Ostatnia sesja upłynęła pod znakiem wyczekiwania na spotkanie ministrów finansów strefy euro.
Dow Jones zyskał 1.27 procent, a Nasdaq 1.6 procent.
Inwestorzy grają pod decyzje na sympozjum w Jackson Hole licząc na realny plan uzdrowienia gospodarki.
Za Oceanem niepozorny indeks spowodował masową wyprzedaż. Zobacz jak głębokie spadki dotknęły amerykańską giełdę.
Na pogorszenie nastrojów wpłynęła zapowiedź utworzenia rządu gospodarczego Strefy Euro.
Sesja za Oceanem przyniosła odbicie i ulgę inwestorom. Indeks DJIA zamknął się powyżej psychologicznego poziomu 11 tys. punktów.
Wyprzedaż na koniec dnia spowodowała, że zniwelowany został cały wzrost z wtorku
Inwestorzy nie otrzymali od Fed tego, na co liczyli, sądząc po początkowej reakcji.
Dzisiejsza sesja za oceanem była, w odróżnieniu od początku tygodnia, bardzo udana dla inwestorów giełdowych. Indeks szerokiego rynku S&P 500 rozpoczął ją na poziomie 1199 pkt (+1.6%), a następnie oscylował nieznacznie powyżej tego poziomu.
Kolejny już raz dobre wyniki spółek nie zdołały przekonać inwestorów do bardziej zdecydowanych zakupów akcji.
Poniedziałek na Wall Street rozpoczął się w pozytywnych nastrojach.
Ostatnia sesja bieżącego tygodnia na amerykańskim parkiecie miała mieszany przebieg. Indeks S&P 500 otworzył się na solidnym poziomie 1179.7 pkt (+0.5%), co było pokłosiem dobrych danych z gospodarki USA.
Impulsów do kontynuacji wczorajszych wzrostów wyraźnie dziś brakowało, ale też do sprzedaży nie było wielu chętnych.
Dzisiejsza sesja za oceanem zakończyła się na plusach, mimo serii raczej mieszanych danych makro, które wprowadziły inwestorów w stan niezdecydowania.
Można powiedzieć, że ostatnia w tym tygodniu sesja na amerykańskiej giełdzie wpisała się w scenariusz „piątku 13-tego".
Jeszcze tym razem bykom nie udało się pokonać bariery na poziomie 1100 pkt na S&P500.
Wczoraj w USA był dzień wolny, ale spokojna sesja w Europie nie zmieniała obrazu rynku.
Bieżący tydzień na amerykańskim parkiecie rozpoczął się od spadków cen akcji. Indeks S&P 500 wystartował na poziomie 1065 pkt (+0.1%), także nieznacznie powyżej piątkowego zamknięcia.
Kolejny już dzień jesteśmy świadkami sporych spadków na amerykańskich giełdach.
Po poniedziałkowej euforii i wtorkowym stonowaniu nastrojów (gdy niedźwiedziom udało się przebić w serwisach i wyrazić swoje wątpliwości na temat programu UE) dziś mieliśmy całkiem przyzwoitą sesję wzrostową.
Inwestorzy w USA nie byli do końca przekonani jaką strategię obrać podczas dzisiejszej sesji.
Dzisiejsza sesja nie należała już do byków. Czyli coś nowego, bardzo rzadko obserwowanego od ponad miesiąca.
Mocnym akcentem rozpoczęły sesję byki. Po wczorajszych spadkach, dziś na otwarciu indeks S&P500 od razu znalazł się powyżej poprzedniego szczytu 1174 pkt.
Na początku sesji wydawało się, że pozytywne nastroje z ostatnich dni pomogą w pokonaniu kolejnych poziomów na indeksach.
Na Wall Street początek sesji był bardzo obiecujący. Indeks S&P500 otworzył się 0.4% na plusie, choć kontrakty wskazywały na neutralne otwarcie.
Sesja w USA rozpoczęła się na minusie. S&P500 tracił na początku 0.4%, jednak nie było w zachowaniu inwestorów widać nerwowości, jaka panowała choćby na giełdach w Azji, po wczorajszej, zaskakującej swym tempem, decyzji Fed o podniesieniu stopy dyskontowej.
Dzisiejsza sesja za oceanem przebiegała w optymistycznych nastrojach. Poranne pogłoski, a później oficjalny komunikat o planowanej przez pozostałe państwa strefy euro pomocy dla zadłużonej Grecji, ponownie podniosły inwestorów na duchu i dodały sił stronie popytowej.
Brak pozytywnego sentymentu odbija się negatywnie na notowaniach za oceanem. Siły wystarczyło na zaledwie dwie wzrostowe sesje, po których ponownie kontrolę przejęły niedźwiedzie.
Zielony kolor na rynkach kapitałowych za oceanem obecny był tylko przez chwilę, na początku sesji.
Sesja rozpoczęła się dziś od wyraźnych spadków S&P500 o 0.6%. Lepsze od prognoz dane o nastrojach konsumentów podane na początku sesji pozwoliły bykom na odrobienie tych strat i następnie na wyjście ponad poziom 1100 pkt.