- Pobiłem rekord. W Jędrzychowicach (polsko-niemieckie przejście graniczne) czekałem 33 godziny. Nie mam siły, wasze pisanie i nasze apele nic nie dają. Nie będę już się kontaktował. Jestem zmęczony - mówi mocno sfrustrowany kierowca, z którym mam stały kontakt od kilku ostatnich dni.
Nazwiska nie podaje na jego prośbę. - Szefowi, by się nie spodobało, a kasa w domu musi się zgadzać - mówi krótko i się rozłącza. Idzie spać. Stanie w kolejce, ciągłe podjeżdżanie o kilka metrów, telefony zaniepokojonej żony - to wszystko bardzo go wyczerpało.
Zobacz także: Kierowcy w potrzasku. "Sytuacja na granicach jest trudna"
- Kierowca jest wymiennym elementem samochodu, który ma towar dowieźć na czas do odbiorcy. Mało jest firm, które płacą stałe pensje lub na godziny. A teraz jeszcze nie pozwalają nam korzystać z toalet. A na granicach stoimy po 20 i więcej godzin - mówi money.pl Andrzej, który zaznacza jednocześnie, że ta praca jest dla niego, mimo wszystko, pasją.
Nie rozumie tylko postawy rządu. - Pandemia zamknęła restauracje, więc nie ma gdzie zjeść jak człowiek. Tymczasem pan minister jeszcze wydłuża czas pracy kierowców. Rozumiem konieczność, ale dlaczego minister nie zastanowi się gdzie ma kierowca zjeść, załatwić swoją potrzebę fizjologiczną, umyć się i kiedy wypocząć w tej swojej kabinie - mówi wyraźnie rozżalony kierowca.
"Kochanie pomóż"
Najbardziej dramatyczna sytuacja była i ciągle jeszcze jest na tzw. "patelni". Tak kierowcy nazywają gigantyczny parking "Oder West" w pobliżu Frankfurtu przed granicą z Polską.
Już od wtorku niemiecka policja spychała tam polskie ciężarówki, by jak się wydaje, lepiej zapanować nad zatorem. Rzecz jednak w tym, że, jak donosili kierowcy, policja ich tam skierowała, ale potem pozostawiła samych sobie i zaczęła się wolna amerykanka.
Każdy próbował wyjechać z parkingu jak najszybciej, bo też nikt nie był odpowiednio zaopatrzony na dłuższe oczekiwanie. Dlatego w sieci zaczęły pojawiać się dramatyczne apele.
"Kochanie potrzebujemy jeszcze więcej jedzenia, wody dokładnie w to miejsce na ten parking dziękuję za pomoc..." - napisał kierowca.
"Patelnia"
W środę nie było lepiej. Kierowcy uwięzieni na "patelni", z parkingu wyjeżdżali na autostradę nawet 20 godzin. Poniżej film nagrany przez Błażeja Landowskiego.
Pytałem niemiecką policję o tę strategię i brak prowiantu i wody dla kierowców, którzy nie ze swojej winy zostali tam uwięzieni. Niestety, do czasu opublikowania tego artykułu, nie dostałem odpowiedzi. Nasza policja i straż graniczna nie miała na to żadnego wpływu.
- Mogłoby to mieć sens, gdyby to zrobić inaczej. Kierować na parking osobówki i tam dać 5 obsad do odprawy i regularnie wypuszczać. Główny szlak powinny zajmować samochody ciężarowe. W tej sytuacji transport powinien mieć priorytet, takie są zalecenia Komisji Europejskiej - mówi Maciej Wroński, prezes organizacji Transport i Logistyka Polska.
Polak mądry po szkodzie
Szymon Knychalski, redaktor naczelny największego branżowego serwisu Trans.INFO, również krytycznie ocenia wprowadzone procedury.
- Na pewno należało maksymalnie usprawnić wydawanie i wypełnianie kart lokalizacyjnych, tak aby kierowca nie musiał ich wypełniać na samej granicy, tylko otrzymywał je i uzupełniał wcześniej. Albo by mógł to zrobić za niego jego dyspozytor online - mówi Knychalski.
Jak przypuszcza, problemem może być niedobór pracowników służb granicznych.
- Być może dobrym pomysłem byłoby zaangażowanie wojska do niektórych operacyjnych czynności. Można zarządzać tym personelem dynamicznie np. na podstawie danych zbieranych przez systemy poboru opłat, pozwalające oceniać natężenie ruchu w określonych kierunkach - mówi Szymon Knychalski.
Zminimalizowałoby to w pewnym stopniu korki, ale nie ma pewności, że wyeliminuje je całkowicie - mamy bowiem sytuację wyjątkową. Jak ocenia, równie ważne, jak minimalizacja zatorów jest zapewnienie kierowcom, którzy w nich stoją, odpowiednich warunków - dostaw wody, jedzenia, środków higienicznych, dostępu do sanitariatów.
- Jest to krytyczne zarówno dla ich zdrowa, jak i dla minimalizacji ryzyka ewentualnego rozprzestrzeniania się wirusa w tak dużym skupisku ludzi - podsumowuje ekspert.
Na szczęście od północy w czwartek po decyzji resortu zdrowia o rezygnacji z wypełnienia deklaracji przez kierowców sytuacja zaczęła się poprawiać. Czas oczekiwania zaczął się wreszcie zmniejszać. Co dokładnie się zmieniło?
Decyzją ministra zdrowia osoby przyjeżdżające do Polski, które są, jak kierowcy ciężarówek zwolnione z obowiązkowej kwarantanny - nie muszą wypełniać karty lokalizacyjnej podczas kontroli granicznej. Inne przepisy dotyczące kwarantanny wracających do Polski się nie zmieniły. Oni nadal muszą odbyć 14-dniową kwarantannę.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie