caabi
/ 2007-09-03 20:58
/
Tysiącznik na forum
Jeszcze w tym roku ma dojść do licytacji LFO - syndyk
3.9.Mielec (PAP) - Jeszcze w tym roku powinno dojść do licytacji
Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO) - poinformowała PAP w
poniedziałek syndyk masy upadłościowej LFO Anna Brzozowska. Prawo
pierwokupu ma firma Bioton należąca do Ryszarda Krauzego.
"Na razie biegli pracują przy wycenie zakładu. Jedna ekspertyza
jest już gotowa, gdy tylko będę miała komplet dokumentów oraz
zgodę wyrazi rada wierzycieli i sąd, ogłoszę licytację" -
powiedziała Brzozowska.
Na podstawie umowy dzierżawy niedokończonej budowy Laboratorium
Frakcjonowania Osocza w Mielcu (Podkarpackie), firma Bioton płaci
80 tys. zł miesięcznie.
"To była jedyna całościowa oferta jaką otrzymaliśmy. Zgłosiła się
też druga firma, ale chciała ona wynająć tylko pojedynczy budynek.
Dla wierzycieli oferta Biotonu była korzystna" - stwierdziła w
rozmowie z PAP Anna Brzozowska.
Dodała, że dzierżawione budynki to puste hale, w których nie ma
praktycznie żadnego sprzętu.
"Specjalistyczne aparatury, które kupiła spółka LFO, znajdują się
w magazynach celnych, gdyż nie opłacono należnego podatku VAT" -
dodała.
Według Brzozowskiej umowa dzierżawy przewiduje, że cena zakupu
przez Bioton nie będzie niższa od tej, którą oszacują biegli.
Umowa ma obowiązywać 10 lat.
Bioton wyjaśnia w przesłanym PAP w poniedziałek oświadczeniu, że
umowa została zawarta "zgodnie z przepisami prawa upadłościowego
po uzyskaniu zgody sędziego komisarza na prowadzenie
przedsiębiorstwa upadłej spółki przez okres dłuższy niż trzy
miesiące, jak również po opublikowaniu przez syndyka niezbędnych
ogłoszeń".
Spółka deklaruje zapłatę ceny obiektu w Mielcu, która zostanie
ustalona w drodze przetargu publicznego.
"Ocenia się, że uruchomienie produkcji w kraju oznaczałoby dla
budżetu oszczędności" - czytamy w oświadczeniu podpisanym przez
dyr. zarządu Bioton Renatę Ożarowską.
W 1997 r. spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza zaciągnęła 32
mln dolarów kredytu, a jego gwarancji w 60 procentach udzielił
rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Spółka jako jedyna w kraju miała
produkować leki z osocza krwi.
Banki wypłaciły 32 mln dolarów pożyczki, z czego wykorzystano 21
mln dol. Zamiast fabryki wybudowano jednak tylko dwie hale.
Produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Banki
wyegzekwowały już od Skarbu Państwa prawie 61 mln zł.
Prokuratura w Tarnobrzegu od października 2001 r. prowadzi dwa
śledztwa w sprawie LFO. Jedno dotyczy głównego podejrzanego
Zygmunta N. Drugie - kilku spotkań, na których miały być naciski
ze strony osób z otoczenia b. prezydenta Aleksandra
Kwaśniewskiego, aby Ministerstwo Zdrowia kontynuowało współpracę z
LFO, wbrew merytorycznym przesłankom.
Prokuratura postawiła N. dziewięć zarzutów, m.in. wyłudzenia 21
mln dolarów kredytów z różnych banków na budowę LFO,
przywłaszczenia 8 mln dolarów i ponad miliona euro na szkodę
spółki, usiłowania wyłudzenia 11 mln dolarów kredytów oraz
poświadczenia nieprawdy w dokumentach.
O naciskach osób z otoczenia b. prezydenta Aleksandra
Kwaśniewskiego miał mówić podczas przesłuchania w grudniu 2004 r.
b. minister zdrowia Mariusz Łapiński. Według niego, w spotkaniach
tych miał uczestniczyć m.in. Marek Ungier - b. szef gabinetu
prezydenta Kwaśniewskiego, Marek Wagner - b. szef kancelarii
premiera Leszka Millera i Zbigniew Siemiątkowski - b. szef Agencji
Wywiadu, a wcześniej Urzędu Ochrony Państwa. Na chwilę na
spotkanie miał także "wpaść" prezydent.
W sprawie LFO postawiono już zarzuty kilku osobom, m.in. jednemu
z udziałowców spółki Włodzimierzowi W. i byłej podsekretarz stanu
w Ministerstwie Finansów, Halinie W.-T. Oskarżonym jest Wiesław
Kaczmarek. 2 października ub.r. przed warszawskim sądem zaczął się
jego proces. Tarnobrzeska prokuratura oskarżyła go w maju 2005 r.
o to, że jako minister gospodarki w rządzie Włodzimierza
Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię, która zdecydowała o
przyznaniu spółce LFO poręczenia Skarbu Państwa, mimo braku
podstaw co do celowości udzielenia takiej gwarancji. Grozi mu do 5
lat więzienia. (PAP)