W obliczu braku danych makroekonomicznych krajowy rynek walutowy pozostawał dziś zdeterminowany przez sytuację na rynku międzynarodowym.
Koniec tygodnia na warszawskim parkiecie stał pod znakiem optymizmu inwestorów. Po dobrej sesji za oceanem i w Azji, rynek największych spółek otworzył się na poziomie 3699,95 pkt (wzrost o 12 pkt), co było zarazem najniższą wartością podczas całej sesji.
Wydaje się, że w nieco dłuższej perspektywie czasu skazani jesteśmy na nerwowe wahania wywoływane czynnikami chwilowymi i zachowaniem giełd zagranicznych.
Zgodnie z tym, co wcześniej sygnalizowaliśmy, na dzisiejszej sesji kurs PLN był zdeterminowany przebiegiem sytuacji na rynku międzynarodowym, gdzie niewielka zmienność na parze EUR/USD sprzyjała stabilizacji PLN.
Przebieg wczorajszej sesji wniósł sporo niepewności wśród krajowych inwestorów. Początek sesji przyniósł bowiem dalszą aprecjację złotego widoczną w postaci spadku notowań EUR/PLN do poziomu 3,7750 i USD/PLN do poziomu 2,8100.
We wczorajszym komentarzu zwracałem uwagę na możliwość wystąpienia nagłych oznak osłabienia rynku. Z taką właśnie sytuacją mieliśmy wczoraj do czynienia pod koniec sesji.
Wczorajsza publikacja danych o majowej dynamice płac w sektorze przedsiębiorstw rozbudziła oczekiwania inwestorów odnośnie rychłej podwyżki stóp procentowych.
Na GPW jest spokojnie, może nawet nieco za spokojnie. Inwestorzy powszechnie przyjęli, że do końca czerwca nic złego na rynku się nie stanie, ponieważ funduszom inwestycyjnym zależy na utrzymaniu wysokich wycen na zakończenie półrocza.
Wczorajsza sesja przyniosła umocnienie krajowej waluty. Złotego wspiera poprawa nastrój ów wokół rynków wschodzących oraz odwrócenie pozytywnego sentymentu do dolara na ostatnich sesjach.
Na przestrzeni całego mijającego tygodnia złoty pozostawał pod silnym wpływem sytuacji na rynku międzynarodowym. Inwestorów mógł niepokoić umacniający się w poniedziałek dolar, jen i frank, gdyż taka sytuacja stwarza zagrożenie dla strategii opartej na „carry trade". Do zakupów aktywów krajów emerging markets nie skłaniały dynamicznie wzrastające rentowności amerykańskich obligacji.
Początek tego tygodnia, podobnie jak końcówka poprzedniego nie sprzyja dolarowi. Wszystko zaczęło się od rozczarowujących danych o amerykańskiej inflacji opublikowanych w piątek.
Podczas poniedziałkowej sesji walutowej na rynki finansowe nie napłynęły żadne istotniejsze dane makroekonomiczne.
Na piątkowej sesji złotemu sprzyjał osłabiający się, za sprawą słabszych danych makro, dolar. Wzrost notowań pary EUR/USD wyzwolił impuls, który pozwolił w piątkowe popołudnie przełamać wsparcie na poziomie 3.81 w przypadku pary EUR/PLN oraz 2.81 w notowaniach USD/PLN.
Piątek na warszawskiej giełdzie przyniósł kolejną falę zakupów. Już na otwarciu WIG20 zyskał ponad 21 pkt, reagując tym samym na spore wzrosty odnotowane poprzedniego dnia za oceanem. Kolejne godziny przyniosły stabilizację notowań w okolicach 3.790 pkt, będącą efektem utrzymywania się dobrej koniunktury na rynkach zachodnich.
