Byki na naszym kontynencie przez większą część dnia starały się pchać indeksy w górę. Jednak ten niezbyt dynamiczny ruch został powstrzymany po rozpoczęciu handlu za oceanem, gdzie wskaźniki lekko traciły na wartości.
Zwyżki w Azji i perspektywa odbicia w USA mogą być wystarczającymi powodami do zwyżek w Europie dziś rano, zwłaszcza, że brakuje dziś istotnych danych makro.
W czwartek handel na warszawskim parkiecie znów zaczął się niepomyślnie dla posiadaczy akcji. Pierwsza godzina notowań sugerowała dalszy ciąg przeceny.
Skala spadku indeksów w ostatnich dniach robi spore wrażenie na inwestorach, choć pikują głównie spółki surowcowe. Po dynamicznej przecenie zawsze można liczyć na odbicie.
Nie słabnie przecena na giełdach i rynku surowcowym. Próby odreagowania spadków kończą się kolejnymi atakami podaży. Inwestorzy dostrzegli zagrożenia dla perspektyw globalnej gospodarki. Nasz parkiet znów mocno na tym cierpi.
Najważniejsze będzie odreagowanie spadków na rynku surowcowym.
Najmocniej traciły dziś spółki surowcowe z KGHM na czele.
Indeks w Szanghaju stracił 1,1 proc. (na kwadrans przed końcem notowań) po tym jak okazało się, że PKB w I kwartale wzrósł o 7,7 proc. wobec oczekiwanych 8,0 proc.
Ostatnia sesja tygodnia popsuła nieco poprawiające się od kilku dni nastroje inwestorów na warszawskiej giełdzie.
Zwyżka na Wall Street zatrzymała się zaraz po zakończeniu sesji w Europie i obawy o korektę w USA mogą dziś rano zaważyć na nastrojach w Europie.
Od kilku dni na europejskich parkietach widać poprawę nastrojów, a miejscami także bardziej dynamiczne zwyżki. Do trwałej zmiany tendencji potrzebna jest jednak wiara w trwałość dobrych perspektyw. Tej jednak trochę brakuje, a amerykański przykład także nie wszystkich przekonuje.
Europa poczeka na sygnał zza Atlantyku. S&P500 pobił historyczny rekord dowodząc siły trendu. Bardziej prawdopodobna jest jego kontynuacja niż zakończenie akurat dziś.
W środę na parkietach zagościły bardziej dynamiczne niż ostatnio zwyżki. Nie było przy tym wyraźnego powodu do przypływu optymizmu. Skorzystał na tym także WIG20, rosnąc momentami mocniej niż większość pozostałych wskaźników naszego kontynentu.
Sytuacja na głównych światowych parkietach coraz bardziej się różnicuje. DAX skasował całą tegoroczną zwyżkę i szuka wsparcia. Po krótkiej przerwie Dow Jones ustanawia kolejny rekord. Warszawa cięgle w szponach niedźwiedzi.
Rozstrzygnięć na giełdach nie było. Po kilku nerwowych dniach, przyszedł czas na uspokojenie nastrojów i analizę sytuacji.
Cechą charakterystyczną sytuacji na warszawskim parkiecie w ostatnich dniach jest zmienność nastrojów.
Indeks największych spółek w pierwszej godzinie handlu znalazł się powyżej 2375 punktów, zyskując 1,3 proc.
Ponad połowa - dokładnie 53 proc. - spośród ponad 400 monitorowanych przez nas otwartych funduszy inwestycyjnych zakończyła marzec na plusie.
Po osiągnięciu dołków z przełomu października i listopada indeks powinien znaleźć wsparcie. Niezła postawa rynków wschodzących w Ameryce Południowej powinna pomagać także naszemu rynkowi.
Rynki europejskie rozczarowane retoryką ECB uczepią się dziś nadziei na lepsze dane z rynku pracy w USA. Niestety, szansa na cyfry lepsze od oczekiwań jest tym razem niewielka.
Czwartkowy handel na niemal wszystkich rynkach charakteryzował się sporą zmiennością nastrojów. Widać to było w przypadku giełdowych indeksów, jak i kursów walut. Z tym rozchwianiem nie korelowała jednak skala zmian notowań.
Spokój utrzymał się relatywnie długo, bo aż do nadejścia popołudniowych danych z USA.
Na naszych gracza zemściła się niewykorzystana szansa na wzrost, którą dzień wcześniej stwarzała doskonała atmosfera na głównych giełdach europejskich. Dziś, gdy światowe parkiety korygowały wtorkowy optymizm, byki stały na straconej pozycji.
Indeksy na Wall Street nieustannie pną się w górę. We wtorek Dow Jones zyskał 0,6 proc., a S&P500 wzrósł o 0,5 proc.
Nasi inwestorzy nadal nie mogą zdobyć się na zakończenie spadkowej korekty. Wyjątek stanowi indeks średnich firm, który odrabia straty po kilkudniowym osłabieniu.
We wtorek nie ma co liczyć na ulgową taryfę. Trzeba zmierzyć się nie tylko z poniedziałkową zniżką na Wall Street, spowodowaną spadkiem aktywności amerykańskiego przemysłu. Większym wyzwaniem mogą być dane ze strefy euro.
Siła WIG20 okazała się nietrwała, a szybki powrót do normalności ostudził nadzieje na trwalszą poprawę sytuacji. Uwagę zwracał zaskakująco duży, przekraczający chwilami 3,5 proc., spadek notowań akcji PKN Orlen.
Mimo udanej sesji w USA, gdzie S&P obronił się przed przeceną, inwestorzy w Europie nadal mogą przykładać większą wagę do kłopotów południa niż do ożywienia w Stanach.
Indeks naszych największych spółek rozpoczął środową sesję od zwyżki niewiele przekraczającej 0,1 proc.
Wtorkowy odważny strat notowań za oceanem dodał siły europejskim, a nawet warszawskim bykom. Równie optymistyczne zakończenie handlu stanowi dobrą zaliczkę na dziś. Na Książęcej bardziej niż importowane nastroje, przydałby się importowany kapitał.