Wtorkowe notowania, podobnie jak pierwsza sesja tego tygodnia, nie dostarczyły większych emocji. Przez cały dzień dało się zauważyć wyczekiwanie na publikację popołudniowych danych z Ameryki.
Nic nie zmieniło się w obrazie warszawskiej giełdy po poniedziałkowej sesji. Pierwsze notowania tygodnia przebiegły dokładnie tak, jak jest to zazwyczaj wtedy, gdy nie pracują amerykańskie rynki .
Po bardzo niespokojnych sesjach, drugi tydzień zakończył się zwyżką na warszawskiej giełdzie. Tym razem była jednak symboliczna. Inwestorami w dalszym ciągu targają obawy o przyszłość światowej gospodarki związane z trwającym kryzysem na rynku nieruchomości w USA.
Czwartkowa sesja była pierwszą od długiego czasu, kiedy warszawska giełda oderwała się od zachowania światowych rynków.
Zgodnie z naszymi przypuszczeniami warszawska giełda ma problem z przełamaniem bariery 60 tys. pkt dla indeksu WIG. Czwarta kolejna sesja rozgrywała się w rejonie tej bariery.
W poniedziałek skończyła się wzrostowa seria trwająca przez ostatnie trzy sesje minionego tygodnia. Notowania rozpoczęły się co prawda od zwyżki, ale stopniowo nastroje na parkiecie pogarszały się i ostatecznie indeks WIG zakończył dzień symbolicznym spadkiem.
Na koniec lipca zadłużenie Polaków z tytułu kredytów mieszkaniowych po raz pierwszy przekroczyła 100 mld zł - wynika a najnowszych danych NBP. Za dwa lata ta kwota wzrośnie do aż 200 miliardów.
Czwartek przyniósł kontynuację zwyżki na warszawskim parkiecie. Jednak jej siła była nieporównywalna ze wzrostem z poprzedniego dnia. Indeks WIG zyskał 1,1% i osiągnął 59 253 pkt. Mniejsza była również aktywność inwestorów niż w środę. Obroty akcjami sięgnęły 1,7 mld zł.
Środowe notowania na warszawskiej giełdzie pokazały, że emocje wciąż odgrywają kluczową rolę. Praktycznie bez istotniejszego powodu indeksy poszły bardzo mocno w górę. W segmencie małych i średnich spółek zwyżki sięgnęły po ok. 5%, blue chips zyskały 4,6%.
Przebieg obu giełdowych sesji tego tygodnia dla wielu inwestorów jest zapewne rozczarowaniem, choć tak naprawdę nie może zaskakiwać. Z jednej strony, piątkowa zwyżka kursów po nieoczekiwanej obniżce stopy dyskontowej w USA, dawała nadzieje na mocniejsze odreagowanie. Z drugiej strony, trudno było liczyć na zupełną odmianę nastrojów na parkietach.
Pomimo bardzo dobrej sesji w piątek, kiedy inwestorzy dyskontowali nieoczekiwaną decyzję Fed-u dzisiejsze notowania pokazują wciąż spore obawy inwestorów przed większym angażowaniem się w akcje.
Spadki na giełdach amerykańskich oraz paniczne zachowanie rynków finansowych podczas notowań w Azji pchnęły indeksy europejskie mocno w dół.
Jeżeli dotychczas w dużym stopniu rytm notowań na świecie wyznaczały rynki amerykańskie, to w dniu dzisiejszym inwestorzy na światowych parkietach będą mieli nieco więcej problemów z odczytaniem tamtejszych wskaźników.
Znalezienie mieszkania, które można kupić na tzw. kredyt z dopłatą nadal graniczy z cudem. Zwłaszcza w dużych miastach - wynika z analizy Expandera.
Poniedziałek na GPW może dać nieco wytchnienia inwestorom, jednak obawy o dalszy rozwój wydarzeń na rynkach światowych nie sugerują, aby ewentualne odreagowanie miało przybrać postać mocnych wzrostów.
Mimo wczorajszych interwencji oraz zapowiedzi największych banków centralnych o zapewnieniu odpowiedniej płynności na rynkach pieniężnych banki wciąż ograniczają podaż pieniądza.
