Polskie kopalnie znów mają problem z węglem. W niektórych jednostkach Polskiej Grupy Górniczej (PGG) surowca jest tak dużo, że za moment zakłady będą zmuszone wstrzymać produkcję - alarmują związkowcy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Górnicy alarmują: Węgiel zalega. Kopalnie wstrzymają wydobycie?
Jak przekazał Bogusław Hutek, szef Solidarności w PGG, obecnie na przykopalnianych zwałach zalega 2 mln ton węgla, czyli ok. 10 proc. rocznej produkcji spółki.
- To Ruch Ziemowit, Ruch Chwałowice, na Piaście też powoli zapełniają się zwały. Są jeszcze inne kopalnie, gdzie sytuacja się pogarsza. Są też jednak kopalnie, które mają dużo miejsca na zwałach i mniej wydobywają, więc tam zwały się nie zapełniają - wylicza Hutek cytowany przez Centrum Informacji o Rynku Energii.
Problem zwałów jest związany z brakiem odbiorów węgla przez energetykę, która też jest zasypana węglem po korek. Jeżeli jest odbierany węgiel z bieżącej produkcji, to nie zasypujemy się i mam nadzieję, że tak będzie - dodaje.
Były minister: Koszt importu węgla 120 euro, wydobycia - 215
Janusz Steinhoff, minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka i ekspert rynku energetycznego, w rozmowie z money.pl przyznaje, że problemami sektora zaskoczony nie jest. - Górnictwem zajmowałem się co najmniej kilkanaście lat i takiego bałaganu, z jakim mamy do czynienia od dekady, nie mieliśmy w Polsce nigdy - twierdzi.
Wszystkie możliwe wyniki są postawione na głowie. Te, które miały rosnąć, spadają, a te, które miały spadać, odwrotnie - uważa Steinhoff i podaje konkretne dane.
- Wydobycie w ubiegłym roku spadło o ok. 4,5-5 mln ton. Zatrudnienie w tym samym czasie, co prawda nieznacznie, ale wzrosło. Wydajność pracy spada: w zależności od kopalni PGG, waha się od 504 do 744 tony na pracownika rocznie. Średnia to 624 tony na rok na pracownika. Średnia pensja za to rośnie - osiągnęła już poziom 13 tys. zł - wskazuje.
Średnia wydajność pracy w polskich kopalniach jest dziesięć razy niższa niż w amerykańskich kopalniach głębinowych i 50 razy niższa niż w kopalniach odkrywkowych. Tu dochodzimy o sedna problemu. Zwały węgla w Polsce sięgają już 4 mln ton. Kontrakty pomiędzy górnictwem a energetyką i ciepłownictwem są dla tych dwóch sektorów niekorzystne. Matematyki nie da się oszukać. Koszt węgla z importu to średnio 120 euro za tonę, koszt wydobycia to 215 euro. Udział płac w cenie polskiego węgla to aż 60 proc. - wylicza były minister.
Rząd musi chronić interesu Skarbu Państwa. Chodzi o miliardy
Zdaniem naszego rozmówcy stan polskiego górnictwa jest tragiczny. Na pytanie, skąd tak stanowcze określenie odpowiada: - To jest skutek fatalnego zarządzania, a w zasadzie braku zarządzania. Do związkowców trudno mieć pretensje, oni zawsze będą walczyć o swoje. Ale po drugiej, rządowej stronie, nie ma odpowiednich fachowców. Takich, którzy chroniliby interes Skarbu Państwa.
A jest co chronić. W budżecie zapisano dotację dla branży górniczej w wysokości 7 mld zł. To oznacza, że w przeliczeniu każda polska rodzina dopłaci do górnictwa 500 zł. To są niewyobrażalne pieniądze i niewyobrażalna skala, jeśli weźmiemy pod uwagę, że mamy 70 tys. górników - zaznacza Steinhoff.
- Rząd musi podjąć radykalne decyzje. Obiecywanie górnikom, że możliwe jest utrzymanie wydobycia węgla do roku 2049 bez oglądania się na zapotrzebowanie, to mrzonki. Musimy przyspieszyć likwidację nierentownych kopalń, bo energię produkowaną z węgla coraz bardziej wypiera energia pochodząca ze źródeł odnawialnych. Kopalnie i węgiel będą nas kosztować coraz więcej - podsumowuje Steinhoff.
