Poniedziałek to ostatni dzień rządów Zjednoczonej Prawicy. Nic bowiem nie wskazuje na to, że premier Mateusz Morawiecki uzyska wotum zaufania dla swojego gabinetu, który uformował dwa tygodnie temu. W drugim kroku konstytucyjnym większość ma szansę zyskać Donald Tusk.
Zmiana władzy pociągnie za sobą zmiany nie tylko w ministerstwach, ale i w spółkach Skarbu Państwa. Wśród tych, które rozbudzają najwięcej emocji, znajduje się państwowy gigant - Orlen.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Daniel Obajtek odejdzie sam?
Dziś nie wiemy jeszcze, czy nowy rząd "zdąży" zdymisjonować szefa paliwowego giganta. Daniel Obajtek zapowiadał bowiem, że jeśli wyborów nie wygra PiS, odejdzie sam.
Nie będę przenosił chorych planów, które doprowadzą do katastrofy tego kraju, więc trudno, żebym to firmował. Sam odejdę, nie trzeba mi będzie nawet dziękować. Mam swój honor i mam swoją godność - mówił już w kwietniu.
I chociaż jeden ze scenariuszy opisanych przez media zakłada, że Daniel Obajtek może utrzymać się na stanowisku aż do wiosny, wielkie odliczanie do jego odejścia już się zaczęło.
Ekipa Donalda Tuska od miesięcy powtarza, że "żelazna miotła" wymiecie z zarządów spółek ludzi o "kompetencjach politycznych". Donald Tusk nawiązał do tego podczas piątkowej konferencji prasowej. Lider PO potwierdził, że jego ekipa prześwietli działania Orlenu.
- Jeśli chodzi o działania spółek Skarbu Państwa, w tym Orlenu, komisja śledcza to jest rzecz, o której dyskutujemy. Nie wykluczam, że taka komisja powstanie, ale nam potrzebne są też pilne działania z wykorzystaniem innych instrumentów. Będą działały zespoły interdyscyplinarne i - przykro mi to mówić - w większości tych zespołów będzie działała prokuratura - zapowiedział przyszły premier.
Zapewnił też, że "będzie przegląd kadr". - Audyt będzie dotyczył zarówno pieniędzy, ich wydatkowania, jak i prawnych możliwości zatrzymania pewnych procesów. W niektórych resortach oni podpisują umowy na 5-10 lat do przodu. Mówimy o pieniądzach wyrzucanych w błoto albo dla rodzin związanych z PiS - dodał.
Mówiąc o porządkach w instytucjach, na które wpływ mają rządzący, doprecyzował, kto ma być pociągnięty do odpowiedzialności. - Nie będzie żadnego polowania na czarownice. Nie będzie żadnego odwetu. Będzie gotowość do pełnego porozumienia się ze wszystkimi w Polsce, którzy będą chcieli sensownie, dobrze pracować. Ale nie będzie żadnego porozumienia ze złem. Jeśli łamali prawo, jeśli kradli, jeśli kłamali za publiczne pieniądze, muszą za to odpowiedzieć - stwierdził Tusk.
Tusk twardo o Orlenie. Padła zapowiedź ws. SMR-ów
Kto po Obajtku? Był "ulubieńcem prezesa Kaczyńskiego"
Orlen wyróżnia się na tle pozostałych firm, w których udziały ma Skarb Państwa. Od decyzji podejmowanych przez następcę Daniela Obajtka będzie zależeć los milionów kierowców. Ale nie tylko. Spółka ma kluczowe znaczenie dla rynku paliw, ale po fuzji z PGNiG zależą od niej ceny gazu, działa też w branży energetycznej. Przed Orlenem jest też wiele wyzwań wynikających z odejścia od rosyjskiej ropy, koniecznością dalszej dywersyfikacji źródeł.
Kto powinien być następcą Daniela Obajtka? Jakimi cechami powinien się wykazać? Zadaliśmy to pytanie ekspertom.
Prezes Daniel Obajtek był już prezesem w wielu spółkach i agencjach Skarbu Państwa (ARiMR, Dalmor, Energa). Trafiał tam ewidentnie z powodów politycznych. To ulubieniec prezesa Kaczyńskiego. Wcześniej był radnym gminy Pcim. Można powiedzieć, że był to odpowiednik Nikodema Dyzmy XXI wieku - stwierdził w rozmowie z money.pl Piotr Kuczyński, analityk domu inwestycyjnego Xelion.
Zapytaliśmy też eksperta o to, kto powinien kierować największym polskim koncernem. - Orlen, nasza superspółka, powinien mieć u steru fachowca. Liczę na to, że nowy rząd nie weźmie na to stanowisko kogoś wskazanego przez tzw. łowcę talentów, ale że ogłosi konkurs z jawnymi kryteriami. I wygra ten naprawdę godny sprawowania funkcji prezesa Orlenu.
