Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. LOS
|
aktualizacja

Znaleźli sposób na nowe fotoradary. GITD mierzy się z metodą "na Ukraińca"

50
Podziel się:

Motocykliści do niedawna czuli się bezkarni, bo fotoradary mierzyły prędkość i robiły zdjęcia wyłącznie pojazdom jadącym w kierunku obiektywu. Nowe urządzenia GITD nie mają już jednak tego ograniczenia. Miłośnicy jednośladów, których mocno uwierają przepisy ruchu drogowego, znaleźli jednak sposób.

Znaleźli sposób na nowe fotoradary. GITD mierzy się z metodą "na Ukraińca"
Motocykliści znaleźli sposób na nowe fotoradary (East News, Jakub Kaminski)

Główny Inspektorat Transportu Drogowego rozbudowuje swoją sieć urządzeń do kontroli stosowania się do przepisów przez uczestników ruchu drogowego. Chodzi oczywiście o odcinkowe pomiary prędkości, fotoradary, ale i m.in. systemy wyłapujące ignorowanie czerwonego światła.

Kierowcy samochodów są coraz baczniej obserwowani przez nowe urządzenia GITD, ale motocyklistom udało się znaleźć lukę, pozwalającą wymigać od płacenia mandatu, o czym informuje serwis moto.pl.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polak buduje giganta w USA - cel to 100 mld dolarów. Stefan Batory w Biznes Klasie

"Problem" dla fanów jednośladów, których filozofią drogową jest unikanie jak ognia jazdy w granicach przepisów, polega na tym, że nowe urządzenia mogą też zrobić zdjęcie pojazdowi od tyłu, a tam jest tablica rejestracyjna jednośladu. Problemem GITD - wciąż nierozwiązanym - jest natomiast to, że kask uniemożliwia identyfikację kierującego. Coś, z czym w przypadku samochodowych piratów udało się już załatwić.

Przepisy w takiej sytuacji pozwalają pytać właściciela pojazdu, kto dysponował motocyklem w momencie, gdy zrobiono zdjęcie. Uchylanie się od odpowiedzi oznacza karę od 800 do nawet 8 tys. zł. Rzecz w tym, że można podać dane, które zwiążą ręce GITD.

Motocykliści, którzy oszukują metodą "na Ukraińca", mogą iść za kraty

"Nieuczciwi motocykliści i w sytuacji wskazania osoby kierującej jednośladem znaleźli sposób, aby wyjść z obronną ręką i uniknąć mandatu. Metoda 'na Ukraińca' polega na wpisaniu w piśmie od Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym danych osoby, pochodzącej z Ukrainy. Najlepiej takiej, która nie mieszka w Polsce" - wyjaśnia serwis moto.pl.

Portal podaje, że organy ścigania są w takiej sytuacji bezsilne, ponieważ nie dysponują systemem wymiany danych osobowych i informacji o kierowcach pomiędzy służbami państw Unii Europejskiej i np. Ukrainy, Białorusi czy Rosji. A jeśli nie mogą przez to zidentyfikować sprawcę, to sprawa zostaje umorzona.

"Wielu kierowców zapomina jednak, że w przypadku podania fałszywych danych popełniają przestępstwo, które podlega karze pozbawienia wolności (art. 233 KK)" - podkreśla jednak serwis. Do więzienia za taką próbę uniknięcia mandatu można iść maksymalnie na trzy lata.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
infrastruktura
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(50)
Tyle
6 min. temu
Przyjdzie czas że kierowcy się wściekną, wezmą łom i rozwiążą problem fotoradarów.
adlucem
7 min. temu
Nie rozumiem problemu, po prostu mamy do czynienia z biurowymi dzbanami. To nie żaden spryt motocyklistów tylko oszustwo, które zgodnie z Art. 286 KK podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Wystarczy sprawdzić czy wskazana osoba przebywała lub mogła przebywać w tym czasie w miejscu zrobienia zdjęcia.
Nicky
7 min. temu
Ludzie - dlaczego w was tyle jadu i nienawiści?
emeryt
11 min. temu
Qdcinkowe pomiary prędkości są nielegalne,wytłumaczone to jest na yutu.
Marnedziennik...
13 min. temu
I czemu autor tekstu powiela głupoty. Gdzie w przepisach jest powiedziane, że muszę wskazac kierującego?
...
Następna strona