczący.
Chodzi o konfrontację prokurator Ewy Wrzosek i ówczesnej wiceszefowej Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów Edyty Dudzińskiej. Ta pierwsza 23 kwietnia 2020 r. wszczęła śledztwo w sprawie organizacji wyborów prezydenckich w okresie pandemii. Jeszcze tego samego dnia umorzyła je ówczesna wiceszefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów Edyta Dudzińska.
Dzień później Prokurator Krajowy polecił wszczęcie wobec Wrzosek postępowania dyscyplinarnego. Komisja śledcza domaga się od prokuratury dostępu do akt sprawy, ale jak dotąd spotkała się z odmową, więc na dziś szanse na konfrontację są niewielkie.
Co w takim razie dalej? - Procedura jest prosta. Najpierw przygotowanie raportu komisji wraz z wnioskami do prokuratury, później głosowanie na posiedzeniu Sejmu, a następnie złożenie materiału do prokuratury, która już będzie decydować i badać nasze wnioski. Materiał dowodowy - ten ustny i złożony na piśmie - jest bardzo obszerny. Chcemy, by to było zrobione dobrze, rzeczowo i by nie miało żadnych wad prawnych w podstawie ewentualnych zarzutów wobec osób, które doprowadziły do wydania prawie 100 mln zł niegospodarnie i bez podstawy prawnej - mówi Dariusz Joński.
Jakie zarzuty i dla kogo?
Jeśli chodzi o zarzuty wobec konkretnych osób, to w dużej mierze raport komisji ma powielać tezy zawarte w raporcie NIK i złożonych przez Izbę na jego podstawie zawiadomieniach do prokuratury.
Chodzi więc przede wszystkim o ówczesnego szefa rządu Mateusza Morawieckiego, który wydał dwie decyzje administracyjne o organizacji wyborów. Zdaniem kontrolerów NIK i członków komisji śledczej - bez podstawy prawnej.
W dalszej kolejności chodzi też o dwóch byłych ministrów: szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego i szefa MAP Jacka Sasina, którzy wbrew decyzji premiera nie podpisali stosownych umów z Polską Wytwórnią Papierów Wartościowych i Pocztą Polską, a mimo to obie spółki podjęły się przygotowań do wyborów (na co wydano określone środki).
Kolejnym byłym członkiem rządu PiS, wobec którego ma być złożone zawiadomienie do prokuratury, jest Marek Zagórski, ówczesny szef resortu cyfryzacji. Chodzi o przekazanie przez niego Poczcie Polskiej na płycie DVD danych Polaków z rejestru PESEL, co w marcu 2021 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny ocenił jako działanie bez podstawy prawnej, a w marcu br. potwierdził to NSA.
W stosunku do byłego prezesa Poczty (a wcześniej wiceszefa MSWiA i MON) Tomasza Zdzikota komisja śledcza zarzuca, że dopuścił do zaciągnięcia zobowiązań finansowych przez Pocztę, nie mając na to pokrycia w postaci podpisanej umowy z MAP, a także ignorowanie ryzyk organizacyjnych, które były sygnalizowane w trakcie przygotowań.
Z kolei ówczesny szef Urzędu Ochrony Danych Osobowych Jan Nowak zeznał przed komisją, że w kwietniu 2020 r. UODO stało na stanowisku, że Poczta Polska powinna otrzymać dane osobowe z Ministerstwa Cyfryzacji na podstawie decyzji premiera i tzw. ustawy covidowej.
Kolejnego zeznającego przed komisją świadka, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, komisja podejrzewa o - jak umownie nazywają to jej członkowie - "sprawstwo kierownicze". Ich zdaniem to lider partii faktycznie podejmował decyzje w sprawie wyborów kopertowych, a premier czy ministrowie tylko wykonywali te polecenia.
W trakcie jednego z posiedzeń komisji przywołano słowa Kaczyńskiego z wywiadu dla "Sieci", w którym mówił, że decyzja o tym, by przeprowadzić wybory w trybie korespondencyjnym, była jego osobistą decyzją.
Co jest w zawiadomieniu dotyczącym Elżbiety Witek?
Zawiadomienie do prokuratury ma dotyczyć także byłej marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Podstawą wniosku komisji ma być opinia biegłego Wojciecha Hermelińskiego (byłego sędziego TK i byłego szefa PKW, który zeznawał przed komisją śledczą).
W opinii tej Hermeliński stwierdza, że "sposób, w jaki został przeprowadzony w Sejmie proces legislacyjny nad ustawą o wyborach korespondencyjnych może stanowić przykład dla studentów prawa, w jaki sposób nie należy tworzyć prawa".
We wstępnej wersji zawiadomienia w sprawie Witek, do której dotarł money.pl, komisja stwierdza, że Sejm naruszył procedury dotyczące zmian kodeksowych, wymagające specjalnego trybu (w tym przypadku chodziło o zmiany w kodeksie wyborczym).
