No właśnie.
Ja bym zdecydował się korzystać z podpisu elektronicznego, gdyby kosztowało mnie to nie więcej, niż 30,00 zł rocznie. Myślę, że wiele osób ma podobne preferencje cenowe w tej sprawie. I sądzę, że taka opcja dałaby budżetowi o wiele większe wpływy, niż przy cenie kilkuset złotych.
Jeśli osoby indywidualne płaciłyby 30,00 zł., to firmy mogłyby płacić na przykład 50,00 zł. rocznie, co chyba nie byłoby wygórowaną ceną. Nie sądzę, aby ktoś, kto ceni wygodę, nie zdecydował sie na taki koszt. I wtedy do budżetu wpływałby co rok uczciwy i spory dochód z "podpisowej masówki". I nikt nie dziwiłby się, że podpis elektroniczny coś tam kosztuje, bo za wygodę zawsze trzeba płacić, kraj jest biedny, a mimo tego cena znośna. I nikt nie czepiałby się, że firmy produkujące czytniki z kartami, czy software do tych urządzeń, zarobiłyby na tym niezłą kasę. A urzędnicy wcale nie musieliby zostać zwolnieni. Wystarczyłoby przesunąć ich do działów kontroli, rozliczeń albo help-desku (przecież ludzie składający zeznania podatkowe z domu, czy z biura, będą potrzebowali pomocy przez telefon lub internet). Wszystko by szło sprawniej, ludzie by się cieszyli, że nie muszą stać w kolejkach, a i komfort pracy urzędników by się poprawił.
Ale...
Łatwiej jest zgarnąć taką samą kasę, wymuszając na przedsiębiorcach ustawowo kupno urządzenia za kilkaset złotych i nie dokonywać zmian wymagających większego wysiłku organizacyjnego. Mam nadzieję, że ta pokusa "łatwizny" jednak nie zwycięży.