Na przestrzeni całego mijającego tygodnia złoty pozostawał pod silnym wpływem sytuacji na rynku międzynarodowym. Inwestorów mógł niepokoić umacniający się w poniedziałek dolar, jen i frank, gdyż taka sytuacja stwarza zagrożenie dla strategii opartej na „carry trade".
Popołudniowa zwyżka notowań EUR/USD pozwoliła na odrobienie części strat przez PLN zarówno wobec dolara jak i euro.
Dzisiejszy dzień będzie stał pod znakiem sporej ilości danych z USA, wśród których najważniejsza będzie majowa inflacja na poziomie konsumentów. Wskaźnik ten jest kluczowy dla decyzji w sprawie stóp procentowych podejmowanych przez FED.
W czwartek rynek skupił się na danych o majowej inflacji producentów w USA, gdyż wskaźnik ten można wykorzystać do prognozowania najważniejszego indeksu - CPI, który poznamy jutro.
Wczorajsza sesja początkowo przyniosła osłabienie dla złotego. Kurs USD/PLN znalazł się na poziomie 2,8950, z kolei EUR/PLN testowało poziom 3,8450. Popołudniowe godziny handlu przyniosły jednak odreagowanie wcześniejszych spadków PLN i złoty wobec dolara powrócił w okolice poziomu 2,8750.
Przez większą część środowej sesji obserwowaliśmy kontynuację spadków eurodolara, co było zgodne z naszymi oczekiwaniami.
Umocnienie dolara nie zostało zahamowane na długo i spodziewać się można jego kontynuacji. Wczoraj po południu, gdy tylko gracze zza Oceanu wzięli górę nad inwestorami ze Starego Kontynentu, eurodolar z sukcesem przetestował wsparcie na 1,3320 USD.
Wzrostom nie sprzyjały przede wszystkim warunki zewnętrzne - rosnące w dalszym ciągu rentowności na bazowych rynkach długu nie sprzyjały zakupom akcji.
Zgodnie z naszą prognozą kurs EUR/USD nie zdołał dziś sforsować oporu przy 1,3370 USD i z tego poziomu zawrócił w dół, osiągając 1,3335 USD. Kwietniowa produkcja przemysłowa w strefie euro okazała się znacznie gorsza od rynkowego konsensusu - jej dynamika w ujęciu miesięcznym wyniosła -0,8% (oczekiwano 0,2% m/m), r/r wzrosła zaś tylko o 2,8% (spodziewano się 4,4% r/r).
W poniedziałek zmienność na międzynarodowym rynku walutowym była niewielka, zaś wydarzeniem dnia stała się pierwsza w historii interwencja Królewskiego Banku Nowej Zelandii.
Zdecydowane wzrosty za oceanem na ostatniej sesji poprzedniego tygodnia przełożyły się na poprawę nastrojów inwestycyjnych na warszawskiej giełdzie.
W tym tygodniu analitycy przewidują, że ropa będzie się konsolidować w przedziale 66,5 - 70 dol. za baryłkę.
Dzisiejsza sesja nie przyniosła znaczących zmian na rynku walutowym – kurs eurodolara oscylował w 30-punktowym przedziale 1,3330-1,3360 USD. Po zeszłotygodniowym rajdzie rentowności obligacji amerykańskich na rynku długu nastąpiła stabilizacja.
Końcówka poprzedniego tygodnia stała pod znakiem umocnienia amerykańskiej waluty. Tak, jak przypuszczaliśmy, po posiedzeniu ECB powróciliśmy do spadków na parze EUR/USD.
Dzisiejszą sesję powinniśmy rozpocząć na delikatnych plusach. Powrót indeksu na poziomy powyżej 3.700, a jeszcze lepiej 3.730 punktów da nadzieję na zakończenie korekty spadkowej z ostatnich dni.
Na przestrzeni kończącego się właśnie tygodnia złoty stracił na wartości. Jedynie poniedziałek za sprawą przejściowego osłabienia dolara przyniósł odreagowanie wcześniejszych spadków.