Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Michał Brzeziński
Michał Brzeziński
|
aktualizacja

Polacy o najwyższych dochodach powinni płacić wyższe podatki. Oto powody [OPINIA]

373
Podziel się:
Przedstawiamy różne punkty widzenia

Kilka procent najlepiej zarabiających Polaków płaci niższe podatki niż klasa średnia. To potęguje nierówności dochodowe, które już dziś są nad Wisłą duże. Z czasem zapłacimy za to wolniejszym tempem rozwoju. Rozwiązaniem tego problemu jest zwiększenie obciążeń podatkowych tej grupy - przekonuje w money.pl prof. Michał Brzeziński.

Polacy o najwyższych dochodach powinni płacić wyższe podatki. Oto powody [OPINIA]
Podatki w Polsce, w tym PIT, są na tle UE raczej niskie - pisze Michał Brzeziński (East News, GETTY, Maciej Matlak, Piotr, Jaap Arriens, NurPhoto)

Opinia dr hab. Michała Brzezińskiego, profesora ekonomii na Wydziale Nauk Ekonomicznych UW, powstała w ramach projektu #RingEkonomiczny money.pl. W naukach społecznych, w tym w ekonomii, na jedno pytanie istnieje często wiele różnych odpowiedzi. O takich spornych kwestiach dyskutują zaproszeni do Ringu ekonomiści. Tematem przewodnim szóstej edycji tego projektu jest kształt polskiego systemu podatkowo-składkowego. Zastanawiamy się, czy jest sprawiedliwy i efektywny. Z prof. Brzezińskim polemizuje dr Marek Ignaszak, wykładowca na Uniwersytecie Goethego we Frankfurcie. Wstępem do dyskusji jest artykuł Grzegorza Siemionczyka, głównego analityka money.pl, który prezentuje wyniki ankiety wśród szerokiego grona ekonomistów.

Polski system podatkowo-składkowy charakteryzuje się niską progresywnością. Udział podatków dochodowych i składek na ubezpieczenia społeczne w dochodzie przed opodatkowaniem w 2018 r. dla mediany dochodu brutto (przed opodatkowaniem) wynosił 25 proc. Dla 95 centyla rozkładu dochodów (to jest dochód, od którego 95 proc. dochodów jest niższa, a 5 proc. wyższa) ten udział wynosił 32 proc.

Ale dla gospodarstw domowych osiągających jeszcze wyższy dochód brutto udział podatków i składek spadał, aż osiągał ok. 20 proc. dla osób o najwyższych dochodach.

Zmiany po 2018 r., a zwłaszcza reforma "Polski Ład", w niewielkim stopniu zmieniły ten obraz. W rezultacie osoby w najlepszej sytuacji dochodowej płacą wciąż proporcjonalnie mniej, niż osoby o średnich dochodach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Miliarderzy w rządzie Trumpa. "To oligarchizacja polityki"

Degresywność ta wynika przede wszystkim z preferencyjnych składek na ubezpieczenia społeczne dla przedsiębiorców oraz przywilejów w PIT, takich jak podatek liniowy czy ryczałt od przychodów ewidencjonowanych. Dodatkowo podatki pośrednie, takie jak VAT i akcyza, które są z natury degresywne wobec dochodu, pogłębiają problem i powodują, że system podatkowo-składkowy w całości staje się jeszcze mniej progresywny.

Według danych OECD polski system podatkowy należy do najmniej progresywnych wśród krajów członkowskich. Co więcej, to właśnie w Polsce system podatkowy w najmniejszym stopniu przyczynia się do redukcji nierówności rynkowych (w kategoriach dochodów przed opodatkowaniem). Dlatego MFW w swoich raportach na temat Polski od dłuższego czasu rekomenduje podniesienie progresywności systemu podatkowego w naszym kraju poprzez eliminację przywilejów podatkowych dla przedsiębiorców o wysokich dochodach.

Nierówności dochodowe stają się hamulcem rozwoju

Jakie korzyści przyniosłaby taka reforma? Po pierwsze, zmniejszyłaby nierówności dochodowe w Polsce, które - jak wskazują najnowsze badania wykorzystujące dane o dochodach z zeznań podatkowych - należą do najwyższych w Europie. Wysokie nierówności dochodowe mają różne niekorzystne skutki gospodarcze, społeczne i polityczne. W szczególności utrudniają relatywnie niezamożnym członkom społeczeństwa zdobycie dobrego wykształcenia. Wysokie nierówności ekonomiczne ograniczają dostęp do dobrej jakości edukacji, na co wpływają m.in. wysokie koszty kształcenia, rozwój edukacji prywatnej dostępnej jedynie dla zamożniejszych rodzin oraz pogarszająca się jakość edukacji publicznej, która w większym stopniu powinna zapewniać równość szans. W efekcie wysokie nierówności dochodowe mogą osłabiać przyrost kapitału, a to obniży tempo rozwoju gospodarczego Polski w przyszłości.

