Dzięki dobremu finiszowi Wall Street, giełdy w Europie mogą kontynuować odbicie rozpoczęte jeszcze w poniedziałek.
Wyraźnie rosną kontrakty na S&P, co łącznie stwarza nadzieję na zakończenie przeceny na Starym Kontynencie.
To element globalnej reakcji na słowa przewodniczącego Fed o perspektywach ograniczenia QE3 w tym roku.
Ekonomiści ankietowani przez CNBC sądzą, że Fed zacznie ograniczać program skupu obligacji od grudnia. Ale sama zapowiedź tego działania może nastąpić już dziś.
Na trzy dni przed decyzją Fed dotyczącą formy komunikacji z rynkiem w sprawie ograniczenia QE3, inwestorzy na całym świecie mogą nie być skorzy do podejmowania ryzyka.
Na naszym parkiecie nieco niepokoju budzić mogło osłabienie wskaźnika największych spółek w końcowej fazie notowań.
Dzięki udanej sesji na Wall Street, ale także obiecującemu przebiegowi wczorajszych notowań na Starym Kontynencie, europejskie parkiety mogą mieć udaną końcówkę tygodnia.
Nikkei zaliczył trzecią w ciągu miesiąca sesję, na której stracił więcej niż 5 proc. Słabe nastroje w Azji i nieudana sesja na Wall Street mogą pociągnąć dziś Europę w dół.
Po wtorkowej przecenie, nastroje na giełdach uspokoiły się. Żadna ze stron rynkowych zmagań nie uzyskała jednak wyraźnej przewagi.
Wtorkowe silne spadki, wywołane brakiem poluźnienia i tak już super luźnej polityki japońskiego banku centralnego, pokazuje, że obecna fala hossy zasługuje na większą korektę.
Sygnalizowany dzień wcześniej marazm okazał się zwodniczy. Wtorek rozpoczął się od wyraźnej wyprzedaży akcji na niemal wszystkich parkietach, a w ciągu dnia skala spadków jeszcze się zwiększyła.
Przez większą część poniedziałkowej sesji na głównych giełdach można było obserwować niewielkie wahania indeksów oraz dość spokojnie przebiegającą próbę sił obu stron rynku.
Leniwej atmosferze sprzyjał brak istotnych danych makroekonomicznych.
Czwartkowe notowania w Europie długo układały się po myśli pasywnie nastawionych do rynku inwestorów nie działo się nic godnego uwagi.
Środowa sesja przyniosła warszawskim inwestorom sporo emocji, za sprawą zmienności nastrojów i obfitości bodźców, płynących z otoczenia.
Choć GPW demonstruje ostatnio swoją siłę, dziś może trochę ucierpieć, przynajmniej na otwarciu.
Większe atrakcje mogą pojawić się, wraz z ważnymi danymi, już w środę.
Niedawne pierwsze oznaki zbliżania się spadkowej korekty na głównych giełdach, stają się coraz bardziej wyraźne.
Dzięki zwyżce w USA, niezłej sesji w Europie i osłabieniu złotego wczoraj, WIG20 miałby szansę na wzrost dziś rano. Ale są też przeszkody.
Dotyczy to niemal wszystkich światowych parkietów giełdowych.
Po kilkudniowym, imponującym rajdzie warszawskich indeksów, zaczyna być widoczna lekka zadyszka.
Na rynku średnich spółek pojawiły się jednak pierwsze oznaki realizacji zysków.
Wejście na poziom 2450 pkt nie otwiera bynajmniej drogi do szczęścia, ponieważ wyższe poziomy usiane są oporami, które mogą zwyżkę zatrzymać.
W trakcie poniedziałkowej sesji warszawskie indeksy kontynuowały marsz w górę. Prym wiódł w tym wskaźnik największych spółek. Udało mu się nie tylko pokonać 2400 punktów, ale i utrzymać się wyraźnie powyżej tego poziomu do końca dnia.
Wobec braku sesji w USA, obroty będą zapewne niskie, a przebieg notowań niezbyt emocjonujący. Indeksy powinny odrabiać piątkowe straty, a wyjątkiem mogą okazać się WIG i BUX.
Parkiety w Europie mogą być pod wrażeniem stoickiej postawy Wall Street oraz dobrych danych z USA. One pomogą we wzrostach, podobnie jak happy end na giełdzie w Tokio.
Słabe dane z chińskiej gospodarki i niepokój związany z perspektywami skupu obligacji przez Fed spowodowały dynamiczne tąpnięcie na giełdach. Nasz rynek wyszedł z tej opresji obronną ręką, unikając większej przeceny.
Spadek chińskiego PMI oraz obawy o zakończenie QE w USA doprowadziły do silnej przeceny w Tokio, gdzie indeks spadł o 7,3 proc. Europa także może obawiać się odczytów PMI.
Zobacz, co powiedział szef Fed i jak na to zareagowali inwestorzy z GPW.