Forum

Komentarze użytkownika "GBorawski"

Komentarze użytkownika: GBorawski

LUDZIE! UCIEKAJCIE Z GIEŁDY!

GBorawski / 2007-11-20 15:21
To sobie tanio kupię.
GBorawski / 2008-01-16 09:56
Taak... Pokory, naiwniacy, pokory!
Pokornie wędrujcie do swoich sprzedawców i doradców! Pokornie wypłacajcie swoje marne grosze! Sami sobie dajecie nauczkę tej "pokory". He he he...
GBorawski / 2007-10-08 10:13
Jak na razie, to mistrzami inwektyw są zwolennicy PiSu. Nie zaliczam się do "nielicznych", ani tym bardziej do "wybranych". Sugestia co do zakresu mojej wiedzy była grzeczna, ale nie na miejscu. Zresztą... Trudno się dziwić. Masz Pan jekieś kompleksy, czy co? Być może nieco przesadziłem, ale pisałem to chwilę po rozmowie z ludźmi, którzy w sposób niezbyt wyszukany i mało merytorycznie starali się mnie "nawrócić" (sic!) na "wiarę w Pana Premiera Kaczyńskiego". Nie chcieli nawet słyszeć o programie PO, LPR, czy LiD. Rzucali teminami, których nie pojmują. Politykę mieszali z dekalogiem, etykę z "władzą silnej ręki"... Koszmar! W końcu zaczęli krzyczeć, że wystarczy "uwierzyć w dobrą wolę rządzących!", a potem obrazili się i poszli, chociaż nie zdążyłem nic powiedziec o PO. I co byś Pan zrobił w takiej sytuacji? Jakie byś Pan miał zdanie o "moherach"? Znam osobiście zwolenników PO. Są to zwykle ludzie, którzy lubią rozmawiać i rozważać wszystkie aspekty każdego sporu. Znani mi zwolennicy LiD też są skorzy do kreatywnej dyskusji, ale trochę żyją przeszłością. Nawet kolega zapatrzony w Korwina-Mikke ma do powiedzenia wiele ciekawych rzeczy. No, ale gdy spotykam wielbiciela PiS, to od razu mam do czynienia ze zjadliwą, niby-grzeczną, indoktrynacją. A tego nie zdzierżę!

Re: Gosiewski: Tusk postępuje niemoralnie

GBorawski / 2007-10-12 09:44
Małe pieski zawsze muszą głośno szczekać. Z dwóch powodów: żeby zwrócic na siebie uwagę i żeby zaszczekac swój kompleks niższości.
GBorawski / 2007-10-15 12:53
BMS nie została znaleziona, co nie znaczy, że jej tam nie było. A jesteś pewien, że nie było? BMS to nie tylko broń jądrowa.

A nawet, jeśli jej tam nigdy nie było, to sądzę, że tylko dzięki tej wojnie nadal jej tam nie ma (chyba, że przywieźli ją do Iraku Amerykanie).
GBorawski / 2007-10-15 13:24
Powód do ataku nie był "fałszywy", tylko "informacje okazały się niedostatecznie zweryfikowane".
Potencjalne niebezpieczeństwo też jest zagrożeniem.
A tak naprawdę - i będę przy tym obstawał - chodzi o ropę, a nie tylko o rzekome "złe zapędy" Izraela.

Walka wyrównana, a potem ostateczny i podwójny nockout Tuska

GBorawski / 2007-10-16 13:03
Moim zdaniem walka była wyrównana.
Tusk w niektórych sytuacjach trochę nieudolnie i nerwowo bronił się przed chłodnymi i spokojnymi zarzutami Kwaśniewskiego.
Kwaśniewski z kolei padł ofiarą własnej rutyny politycznej. Owszem, wykazał się on umiejętnością prowadzenia opanowanej i merytorycznej dyskusji. Trudno się dziwić - były "dwukadencyjny" prezydent dużego państwa europejskiego musi być obeznany w zwyczajach sfer politycznych, musi mieć rozległe znajomości i umiejętność negocjacji opanowaną do perfekcji. Prezydent powinien być "Królem Dyplomatów". Wydaje się jednak, że Kwaśniewskiemu nie zależy już tak bardzo na sukcesie politycznym, jak kiedyś. Osiągnął wiele, więc służy pomocą, ale nie jest to już ta sama osobowość, co przed dekadą. Dlatego poniedziałkowa debata wyglądała na dyskusję ambitnego i niegłupiego doktoranta z doświadczonym, ale zmęczonym profesorem. Atutem doktoranta był jego wigor, a słabością - braki w posiadanej wiedzy i mała praktyka w prowadzeniu sporów. Atutem profesora była praktyczna wiedza nabyta w życiu politycznym oraz wynikająca z niej wyważona postawa "mędrca". Słabością zaś rutyna, która uwidoczniła się we wrażeniu zmęczenia i znudzenia. W tym ujęciu większość debaty upłynęła z wynikiem remisowym.

Aż nadszedł finał.

