- Wypowiedzi pani minister (MFiPR Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz - przy. red.) w kwestii kredytu 0 proc. są nieprecyzyjne i fakty są inne. Będę oczekiwał od pani minister wyjaśnienia, dlaczego w sposób bardzo nieprecyzyjny zinterpretowała naszą decyzję, w której pani minister uczestniczyła - powiedział Donald Tusk pod koniec sierpnia podczas konferencji prasowej, odnosząc się do pytania o wpisy szefowej resortu funduszy i polityki regionalne na platformie "X".
Kredyt 0 proc. Tusk krytycznie o postawie minister
Szefowa resortu funduszy i polityki regionalnej przekazała, że w przyjętym przez rząd projekcie budżetu na 2025 r. nie przewidziano środków na program naStart. "Mamy to! Budżet Polski przyjęty przez rząd przeznacza na mieszkalnictwo 4,3 mld zł. To ponad 50 proc. więcej niż w tym roku! Dobra wiadomość: w budżecie jest okrągłe 0 zł na kredyt 0 proc." - napisała w serwisie X. "Kredyt 0 proc. zasługuje też na 0 zł z tej puli, a społeczne mieszkalnictwo na tyle pieniędzy, ile się da" - oceniła Pełczyńska-Nałęcz. Minister zaznaczyła też, że takie będzie jej stanowisko na posiedzeniu Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według premiera decyzja rządu w sprawie przyszłości programów wspierających sektor mieszkaniowy była oczywista i jasna dla wszystkich. - Mamy w rezerwie miliardy złotych na mieszkalnictwo i budownictwo. W zależności od tego, który z projektów zyska większość głosów, który będzie wydawał się najskuteczniejszy, będzie zależało, na jaki projekt ile pieniędzy przeznaczymy - podkreślił Tusk.
Jak wskazał szef rządu, prace nad przygotowanym przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii programem naStart są najbardziej zaawansowane. - Są środki na wsparcie mieszkalnictwa, w tym na kredyt 0. proc. Które z tych sposobów zostaną ostatecznie wybrane, to jest jeszcze przed nami - zaznaczył.
Według doniesień Interii, w koalicji rośnie napięcie wokół tematu dopłat do kredytów. - Ona wychodzi i z marszu wali takie "tłiterki" na lewo i prawo, co doprowadziło premiera do szału. Ustalenia były inne. Do tego użyła i cały czas używa sformułowania "kredyt zero procent", a przecież takiego programu nie ma. Jest projekt "Kredyt na Start". Używa określenia "kredyt zero procent", by grać szefowi na nosie, bo to jego hasło z wyborów - przekazała portalowi osoba z kręgów rządowych, odnosząc się do zachowania szefowej MFiPR.
Rozmówca Interii ujawnił, że dyskusje wciąż dotyczą projektu, który został już opublikowany. - Jak będzie trzeba zawrzeć jakiś kompromis, to dopuszczamy zmiany, jesteśmy otwarci. Oni mówią tylko "nie, nie, nie", a nie wskazują żadnych propozycji - zaznacza.
Kredyt mieszkaniowy naStart, który ma zastąpić "Bezpieczny kredyt 2 proc." i rodzinny kredyt mieszkaniowy, ma zapewnić finansowe wsparcie w formie dopłat do rat. Według pierwotnej propozycji, warunkiem uzyskania dopłat w ramach projektu ma być spełnienie kryterium dochodowego, które oparto o pierwszy próg podatkowy, czyli roczny dochód na poziomie 120 tys. zł brutto.
W programie kryterium to ma być modyfikowane wraz ze wzrostem liczby członków gospodarstwa domowego. Przekroczenie limitów nie będzie jednak oznaczać wykluczenia z programu - kredytobiorcy, których gospodarstwa domowe przekroczą limit, będą mogły również otrzymać nowy kredyt, jednak w ich przypadku dopłata będzie pomniejszana. Bezdzietni uzyskają dopłatę do rat z oprocentowaniem 1,5 proc. Rodziny z jednym dzieckiem - 1 proc., z dwojgiem 0,5 proc., a z trojgiem i więcej - 0 proc. Kredyt naStart ma być udzielany na okres co najmniej 15 lat, ze stopą oprocentowania na poziomie stałym ustalonym na okres 60 miesięcy.