Pragnący zachować anonimowość przedstawiciel firmy zajmującej się analizą rynku paliwowego twierdzi, że nowy szef Orlenu powinien być nie tylko sprawnym menedżerem, ale osobą odporną na polityczne naciski.
- Jeśli spojrzymy wstecz, przekonamy się na przykład, że przed niemal każdymi wyborami paliwo na stacjach nieco taniało, albo przynajmniej przestawało drożeć. Oczywiście nie mieliśmy nigdy takiej sytuacji, jaka wydarzyła się w październiku tego roku, ale szefowie koncernów kontrolowanych przez Skarb Państwa zawsze mogą ulec pokusie, by czasami nie podejmować rynkowych decyzji - mówi.
- Najważniejsze, by nowy szef Orlenu nie był "zblatowany" z obozem władzy. Sympatie, wzajemne zrozumienie to jedno, wykonywanie wszystkich poleceń, to coś zupełnie innego - stwierdził.
O opinię poprosiliśmy też polityków. Miłosz Motyka, rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego, dorobek prezesa Orlenu ocenia bardzo krytycznie.
Daniel Obajtek to przede wszystkim wykonawca politycznych decyzji Jarosława Kaczyńskiego. Ma zdecydowanie gorsze osiągnięcia np. w kwestii zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski. Dlatego działalność pana Obajtka zostanie gruntownie zweryfikowana. Poddana wielu audytom. Oraz sprawdzeniu przez służby - stwierdził w rozmowie z money.pl.
Trzecia Droga, z którą Polskie Stronnictwo Ludowe szło do wyborów razem, w swoim programie wyborczym ma dwie propozycje dotyczące zarządzania spółkami Skarbu Państwa. Pierwszy to otwarta i jawna rekrutacja w spółkach Skarbu Państwa.
"Utworzymy apartyjny Komitet Nominacyjny, który będzie przeprowadzał jawną i profesjonalną rekrutację na najważniejsze funkcje w państwowych spółkach" - głosi deklaracja Trzeciej Drogi. Kolejnym krokiem ma być stworzenie nowego rejestru. "Stworzymy Krajowy Rejestr Osób Publicznie Eksponowanych, w którym każdy obywatel sprawdzi rodzinne powiązania osób pełniących funkcje publiczne" - czytamy w programie partii.
- Najważniejsze jest dzisiaj dla nas wywalenie nepotów ze spółek Skarbu Państwa i doprowadzenie do tego, aby były skarbem państwa, a nie partii politycznej - podkreślił w kontekście zmian w spółkach Skarbu Państwa Szymon Hołownia w rozmowie z Radiem Zet.
Pierwsza próba dla nowego rządu
Czy nowy rząd wybierze prezesa Orlenu, kierując się tylko względami merytorycznymi? A może będzie wolał, by szef paliwowego giganta nie protestował przy realizacji ważnych projektów. To istotne, bo pierwszym projektem, który bezpośrednio dotyczy Orlenu, jest ustawa o mrożeniu cen prądu. Źródłem finansowania ma być właśnie paliwowy gigant, z którego rząd planuje "wyciągnąć" 15 mld zł.
W reakcji na te doniesienia w ostatnich dniach listopada notowania Orlenu tąpnęły o 6 proc. - z poziomu ponad 64 do 59 zł. Piątkowy kurs energetycznego giganta to 62 zł, spółka wciąż nie odrobiła zatem strat wywołanych zapowiedzią obciążania jej dodatkowymi kosztami.
Piotr Woźniak, były minister gospodarki i szef PGNiG w rozmowie z money.pl ocenił, że spadek notowań Orlenu to czarny scenariusz tych mniejszościowych udziałowców, którzy liczyli na skokowy a przede wszystkim długotrwały wzrost wartości firmy po tzw. "fuzjach", w kolejności: z Energą, z Lotosem, a następnie z PGNiG. - Po oczywistym względnym wzroście nastąpiła przecena - ocenił tuż po tąpnięciu akcji.
- Warto tu przypomnieć fakt, że dziś inwestorzy narzekają, że Orlen stracił kilka procent i jego notowania oscylują wokół 60 zł, zamiast 65 zł. Pamiętam jednak, że ta spółka była wyceniana znacznie lepiej - nawet ponad 100 zł za akcję. I to w okresie kiedy jej zarząd oceniany był kiepsko. To oczywiście wystawia też odpowiednią cenzurką obecnemu - powiedział.
Piotr Woźniak wyraził też oczekiwania wobec nowych władz Orlenu i nowego rządu. - W otwartej gospodarce rynkowej nie wystarczy jednak dekretować, dlatego zamiast drenowania wartości, oczekiwałbym raczej, tak jak każdy statystyczny inwestor, sformułowania wiarygodnej strategii rozwoju Orlenu - stwierdził.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl