Nie można liczyć na to, że przeprowadzone w nocy głosowania w amerykańskim parlamencie zmienią dziś nastroje w Europie.
Sporą zmiennością charakteryzowały się notowania części największych spółek z Warszawy.
W komentarzu analityka Open Finance przeczytasz o dzisiejszej sesji na GPW.
Wiara w porozumienie amerykańskich polityków, podsycona zresztą przez nich samych, może pomóc indeksom wspiąć się wyżej, w stronę rekordów hossy.
Mimo niekorzystnych warunków w giełdowym otoczeniu, indeksy na GPW zyskały na wartości.
Wbrew pozorom rynki akcji nie wyglądają na niezdrowo przejęte rozwojem sytuacji w USA, gdzie za trzy dni mogą skończyć się pieniądze na funkcjonowanie kraju.
Wczorajsze wzrosty na europejskich i amerykańskich giełdach były imponujące.
Barack Obama spotka się dziś z przywódcą Republikanów w Kongresie i być może osiągnięte zostanie krótkoterminowe porozumienie. Rynkom sprzyjać też może nominacja na szefa Fed.
Większy ruch indeksów w górę nie wchodził więc w grę, choć jest szansa na powstrzymanie przeceny.
Po wtorkowych silnych spadkach na Wall Street, trudno dziś liczyć na dobre nastroje inwestorów na naszym kontynencie. Tym bardziej, że znaczna część zniżki za oceanem miała miejsce po zakończeniu handlu w Europie.
Dziś nikt nie wie jak mógłby wyglądać świat rynków kapitałowych, gdyby faktycznie doszło do defaultu w USA.
WIG20 i WIG30 zakończyły dzień zniżką po 0,6 procent, WIG i mWIG40 spadły po 0,5 procent, a sWIG80 o 0,3 procent. Obroty wyniosły 680 mln zł.
Weekend nie przyniósł rozwiązania impasu politycznego w USA. Przeciwnie – można odnieść wrażenie, że stanowiska jeszcze bardziej się usztywniły. Rynkom akcji to nie pomaga.
Obroniły się przed nimi jedynie zwyżkujące o ponad 3 proc. akcje Eurocash oraz zyskujące po kilka dziesiątych procent walory GTC i Kernela, a więc spółek mających marginalny wpływ na WIG20.
Brak porozumienia w kwestii amerykańskiego budżetu coraz mocniej niepokoi inwestorów. Zwiększa się dynamika spadków na Wall Street, co przekłada się na nastroje w Europie.
W czwartek przez większą część dnia główne warszawskie indeksy naśladowały ruchy inwestorów z Frankfurtu.
Na rynku cały czas obecne są obawy dotyczące tego, czy amerykańskie władze zdołają się porozumieć w sprawie budżetu.
Wtorkowe zachowanie giełd można uznać za zadziwiające. Nie było śladu po widocznych dzień wcześniej obawach związanych z amerykańskimi problemami z budżetem i limitem zadłużenia.
Indeksy na większości giełd traciły na wartości podczas ostatniej sesji trzeciego kwartału.
Przyczyną są oczywiście obawy o możliwość zamrożenia wydatków federalnych w USA. Ale też nie jest to sytuacja dla rynków całkowicie nowa.
Obligacje skarbowe dają zarobić nawet 3-3,5 procent w skali roku, podczas gdy lokaty zaledwie 2,4-2,5 procenta. MF zarabia kosztem banków?
Trwające od dwóch dni wzrosty na GPW mają szansę na kontynuację.
WIG20 i WIG30 zakończyły dzień zwyżką po 1,2 proc., WIG wzrósł o 1,3 proc. mWIG40 o 1,7 proc., a sWIG80 o 0,9 proc. Obroty wyniosły 800 mln zł.
Ponieważ nikt nie wie jak zachowa się Kongres w sprawie zwiększenia limitów zadłużenia w USA, nikt też nie podejmuje większego ryzyka. W efekcie mamy na rynku flautę.
Bykom sprzyja koniec kwartału, niedźwiedziom obawa przed kolejnych starciem o budżet i limit zadłużenia amerykańskiego rządu.
Wtorkowa sesja przyniosła wahania nastrojów. Ich amplituda, mierzona skalą zmian indeksów była jednak niewielka.
Po słabych odczytach PMI, a więc w domyśle – sygnałach gasnącego ożywienia – inwestorzy niewiele mają powodów do zakupów akcji, wobec obaw o stan finansów USA i dalsze działania Fed.
Europejskie dane nieco rozczarowały. Poprawę aktywności można było zaobserwować w chińskim przemyśle.
Wygrana chadecji w Niemczech, wstępne odczyty PMI w Chinach i w Europie, zagrożenie bankructwem USA – tym będzie żył świat. A u nas premiera WIG30.
Piątkowa sesja na GPW przebiegła dość spokojnie. Sytuacja zmieniła się podczas rozliczania instrumentów pochodnych.