Resort ma plan
W ubiegłym tygodniu minister przemysłu Marzena Czarnecka spotkała się z przedstawicielami największych krajowych spółek energetycznych i węglowych. W spotkaniu uczestniczyli reprezentanci spółek: Tauron, Enea, PGE i PSE, a ze strony producentów i dostawców węgla przedstawiciele JSW, PGG, LW Bogdanki, Weglokoks Kraj i PGE Paliwa.
"Celem rozmów było wypracowanie skutecznego modelu współpracy między energetyką zawodową a górnictwem węgla kamiennego, by unormować sytuację związaną z odbiorami węgla z kopalń przez elektrownie i elektrociepłownie. Było to pierwsze spotkanie w tak dużym gronie, gdzie przy jednym stole usiedli przedstawiciele energetyki i górnictwa. Planowana jest seria rozmów, kolejne wkrótce" - napisano w komunikacie resortu.
Jeśli pani minister zrobi to, co planuje, to będzie to bardzo dobry kierunek - powiedział po spotkaniu Rafał Jedwabny, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" w PGG.
Dodał, że resort zamierza zbilansować zapotrzebowanie na węgiel w miksie energetycznym za pomocą węgla z Polski.
Związkowcy z dramatycznym apelem do nowej minister
Związkowcy z Polskiej Grupy Górniczej skierowali do minister przemysłu specjalny apel. Piszą w nim, że brak odbioru zakontraktowanego węgla z kopalń przez państwowe koncerny energetyczne oraz brak nowych kontraktów na wydobyty surowiec doprowadził branżę górniczą do skrajnie trudnej sytuacji. "Dotyczy to zarówno podmiotów objętych systemem wsparcia i podpisaną 28 maja 2021 roku umową społeczną, jak i pozostałych przedsiębiorstw górniczych. W tej chwili wszystkie spółki węglowe mierzą się z problemem zalegającego surowca" - czytamy w piśmie.
Górnicy podkreślają, że winą za ten stan rzeczy niejednokrotnie próbuje się obarczać ich samych, choć - jak zauważają - rzeczywista odpowiedzialność spoczywa na osobach nadzorujących sektor z ramienia państwa, bez względu na przynależność partyjną czy reprezentowany obóz polityczny.
Związkowcy z PGG przypominają, że "jeszcze nie tak dawno, kiedy rządy sprawowała koalicja partii tworzących Zjednoczoną Prawicę, ówczesna opozycja alarmowała, że na rynku brakuje węgla". "Wtedy gabinet premiera Mateusza Morawieckiego sprowadził do Polski 20 milionów ton węgla z pominięciem kontroli jakości importowanego surowca, co sprawiło, że znacząca jego część trafiła na zwałowiska" - piszą.
PIE: Energetyka oparta na węglu traci ekonomiczny sens
Kwestia wykorzystania węgla do produkcji energii elektrycznej od lat jest przedmiotem dyskusji. Raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego pt. "Scenariusze polskiego miksu energetycznego 2040", opublikowany pod koniec ubiegłego roku, analizuje trzy potencjalne ścieżki rozwoju polskiej energetyki w perspektywie roku 2040. Pierwsza z nich to scenariusz węglowy, drugi scenariusz OZE, a trzeci oparty jej na założeniach "Polityki Energetycznej Polski do 2040" (PEP2040). Autorzy raportu stawiają tezę, że mimo obecnie wysokiego udziału węgla w produkcji energii elektrycznej w Polsce, długofalowo utrzymanie elektrowni węglowych będzie najmniej efektywnym ekonomicznie rozwiązaniem.
Polski Instytut Ekonomiczny zwraca uwagę, że Polska w ostatnich latach znajduje się w gronie unijnych liderów pod względem dynamiki rozwoju energetyki odnawialnej. Wskazuje, że jeszcze w 2013 r. moc zainstalowana w panelach fotowoltaicznych nie przekraczała 3,5 MW, podczas gdy dekadę później była już ok. 4000 razy wyższa. PIE podkreśla bardzo wysoką dynamikę wzrostu produkcji energii elektrycznej z fotowoltaiki w latach 2021-2022, kiedy to nastąpił ponad dwukrotny wzrost z 3,9 TWh do 8,2 TWh (+107 proc.), co dało Polsce trzecie miejsce na świecie pod tym względem, po Kenii i Litwie.
Instytut zaznacza jednak, że barierą dla dalszego rozwoju OZE w Polsce jest niewystarczająca infrastruktura sieciowa. Argumentuje, że potencjał i zainteresowanie inwestycjami w OZE przewyższają możliwości sieci dystrybucyjnych.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl