Zgodnie z tym, co można było przypuszczać pierwsza sesja nowego miesiąca przyniosła realizację zysków ze zwyżki, jakiej byliśmy świadkami w minionym tygodniu.
Dziś rozpoczynamy tradycyjnie jeden z lepszych okresów dla rynków akcji. Grudzień zazwyczaj budzi pozytywne emocje, które nie zawsze opierają się na racjonalnych przesłankach.
Na naszym parkiecie trwa walka rozsądku z emocjami. Można odnieść wrażenie, że nasi inwestorzy mniej poddają się tym drugim niż na przykład inwestorzy w USA.
Potwierdza się to, o czym kilka razy wspominaliśmy. Dla inwestorów w Europie nadeszły trudne czasy ze względu na zmienność notowań na amerykańskich giełdach.
Potwierdziło się, że budowanie optymistycznych scenariuszy bez fundamentalnych przesłanek, jest mocno ryzykowne.
U progu nowego tygodnia giełdowego kluczowym pytaniem jest to, czy poprawa nastrojów, jaką obserwowaliśmy na naszym rynku, jak i na innych parkietach świata w ostatnich dwóch dniach poprzedniego tygodnia, jest zapowiedzią trwalszej tendencji, czy nic nie znaczącym „ząbkiem”.
Przed dzisiejszą sesją podstawowe pytanie brzmi, czy nasz rynek będzie miał siłę kontynuować czwartkowe odbicie.
To, czego obawialiśmy się przez ostatnich kilka dni stało się ostatecznie wczoraj. WIG spadł poniżej sierpniowego dołka
We wtorek inwestorzy na naszym rynku mieli wyraźnie problem z tym, na czym się oprzeć.
W kiepskich nastrojach przystępujemy do wtorkowych notowań. Nie chodzi tylko o zniżkę na amerykańskiej giełdzie, która przełożyła się na złe nastroje na parkietach azjatyckich.
Piątkowy test wsparcia w postaci sierpniowego dołka przez indeks WIG pokazuje, jak istotna jest to bariera.
Stało się to, co się miało stać. Tak najkrócej można byłoby podsumować notowania z ostatnich dni. Wiele sygnałów wskazywało na to, że WIG nie uniknie zniżki do sierpniowego dołka i tak rzeczywiście było.
Choć z dużą ostrożnością odnosiliśmy się do wtorkowego wzrostu na naszej giełdzie, a także skoku na amerykańskiej giełdzie, to słabość naszej giełdy w dniu wczorajszym była zaskakująca. Po dość wysokim otwarciu nie znalazł się kapitał skłonny ciągnąć kursy jeszcze wyżej. W początkowej fazie sesji obroty były znikome, co dodatkowo wskazywało na niechęć do zakupów.
Tym razem 13-ty okazał się szczęśliwy dla posiadaczy akcji. Lepsze od spodziewanych, ale pamiętajmy, że nie rewelacyjne, wyniki PKN Orlen i Lotosu w III kwartale dały impuls do przerwania od lat nie widzianej na naszej giełdzie serii dziewięciu spadkowych sesji.
Czwartek w niewielkim stopniu zmienił obraz rynków finansowych. Środowa wyprzedaż na giełdach w USA zmroziła parkiety akcji na całym świecie.
Zgodnie z naszymi obawami pogorszenie koniunktury w segmencie największych firm przełożyło się na wzmocnienie negatywnej tendencji na rynku „średniaków".
Od połowy ubiegłego tygodnia napływające z naszej giełdy sygnały są mniej lub bardziej złe. Nie zmieniła tego wtorkowa sesja.
Sytuacja na giełdach nie tylko nie poprawia się, ale otrzymujemy kolejne sygnały nakazujące zwiększoną ostrożność. Chodzi przede wszystkim o następną rundę problemów amerykańskich banków z instrumentami powiązanymi z rynkiem kredytów hipotecznych.
Wyczekiwana przez kilka dni decyzja Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) w sprawie stóp procentowych nie była zaskakująca, ale wywołała dość wyraźne reakcje inwestorów.
Wtorkowe notowania nie mogły się zakończyć inaczej - kolejna porcja złych wiadomości ze świata wywołała realizację zysków na zagranicznych giełdach.
Bez zaskoczenia przebiegała pierwsza sesja tygodnia na warszawskiej giełdzie. Wszystko wskazywało, że zakończy się zwyżką i rzeczywiście tak było. Jej styl jednak pozostawiał wiele do życzenia.
Warszawska giełda od połowy sierpnia porusza się w rytmie dwóch wzrostowych tygodni i jednego spadkowego. Gdyby miał on zostać zachowany to obecny tydzień powinien zakończyć się na plusie.
Nie jest łatwo połapać się ostatnio w tym, co akurat danego dnia przykuje uwagę inwestorów. Dotyczy to zarówno naszego parkietu, ale przede wszystkim amerykańskiego.
Dość szybko okazało się, że nasz rynek giełdowy podjął ryzykowną grę, licząc na to, że pogorszenie koniunktury na światowych parkietach, które pojawiło się kilka dni temu, okaże się chwilowe.
Poprawa nastrojów na zagranicznych parkietach zaowocowała mocnym ruchem w górę naszej giełdy. Uwaga inwestorów skupiała się głównie na segmencie największych firm, w efekcie czego WIG20 odrobił prawie w całości ostatnie straty.
Tak, jak można było się spodziewać pierwsza sesja tygodnia przyniosła zniżkę indeksów warszawskiej giełdy. Nie dała jednak odpowiedzi na pytanie o przyszłą koniunkturę.
Coraz więcej wskazuje na możliwość utrwalenia się obserwowanej od początku tego tygodnia tendencji spadkowej na warszawskiej giełdzie. W czwartek kupujący zupełnie oddali pola stronie podażowej, co zakończyło się silną przeceną.
Środowa sesja ze względu na sporą ilość informacji o sprzecznym zabarwieniu mogła dać odpowiedź na pytanie o trwałość pogorszenia koniunktury na giełdach.
Potwierdzają się przypuszczenia, że pogorszenie koniunktury na światowych rynkach w krótkim czasie może bardziej niekorzystnie odbić się na walorach blue chips niż, zachowujących się przez ostatnie tygodnie słabiej od nich, małych i średnich spółek.
Mimo, że poniedziałkowe dane generalnie odbiegały od oczekiwań, to jednak nie zmieniają ogólnego obrazu naszej gospodarki i zjawisk w niej zachodzących. Mogą umacniać przekonanie, że gospodarka jest w dobrej kondycji.