Po drugie, wzrost progresywności systemu podatkowego przyczyniłby się do istotnego zwiększenia dochodów podatkowych. Podatki w Polsce, w tym PIT, są na tle UE raczej niskie. Dochody z PIT stanowią ok. 4,5 proc. PKB, podczas gdy średnio w UE jest to ok. 8 proc. Oczywiście zbyt mocne podniesienie opodatkowania dla osób osiągających wysokie dochody mogłoby spowodować niekorzystne skutki, takie jak obniżenie ich motywacji do pracy, zwiększenie skłonności do uchylania się od opodatkowania czy też do migracji ze względów podatkowych. Teoria optymalnego opodatkowania pokazuje jednak, że stopy podatkowe maksymalizujące dochody budżetowe są dla Polski znacząco wyższe niż te, które faktycznie obowiązują.

Zgodnie z obliczeniami Pawła Doligalskiego, wykładowcy na Uniwersytecie Bristolskim i członka grupy eksperckiej Dobrobyt na Pokolenia, optymalna (maksymalizująca dochody budżetowe) krańcowa stopa opodatkowania dla dochodów z działalności gospodarczej w Polsce wynosiła w 2018 roku 45 proc.

Tymczasem dla przedsiębiorców rozliczających się za pomocą podatku liniowego obowiązująca stawka podatkowa wynosi obecnie 19 proc. Nawet po doliczeniu składki zdrowotnej (4,9 proc.) oraz ewentualnie daniny solidarnościowej (4 proc. dla dochodów powyżej 1 mln zł) płacą oni wyraźnie niższe podatki niż optymalne.

Podatki dla najlepiej zarabiających przedsiębiorców mogłyby być zatem wyraźnie podniesione (nawet o kilka lub kilkanaście punktów procentowych), a dochody budżetowe dzięki temu zauważalnie by wzrosły.

Warto dodać, że przytoczone obliczenia uwzględniają możliwość zmiany formy pracy (pracownik lub samozatrudniony) przez podatnika pod wpływem wzrostu opodatkowania, jak również migrację podatkową (opuszczenie kraju w efekcie wzrostu podatków). Badania empiryczne pokazują również, że progresywność podatków nie jest związana z tempem wzrostu gospodarczego. Nie należy się zatem obawiać, że umiarkowany wzrost opodatkowania wysokich dochodów będzie ograniczał rozwój gospodarczy Polski.

Potrzeby wydatkowe państwa rosną, kto je sfinansuje?

Dodatkowe dochody państwa uzyskane dzięki zwiększeniu progresywności mogłyby zostać przeznaczone na sfinansowanie rosnących potrzeb w zakresie ochrony zdrowia, obronności i edukacji, a także na sprostanie wyzwaniom związanym ze starzeniem się społeczeństwa. Pomogłyby również w nadchodzącym w najbliższych latach procesie konsolidacji fiskalnej w ramach unijnej procedury nadmiernego deficytu.

Reforma wprowadzająca wyższe opodatkowanie przedsiębiorców o wysokich dochodach może być w Polsce obecnie praktycznie niewykonalna. Pouczająca jest tu niedawna historia "Polskiego Ładu" - reformy podatkowej zaproponowanej przez rząd PiS w 2021 r., która oryginalnie miała znacząco zwiększać progresję podatkową.

W wyniku błędów we wprowadzaniu reformy oraz energicznej działalności grup interesów (głównie reprezentujących samozatrudnionych o wysokich dochodach, dla których podatki zostałyby wyraźnie podniesione) kolejne wersje zmian podatkowych stopniowo były coraz mniej progresywne.

Ostatecznie "Polski Ład" jedynie w niewielkim stopniu zwiększył progresywność podatków, przy okazji doprowadzając do wyraźnego zmniejszenia dochodów z PIT (o około 0,5 proc. PKB wg. MFW). Zapewne w wyniku tych perturbacji odsetek Polaków popierających podatki progresywne spadł w latach 2021-2023 o 6 punktów procentowych, do 50 proc. Niemniej wciąż połowa populacji popiera progresywne podatki, a badania empiryczne pokazują, że preferencje obywateli stają się bardzie progresywne, gdy dostarczy się im więcej informacji na temat istniejącego uprzywilejowania podatkowego i wysokości nierówności ekonomicznych.

Podatek majątkowy zrównoważyłby przywileje zamożnych

Skoro przedsiębiorcy o najwyższych dochodach mają w Polsce przywileje w systemie PIT, a zmienić ten stan rzeczy jest trudno, to czy istnieje szansa na zwiększenie progresywności całego systemu podatkowego? Teoretycznie dobrym uzupełnieniem podatków dochodowych i konsumpcyjnych byłaby jakaś forma podatku majątkowego. Podatek ten mógłby być nałożony na majątki netto (suma wartości aktywów rzeczowych i finansowych minus wartość zobowiązań) przekraczające np. kilka milionów złotych. Ponieważ osoby o wysokim majątku osiągają zwykle również wysokie dochody, podatek majątkowy tego typu przynajmniej w pewnym stopniu równoważyłby przywileje bogatych w PIT.

