Dramat odbywa się przy niskich obrotach, co jest efektem braku popytu, a inwestorzy, którzy chcą pozbyć się akcji, często nie mają komu im ich oddać. Prawdopodobnie szeroki rynek znajdzie równowagę dopiero po kolejnej większej fali spadkowej.
Ben Bernanke w swoim wystąpieniu bagatelizował słabsze dane z rynku pracy. Ponadto słabnące tempo wzrostu gospodarczego zmniejszy presję inflacyjną.
Poniedziałkową sesję należy oceniać jednoznacznie negatywnie, co było do przewidzenia po wyjątkowo mocnej przecenie na Wall Street pod koniec ubiegłego tygodnia.
Wczorajsze sesje w Stanach Zjednoczonych zakończyły się małymi wzrostami indeksów chociaż początek sesji mógł zwiastować znaczenie lepszą końcówkę notowań.
Nieco gorsze zachowanie się rynków światowych dało wczoraj impuls do powrotu negatywnego sentymentu na GPW.
Ben Bernanke uważa, że słabość dolara jest problemem oraz wyraził także obawy związane z wysoką inflacją.
Na parkiecie nadal krótkoterminowo dominuje trend zniżkowy. Od 21 maja WIG20 porusza się w niewielkim ruchu bocznym, a wczorajsze fałszywe wybicie dołem wskazuje na możliwość testowania górnego ograniczenia tej konsolidacji.
Zaskoczenia na pierwszej sesji tygodnia nie było. Indeksy ponownie poddały się stronie podażowej, a niskie obroty wskazują na impas w decyzjach kluczowych graczy instytucjonalnych.
Dzięki nagłemu skokowi obrotów w środę i czwartek, ostatnie dni przyniosły nieco więcej emocji na GPW, choć sytuacja na rynku właściwie się nie zmieniła.
Sesje na Wall Street ponownie zakończyły dzień zwyżkami indeksów. Wzrostom znów sprzyjała taniejąca ropa naftowa, pomocne były także informacje płynące ze spółek.
Na pierwszy rzut oka środowa sesja wygląda bardzo przyzwoicie. Indeksy giełdowe zyskiwały na wartości przy jednoczesnym mocnym skoku obrotów, które na całym rynku akcji przekroczyły 2 mld złotych.
Wczorajsze sesje na Wall Street zakończyły się zwyżkami. DJIA zyskał 0,5 proc. S&P 500 urósł o 0,68 proc., natomiast najlepiej radził sobie technologiczny indeks Nasdaq - tu wzrost wyniósł 1,5 proc.
Choć duże spółki wydają się być o wiele pewniejsze, sytuacja techniczna indeksu WIG20 nie należy do najkorzystniejszych.
Środowa publikacja protokołu z posiedzenia FOMC stała się impulsem do dalszej przeceny na rynkach akcji.
Czwartkowy brak sesji na GPW spowodował, że na początku dzisiejszych notowań musimy zareagować na dwie sesje zakończone na rynku amerykańskim i innych głównych parkietach.
Druga sesja tygodnia przyniosła kontynuację negatywnych tendencji z poniedziałku.
Po dwóch niezbyt interesujących sesjach, w środę na GPW ponownie zawitał aktywniejszy popyt. Jego uwaga skoncentrowała się oczywiście na największych spółkach, dzięki czemu WIG20 zyskał na wartości 1%.
Za Oceanem sesje skończyły się dość mieszanie. DJIA oraz S&P 500 zakończyły dzień małymi spadkami, natomiast Nasdaq wzrósł.
Drugą sesję tygodnia można uznać za neutralną. Biorąc pod uwagę odjęcie prawa do dywidendy od akcji Pekao S.A., rynek miał prawo mieć problemy z wyjściem na plus i ostateczny rezultat w postaci umiarkowanego spadku WIG20 jest nienajgorszy.
Wzrosty na pierwszej sesji bieżącego tygodnia trudno uznać za przekonywujące. Bierność strony podażowej oraz pozytywny sentyment na głównych parkietach europejskich pozwoliły popytowi na łatwe podciągnięcie indeksów w górę.
W środę na naszym rynku pojawił się bardzo silny popyt, którego źródłem jest najprawdopodobniej zagranica. Świadczy o tym nagły skok obrotów oraz jednoczesne umacnianie się złotego.
Wczorajsza sesja w USA zakończyła pozytywnym rozstrzygnięciem dla giełdowych byków i to pomimo niekorzystnych tendencji dla rynku akcji płynących ze strony drożejącej w dalszym ciągu ropy naftowej.
Wbrew oczekiwaniom, udany debiut Cyfrowego Polsatu nie przyciągnął na GPW nowego kapitału zagranicznego i wczorajsza sesja ponownie odbyła się w bardzo spokojnej atmosferze.
Dla zachowania się całego rynku najważniejsze będą banki. Ich ewentualne wzrosty będą zależały od publikowanych w tym tygodniu wyników kwartalnych.
Wydawałoby się, że GPW nie może zbyt długo opierać się giełdom światowym, tymczasem ostatni tydzień był kolejnym, w którym nasz parkiet spisywał się bardzo słabo wbrew dobrym globalnym nastrojom.
Choć na sesji czwartkowej nie obyło się bez problemów na początku notowań, to indeks największych spółek wybronił poziom 2840 punktów zwiększając jego znaczenie dla krótkoterminowego obrazu technicznego.
Trzecia sesja tygodnia ponownie przyniosła na GPW spadki. W przeciwieństwie do ostatnich sesji, tym razem zniżki dotknęły przede wszystkim indeks największych spółek, który został przeceniony o 2%.
Wczorajsze notowania na giełdach amerykańskich zakończyły się spadkami. Najmocniej tracił Nasdaq Composite, a powodem były słasze od oczekiwań wyniki jednego z największych producentów chipów spółki Texas Instruments.
W związku z tym, że wtorkowa sesja na szerokim rynku nie była wypadkiem przy pracy, a jedynie konsekwencją wcześniej widocznej słabości, należy spodziewać się, że w środę ponownie inwestorzy mogą zachowywać się panicznie w sektorze małych i średnich spółek.
Poniedziałek na GPW był kolejnym kiepskim dniem dla inwestorów. Brak popytu doskwiera naszemu rynkowi coraz bardziej i mimo neutralnych impulsów z giełd zagranicznych, na naszym parkiecie ponownie przeważały spadki.