Wtorkowa sesja należała zdecydowanie do byków. Nastroje na głównych giełdach europejskich od rana były bardzo dobre. Po południu stały się jeszcze lepsze, dzięki rajdowi indeksów za oceanem. Rynkom pomagały dobre dane makroekonomiczne oraz zapowiedzi chińskich władz, dotyczące stabilizacji wzrostu gospodarczego.
Przebieg wtorkowego handlu będzie w dużej mierze zależeć od publikacji dotyczących kondycji sektora usług. Informacje z Chin i Indii nie są optymistyczne. Trudno spodziewać się pozytywnych rewelacji z naszego kontynentu.
Plotki o wprowadzeniu 20-proc. podatku od transakcji na rynku wtórnym mieszkań w Chinach spowodowały wyprzedaż akcji w Azji. Do Europy fala także dotrze.
Wszystko przez decyzję Rady Polityki Pieniężnej, która po raz kolejny obniża stopy procentowe.
S&P próbował wczoraj wdrapać się na szczyt, ale ostatecznie zamknął dzień stratą. Takie zachowanie indeksu może działać odstraszająco, jeśli będzie się powtarzać.
Luty nie należał do najbardziej udanych dla byków miesięcy, ale marazmu było więcej, niż spadków. Końcówka miesiąca była wyjątkowo spokojna, choć powodów do niepokoju nie brakowało.
Ben Bernanke odwołał korektę na rynkach zapewniając w Kongresie, że Fed utrzyma dotychczasową politykę. Wcześniej jednak na wykresach kluczowych giełd powstały średnioterminowe formacje spadkowe.
Po kilku dniach silniejszych wahań, w środę indeksy utknęły w martwym punkcie. Zmiany nie przekraczały kilku dziesiątych części procenta. Inwestorzy chwilowo znieczulili się na wszystkie strachy i postanowili trochę odetchnąć.
Po obu stronach oceanu powodów do zmartwień nie brakuje. Po naszej to przede wszystkim konsekwencje wyników wyborów we Włoszech.
W Warszawie spadki były dziś pokaźne, a reakcja na pierwsze słowa szefa Fed umiarkowana.
Przebieg poniedziałkowej sesji można uznać za zaskakujący, szczególnie w tej fazie, gdy nie były jeszcze znane wstępne wyniki wyborów we Włoszech.
Po kilkunastu sesjach niezdecydowanych wahań, w poniedziałek indeksy poszły mocniej w górę. Liderem był niemiecki DAX. Nasz rynek znów raził słabością.
Nie można jeszcze przesądzać, że po piątkowym odbiciu wszystko wróciło do normy, bo indeksy muszą jeszcze pokonać ostatnie szczyty. W poniedziałek dokonał już tego Nikkei.
Program ma wspierać osoby zaciągające kredyt. Trzeba się liczyć z długimi terminami spłaty.
Zaczniemy dzień na zielono. Później o nastrojach może przesądzić publikacja niemieckiego indeksu IFO.
Nastroje mogą zmienić ewentualnie publikacje wstępnych odczytów PMI dla krajów europejskich. Sygnał do korekty jest jednak silny. A to znaczy, że może być też krótkotrwały.
Inwestorzy boją się korekty, ale chcieliby kupować w nadziei na poprawę w gospodarce.
W poniedziałek indeksy europejskie po początkowych stratach łatwo przeszły do ofensywy i straty zostały odrobione z niewielką nadwyżką.
Warszawskie byki mają coraz bardziej pod górkę. Doskwierają im zarówno kłopoty wewnętrzne, związane z telekomunikacyjną zapaścią oraz zewnętrzne, czyli gorsze dane ze strefy euro. W takich warunkach trudno spodziewać się wzrostu indeksów.
Mimo sporych kłopotów, związanych z potężnym spadkiem notowań akcji Telekomunikacji Polskiej, sytuacja w przypadku WIG20 wcale nie wygląda tak źle, jak mogłoby się wydawać.
Amerykańska maszynka do robienia hossy nie przestaje działać. Tęsknota za korektą wciąż zderza się z kolejnymi rekordami na Wall Street.
Choć po Telekomunikacji Polskiej inwestorzy nie spodziewali się zbyt wiele, to jednak kolejne gorsze wyniki i prognozy oraz zapowiedź cięcia dywidendy spowodowały szok.
Jedynym czynnikiem, który nie pozwala na nadmierny optymizm jest sytuacja na głównych giełdach światowych. Po kilkutygodniowej wspinaczce indeksom na Wall Street należy się korekta.
Jak to często bywa, poniedziałek nie przyniósł większych zmian na giełdowym horyzoncie. Na głównych parkietach handel toczył się leniwie, a większe ruchy można było dostrzec jedynie w Atenach, Madrycie i Stambule.
Żeby otrzymać pożyczkę na mieszkanie powinni mieć umowę o pracę na terenie UE i kilkadziesiąt procent wkładu własnego.
Piątkowa sesja przyniosła trochę odpoczynku po emocjach, z jakimi mieliśmy do czynienia w poprzednich dniach. Wahania indeksów były o wiele mniejsze niż ostatnio, ale sytuacja wciąż jest daleka od wyjaśnienia. Korekta wciąż wisi w powietrzu, choć ciągle nie może się zmaterializować.
Wczoraj inwestorzy dali się zaskoczyć prezesowi ECB, Mario Draghiemu.
Sentyment na rynkach zmienił się całkowicie w tym tygodniu, a inwestorzy zaczynają dostrzegać ryzyka dla długoterminowej odbudowy gospodarek.
Środa była kolejnym dniem, w którym na giełdach było widać nerwowość. Od trzech sesji indeksy idą raz w górę, raz w dół, przy czym skala wahań jest dużo większa niż wcześniej. To może zwiastować nadchodzący przełom.
S&P500 pobił kolejny rekord, odrabiając straty po poniedziałkowym spadku. W dobry nastrój inwestorów wprowadziła propozycja amerykańskiego prezydenta, by przyjąć tymczasowe rozwiązania w sprawie oszczędności budżetowych i podatków, a ostateczne odłożyć na później.