Jednak jak pokazuje doświadczenie krajów, które mają lub miały w przeszłości tego typu podatki, są one raczej mało popularne wśród obywateli i wymagające administracyjnie (m.in. konieczność corocznej dokładnej wyceny poszczególnych aktywów wszystkich obywateli). Między innymi dlatego lepszym rozwiązaniem byłaby progresywna reforma już istniejących podatków typu majątkowego.

OECD i MFW od dłuższego czasu rekomendują, aby (w czasach dobrej koniunktury) zreformować podatek od nieruchomości w Polsce tak, aby płacony był on od wartości nieruchomości, a nie od ich powierzchni.

Tego typu reforma, po wprowadzeniu odpowiedniej kwoty wolnej od opodatkowania, zwiększyłaby progresywność całego systemu podatkowego i znacząco powiększyła dochody państwa. Podobne skutki miałoby przywrócenie podatku spadkowego w obrębie najbliższej rodziny, który został zniesiony w 2007 r. Obie te reformy są mniej radykalne niż podatek nakładany na całość majątku obywateli, a realizują podobne cele - zwiększenie progresywności systemu podatkowego i dochodów podatkowych państwa.

Autorem opinii jest dr hab. Michał Brzeziński, profesor na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, współautor wydanej w 2024 r. książki "Nierówności po polski. Dlaczego trzeba się nimi zająć, jeśli chcemy dobrzej przyszłości nad Wisłą".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(373)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
undefined und...
wczoraj
Same brednie w tym artykule, aż głowa puchnie. Dochodowego w ogóle nie powinno być, poza tym co to za komunistyczne głupoty że nierówności są hamulcowym rozwoju?! Hamulcowym rozwoju jest samo państwo i jego pasożytowanie na pracujących ludziach wytwarzających bogactwo. Koszty pracy są kosmiczne, ilość podatków ogromna i absurdalna. Te same rzeczy są opodatkowane po 2,3 razy.
Włodzimierz K...
wczoraj
Najlepiej ukarać tych co więcej pracują
Jacek placek
wczoraj
Oczy się wam otworzą jak rozszyfrujecie co kryje się pod pojęciem ludzi bogatych i klasy średniej. Ludzie bogaci to ci którzy zarabiają 10 tyś zł i powyżej, klasa średnia to poziom 5 tyś. W zasadzie profesorowi chodzi o to aby przywalić większe podatku wszystkim tym, którym starcza do pierwszego. Milionerzy to i tak wywiązą majątki za granicę, tak jak niejaki Giertych.
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
Kamilfratczak
wczoraj
Gdyby tak wywalić z sejmu z 300 osób , to by od razu przyniosło wymierne dla budżetu korzyści. Z tymi 300 nierobami na bruk poszło by jeszcze 1200 pociotków i pomagieroów od spraw niepotrzebnych i zbędnych.
Rookie
wczoraj
Kiedy likwidacja podatku Belki? Złodziejstwo państwa na oszczędzających!
marchewa
wczoraj
Przyczyną rosnącego rozwarstwienia majątkowego jest dwealouwaine pieniądza. Bogaty zarabia 50 tyś. miesięcznie, z tego odkłada 40 tyś. i co roku kupuje kolejne mieszkanie jako lokatę kapitału. Wartość tej lokaty rośnie 15% rocznie. Natomiast biedny zarobi 5 tyś. miesięcznie, z tego odkłada 1 tyś. zł - i co może zrobić? Nieruchomości za takie oszczędności nie kupi, może co najwyżej wpłacić na lokatę 4% rocznie (3,24 % po odjęciu podatku). Po uwzględnieniu inflacji: oszczędności bogatego rosną a oszczędności biednego maleją. A nawet bez tego przykładu, każdy (uczciwy) ekonomista przyzna że inflacja bardziej uderza w biednych niż w bogatych.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (373)
Najgorsza opc...
6 min. temu
Klasa średnia jest dobijana podatkami! Przez stary układ PO i PiS!
pola
18 min. temu
Za tuska nigdy praca się nie opłaca a nawet jest powodem ubóstwa. To już było i powraca
Manio
1 godz. temu
Czyli tym co się chce pracować są karani po przez podatki, a tym co sie nie chce pracować nagradzani są wszelakimi plusami
JanZjagodna
1 godz. temu
Ten profesor to chyba kupił dyplom na placu Świebockim we Wrocku od Hiszpanów z Brochowa.
Podatnik
1 godz. temu
Ja od listopada nie powinienem pracować.Bo mi wszystko zabierają
...
Następna strona