Wiceminister Lewandowski powiedział, że na rządowy program budownictwa komunalnego i społecznego zabezpieczone jest w budżecie na 2025 rok co najmniej 1,7 mld zł. - Niestety, drugie tyle musieliśmy zarezerwować na niemądry program naszych poprzedników, czyli Bezpieczny kredyt 2 proc. - stwierdził na łamach czwartkowej "GW".
Poinformował, że projekt budżetu na 2025 rok zakłada, że środki na Fundusz Dopłat, z którego finansowane jest budownictwo komunalne i społeczne, wzrosną o ponad 50 proc. względem 2024 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Oczekiwania i potrzeby zgłaszane przez samorządy są jednak znacznie większe i mamy tego świadomość. Nowa Lewica zabiegała i nadal będzie zabiegać, o jeszcze więcej środków na ten cel. Zamiast karmić sterydami rynek deweloperski i oferować młodym ludziom trzydziestoletnią pętlę zadłużenia, chcemy budować stabilny rynek najmu z dostępnymi stawkami czynszu. Mamy jednak świadomość tego, że w koalicji są też partie, które mają nieco inny pogląd na mieszkalnictwo niż my. Będziemy je przekonywali, że te ograniczone środki, które mamy, trzeba wydatkować na mieszkania społeczne, a nie własnościowe - powiedział Lewandowski.
Musimy przestać udawać, że robimy politykę mieszkaniową, i zacząć ją robić naprawdę. To wymaga bardzo trudnych decyzji. Decyzji, które muszą być podjęte w ramach porozumienia ponadpartyjnego, które będą trwałe, a nie zmieniane za każdym razem wraz z rządem. Jeżeli uzgodnimy, że wartością jest stworzenie dużego publicznego zasobu mieszkaniowego i że kierujemy z budżetu państwa ogromne kwoty na budowę nowych lokali, to nie możemy w tym samym czasie tolerować sprzedaży mieszkań z tego zasobu z bonifikatami - dodał wiceszef MRiT.
Wskazał, że w ostatnich trzech latach - mimo ogromnych środków na budowę i remonty mieszkań - zasób komunalny zmalał o ok. 100 tys. lokali, bo samorządy kontynuowały ich sprzedaż. - Chciałbym, by od 2026 roku te gminy, które wyprzedają swoje mieszkania za bezcen, nie mogły korzystać ze środków rządowych na budowę nowych lokali - powiedział rozmówca "Gazety Wyborczej".
Stanowisko wiceszefa MRiT na temat dopłat do kredytów oznacza rozłam w resorcie. Minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk forsuje w rządzie wprowadzenie programu kredytowego #naStart. Paszyk jest przekonany, że nie spowoduje on wzrostu cen mieszkań. Powołał się przy tym na doświadczenia z dawnego programu wsparcia "Mieszkanie dla młodych" realizowanego w latach 2013-18. Przekonywał, że w owym czasie wzrost cen sięgnął 13 proc., a wzrost płac sięgał blisko 30 proc. - To pokazuje, że naprawdę programy wsparcia nie są jakimś demonem - podkreślił polityk.
Problem pustostanów w zasobie prywatnym
Zauważył, że w zasobie komunalnym mamy dzisiaj ok. 73 tys. pustostanów. Jego zdaniem to niedopuszczalne, że w czasie, gdy mieszkań drastycznie brakuje, spora ich część stoi pusta. Zwrócił uwagę na dane, zgodnie z którymi w ciągu ostatnich trzech lat, "czyli z okresu, gdy szerokim strumieniem płyną do samorządów środki na remonty pustych lokali z budżetu państwa", liczba pustych lokali zwiększyła się o 9 tys.
Według Lewandowskiego odrębnym, ogromnym problemem jest około 1,8 mln pustostanów w zasobach prywatnych, a gdyby dało się zachęcić czy zmobilizować właścicieli tych lokali, by wrzucili je na rynek najmu, to niewątpliwie obniżyłoby to stawki czynszu.
- W Wielkiej Brytanii, Francji czy nawet USA wprowadzono podatek od pustostanów. Jeżeli mamy ich w Polsce 1,8 mln , to jest rezerwuar, do którego w ciągu kilku lat można sięgnąć. Trzeba zmotywować właścicieli mieszkań do tego, by chcieli skierować swoje lokale na rynek najmu - stwierdził wiceminister.