Mimo przeceny na GPW, aktywa TFI wzrosły w lipcu. Świadczy to o tym, że inwestorzy wciąż dopłacali pieniądze. Pytanie, czy robili to nie bacząc na bieżącą sytuację na giełdzie, czy też z premedytacją wykorzystali spadek cen jednostek. Bardziej prawdopodobny wydaje się pierwszy scenariusz.
Wtorkowe notowania na rynku walutowym śmiało można nazwać niespodzianką. Mimo relatywnie słabego zachowania indeksów nasza waluta zyskiwała na wartości przy zauważalnym zainteresowaniu inwestorów pozostałymi walutami regionu.
Poprawa nastrojów na głównych rynkach światowych omija niestety warszawski parkiet. Podczas gdy drugi dzień z rzędu indeksy największych giełd wspinają się do góry główne wskaźniki na GPW zachowują się w sposób świadczący o braku wiary inwestorów o trwałość lepszego klimatu inwestycyjnego na świecie.
Huśtawka nastrojów na amerykańskich giełdach wciąż trwa. Co oznacza konsolidacja głównych indeksów przy bardzo dużej zmienności wie pewnie każdy inwestor nawet ze stosunkowo niewielkim stażem.
Mimo spadku wartości dolara na rynkach towarowych dominowały spadki. Notowania miedzi na LME spadły do poziomu 7,670 USD/t, głównie wskutek gorszych informacji makro z gospodarki amerykańskiej oraz sporego wzrostu zapasów kontrolowanych przez główne ośrodki handlu metalem.
Koniec zeszłego tygodnia przyniósł dalszą przecenę akcji na giełdach światowych. Powody kontynuacji przecen pozostają niezmienne - to obawy inwestorów o największe bolączki amerykańskiej gospodarki: bessę na rynku nieruchomości mieszkalnych, pogorszenie kondycji kredytobiorców o niskiej jakości kredytowej (segment subprime) oraz ogólne obawy o dalszy rozwój koniunktury.
Po pierwszej w tygodniu, bardzo udanej sesji na Wall Street oraz wzrostach większości indeksów azjatyckich można było oczekiwać, iż wtorek na rynkach naszego kontynentu będzie udany.
W poniedziałek sesja na krajowym parkiecie w niczym nie przypominała ostatnich dwóch gorączkowych dni z zeszłego tygodnia, a pod względem aktywności inwestorów niewiele różniła się od ostatniej majówki.
Wczorajsze notowania na warszawskim parkiecie rozpoczęły się od mocnego spadku notowań na otwarciu rynku. Silne spadki na giełdach w USA, Azji oraz spadające indeksy w Europie nie tworzyły pozytywnego nastroju wśród inwestorów.
Optymistyczny nastrój, w jakim zakończyły się poniedziałkowe notowania nie zachęcił inwestorów do dalszych zakupów akcji podczas wtorkowej sesji, chociaż jej początek nie zapowiadał jeszcze nadchodzącej przeceny.
We wtorek rano złoty zdołał odrobić większą część strat poniesionych późnym wieczorem po informacjach o dymisji wicepremiera A. Leppera. Kurs EURPLN spadł do poziomu 3.7630 zł., dolara wyceniano na 2.7610, a frank szwajcarski kosztował 2,27 zł.
Pierwszy dzień notowań po weekendzie rozpoczęliśmy w dobrych nastrojach. Indeks WIG20 zdołał podciągnąć piątkowy rekord do poziomu 3919 pkt., w czym podobnie jak na poprzedniej sesji pomogły mu rosnące ceny akcji spółek surowcowych.
Cztery indeksy na rekordowych poziomach z „blue chipami" w roli głównej. Po dwóch dniach marazmu piątkowe notowania nie tylko zaskoczyły skalą zwyżek indeksu największych spółek ale również solidnymi obrotami, generowanymi głównie na największych spółkach.
Czwartkowa sesja na warszawskiej giełdzie miała bardzo spokojny przebieg, a indeksy przy niskich obrotach straciły nieco na wartości. WIG20 obniżył się o 0,27 proc. do 3833,87 pkt, natomiast WIG spadł 0,18 proc. do 66 830,61 pkt. Obroty na rynku akcji były niskie i wyniosły 1,5 mld zł.