Sejm nie skierował prac nad ustawą zmieniającą prawo wyborcze do żadnej komisji, nie zasięgnął żadnych opinii poza powierzchowną opinią Biura Analiz Sejmowych, która nie oceniała nawet zgodności projektu tej ustawy z prawem - wynika z treści szykowanego dokumentu.
"Naruszono przede wszystkim art. 89 Regulaminu Sejmu, zgodnie z którym pierwsze czytanie projektu zmian kodeksu może się odbyć nie wcześniej niż czternastego dnia od doręczenia posłom druku projektu. Procedowanie takiej ustawy, która zmienia prawo wyborcze i kodeks wyborczy, nie powinno być potraktowane jako normalny projekt ustawy. Pojawiają się też nieprawidłowości przy skierowaniu ustawy do drugiego czytania. Profesor Uziębło mówił, że Sejm powinien w sposób wyraźny wyrazić swoją wolę przejścia do drugiego czytania, a nie w sposób dorozumiany, co przyjęła Marszałek Witek" - wskazuje dokument.
Dariusz Joński dodaje, że w przypadku Elżbiety Witek podstawą odpowiedzialności będzie "oczywiście art. 231 kodeksu karnego", który mówi o nadużyciu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego.
Komisja śledcza jeszcze ma zdecydować, czy złoży zawiadomienia także na byłego szefa KPRM Michała Dworczyka oraz byłego wiceministra aktywów państwowych (obecnie zasiadającego w zarządzie NBP) Artura Sobonia.
Joński przypomina, że ten pierwszy zignorował ostrzeżenia departamentu prawnego KPRM przed wchodzeniem w temat wyborów kopertowych i zamiast tego zamówił kilka zewnętrznych opinii prawnych, by uzyskać "prawną podkładkę" dla dalszych działań.
Z kolei Soboń twierdził, że oficjalnie nie angażował się w przygotowania do wyborów (przynajmniej w zakresie podejmowanych decyzji). Jednak z zeznań np. byłego wiceprezesa Poczty Grzegorza Kurdziela wynikało, że Soboń aktywnie uczestniczył w przygotowaniach i był prawą ręką Jacka Sasina w tym temacie.
PiS reaguje na zarzuty
Politycy PiS nie zgadzają się z zarzutami, jakie szykuje wobec nich komisja.
Ówczesna marszałek Sejmu Elżbieta Witek zapewnia, że jej działania wobec ustawy były zgodne z prawem. Jak tłumaczy, trudno mówić w tym przypadku o trybie kodeksowym, bo była to ustawa epizodyczna, dotycząca tylko tych wyborów. - Działałam zgodnie z regulaminem Sejmu. Ta ustawa nie zmieniała prawa wyborczego ani nie nowelizowała kodeksu wyborczego. Wcześniejsza ustawa z marca dająca prawo głosowania korespondencyjnego ośmiu milionom Polaków, choć procedowana w takim samym trybie, nie budzi zastrzeżeń. Zarzuty wysuwają osoby, które od pierwszej chwili po przejęciu władzy łamią ustawy i konstytucje - komentuje Elżbieta Witek. Jej zdaniem działalność komisji śledczych nie ma nic wspólnego z rzetelnym badaniem tych kwestii, a są one dla niektórych wyborczą trampoliną do Parlamentu Europejskiego
Jacek Sasin uważa, że to działanie polityczne, a samo doniesienie, jeśli trafi do prokuratury, będzie bezpodstawne.
W rozmowie z nami powtarza wyjaśnienia, jakie złożył na komisji. Podkreśla, że realizował polecenie premiera, jednak samo podpisanie umowy z Pocztą Polską nie było możliwe, ponieważ w umowie miały być konkretne kwoty poniesione przez Pocztę i przeprowadzone działania, a te miały być znane po wyborach.
Byliśmy w dialogu z Pocztą i deklarowaliśmy jako MAP chęć podpisania takiej umowy - mówi Sasin.
Dodaje, że sprawa już była badana dwukrotnie przez prokuraturę, która umorzyła analogiczny wniosek Mariana Banasia, a potem prawidłowość tego umorzenia potwierdził sąd. - Decydował sędzia związany z Iustitią, którego powołał jeszcze prezydent Bronisław Komorowski, więc to żaden neosędzia, jak mówi druga strona. On potwierdził, że ani w moim przypadku, ani w przypadku premiera Morawieckiego czy ministra Kamińskiego nie doszło do złamania prawa. To, co robi komisja, nie ma nic wspólnego z szukaniem sprawiedliwości, a to tylko i wyłącznie vendetta polityczna - mówi Jacek Sasin.
Komisja śledcza do spraw wyborów kopertowych to jedna z trzech obecnie działających komisji śledczych. Szefowie dwóch z nich - Dariusz Joński oraz Michał Szczerba (który przewodzi komisji ds. zbadania afery wizowej) startują w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Także komisja prowadzona przez Szczerbę finalizuje prace.
Do PE startują nie tylko oni, ale także inni członkowie komisji np. Waldemar Buda z PiS z komisji ds. wyborów kopertowych czy Przemysław Wipler z Konfederacji, który jest wiceszefem komisji śledczej do spraw Pegasusa.
Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl