marlowe
/ 2007-05-01 00:10
/
portfel
/
"One for My Baby (and One More for the Road)"
Wtrącę coś, choć pewnie znowu dostanę po dupie, jak zwykle, gdy wtrącam.
Bez sensu dyskusja. Moim zdaniem Orzeł i Valean mają rację. Big, doceniam Twoją heroiczną postawę ratowania świata, ale jesteś w głębokim błędzie.
Jest czas, że nie ma znaczenia co kupisz - i tak zarobisz. Jest czas, gdy nie ma znaczenia co kupisz - i tak stracisz. Zarabiałem na śmieciach, traciłem na fundamentach i odwrotnie.
Każdy podejmuje swoje decyzje. Kupowałem w górkach i zarabiałem (Stalexport). Kupowałem w dołkach i traciłem (bioton). Kupowałem śmieci i zarabiałem (masters). Kupowałem fundamenty i traciłem (heh, znów bioton).
Wiesz Big, to taka męska gra, bo wiele zależy od tego kiedy wejdziesz i kiedy wyjdziesz, a również z jaką częstotliwością to robisz.
A już kiedyś Ci mówiłem, że przesadzasz. I teraz dodam, że zaczyna mnie drażnić Twoje zachowanie. Rozepchałeś się na tym forum - pięknie. Masz wsparcie wirtualnych dla mnie kobiet - bo poznałem w realu jedynie milę i po części lojkę - cudownie. Nie wiem czy dojazd opornych to Twoja zasługa czy przypisana - zwisa mi to.
W gruncie rzeczy nie chcę Cię obrazić, ani pognębić, bo Twoja pozycja w tłumie jest mi obojętna. Chcę jedynie wyrazić własne odczucia. A wyglądają one w tym momencie tak: wszedł na forum koleś, który chce by go nazywali dude, myśli, że ma jaja po kolana; siedzi przed komputerem i wydaje mu się, że jest jedynym twardym gościem i w związku z tym powinien wziąć w obronę biednych inwestorów, którzy nieboraczki sami sobie nie poradzą; wziąć ich w obronę jak nie przymierzając PiS, LPR, czy inne SLD, bo przecież Polska to kraj nieporadnych ludzi.
A ja Ci powiem, że niezależnie od towarzyskich konsekwencji na tym portalu, olewam taką pomoc. Sam zaczynałem na tym forum, brałem przykład od ludzi pokornych, chętnych do niezobowiązującej pomocy, doświadczonych przez rynek. Pamiętam kiedy warrena tak ubóstwiali niektórzy jak Ciebie dzisiaj. Niektórych z nich już nie ma, a przecież jest hossa...
Jest jednak różnica, za którą warrena lubię i szanuję. Zawsze miał wątpliwości. Nigdy nie zżarła go duma ani pewność siebie. Nie pamiętam wpisów, w których by pisał, że na czymś się na pewno zarobi, chyba, że żartem. I zawsze do rynku podchodził z rezerwą.
Wypisałem się. Raz kozie śmierć, wszystko jedno. Szczerze mówiąc po prostu jest w Tobie coś, co mnie ogromnie w******.
No offence. Pozdro.