Ostateczna wypowiedź Tuska (miał szczęście, że wygłosił ją jako ostatni) była powalająca dla wszelkich argumentów Kwaśniewskiego. Nie dotyczyła bowiem spraw omawianych podczas debaty, nie poruszała problemu różnic programowych ani osobistych niechęci i zarzutów. Była obok wszystkich tematów, a może ponad nimi. Dotyczyła przyszłości i czystej kalkulacji strategicznej. Sugestia była oczywista: "Szanowni wyborcy LiD (w domyśle: wszystkich partii oprócz PSL)! Jeśli chcecie, żeby się coś zmieniło na lepsze, głosujcie na jedną z dwóch najsilniejszych obecnie partii - głosujcie na PO! (w domyśle: nie głosujcie na PiS, bo będzie tak samo, albo gorzej i nie głosujcie na LiD, bo Wasz głos może pójść na marne, jeśli PO przegra)" - nie jest to dokładny cytat, ale tak właśnie można zrozumieć ostateczny nockout Tuska. Nockout podwójny, gdyż w mistrzowski sposób został wymierzony zarówno Kwaśniewskiemu, jak i Kaczyńskiemu (swoisty szach i mat dla tego drugiego).

Co z powyższego wynika?
Mianowicie to, iż mimo wrażenia, że do koalicji PO-LiD dojść nie może, Tusk dopuszcza konstruktywną współpracę ze wszystkimi. Prośba do wyborców LiD byłaby bezzasadna, gdyby nie wspierał jej ten argument.
Rezultat?
Twardy elektorat LiD i PiS zostanie po tej debacie nienaruszony, ale osoby do tej pory niezdecydowane pójdą za Tuskiem. Pozostaje pytanie, czy będzie ich wystarczająco wiele, aby PO wygrało wybory...

Walka wyrównana, a potem ostateczny i podwójny nockout Tuska

GBorawski / 2007-10-16 13:03
Moim zdaniem walka była wyrównana.
Tusk w niektórych sytuacjach trochę nieudolnie i nerwowo bronił się przed chłodnymi i spokojnymi zarzutami Kwaśniewskiego.
Kwaśniewski z kolei padł ofiarą własnej rutyny politycznej. Owszem, wykazał się on umiejętnością prowadzenia opanowanej i merytorycznej dyskusji. Trudno się dziwić - były "dwukadencyjny" prezydent dużego państwa europejskiego musi być obeznany w zwyczajach sfer politycznych, musi mieć rozległe znajomości i umiejętność negocjacji opanowaną do perfekcji. Prezydent powinien być "Królem Dyplomatów". Wydaje się jednak, że Kwaśniewskiemu nie zależy już tak bardzo na sukcesie politycznym, jak kiedyś. Osiągnął wiele, więc służy pomocą, ale nie jest to już ta sama osobowość, co przed dekadą. Dlatego poniedziałkowa debata wyglądała na dyskusję ambitnego i niegłupiego doktoranta z doświadczonym, ale zmęczonym profesorem. Atutem doktoranta był jego wigor, a słabością - braki w posiadanej wiedzy i mała praktyka w prowadzeniu sporów. Atutem profesora była praktyczna wiedza nabyta w życiu politycznym oraz wynikająca z niej wyważona postawa "mędrca". Słabością zaś rutyna, która uwidoczniła się we wrażeniu zmęczenia i znudzenia. W tym ujęciu większość debaty upłynęła z wynikiem remisowym.

Aż nadszedł finał.

Ostateczna wypowiedź Tuska (miał szczęście, że wygłosił ją jako ostatni) była powalająca dla wszelkich argumentów Kwaśniewskiego. Nie dotyczyła bowiem spraw omawianych podczas debaty, nie poruszała problemu różnic programowych ani osobistych niechęci i zarzutów. Była obok wszystkich tematów, a może ponad nimi. Dotyczyła przyszłości i czystej kalkulacji strategicznej. Sugestia była oczywista: "Szanowni wyborcy LiD (w domyśle: wszystkich partii oprócz PSL)! Jeśli chcecie, żeby się coś zmieniło na lepsze, głosujcie na jedną z dwóch najsilniejszych obecnie partii - głosujcie na PO! (w domyśle: nie głosujcie na PiS, bo będzie tak samo, albo gorzej i nie głosujcie na LiD, bo Wasz głos może pójść na marne, jeśli PO przegra)" - nie jest to dokładny cytat, ale tak właśnie można zrozumieć ostateczny nockout Tuska. Nockout podwójny, gdyż w mistrzowski sposób został wymierzony zarówno Kwaśniewskiemu, jak i Kaczyńskiemu (swoisty szach i mat dla tego drugiego).

Co z powyższego wynika?
Mianowicie to, iż mimo wrażenia, że do koalicji PO-LiD dojść nie może, Tusk dopuszcza konstruktywną współpracę ze wszystkimi. Prośba do wyborców LiD byłaby bezzasadna, gdyby nie wspierał jej ten argument.
Rezultat?
Twardy elektorat LiD i PiS zostanie po tej debacie nienaruszony, ale osoby do tej pory niezdecydowane pójdą za Tuskiem. Pozostaje pytanie, czy będzie ich wystarczająco wiele, aby PO wygrało wybory...
GBorawski / 2007-10-16 13:05
Moim zdaniem walka była wyrównana.
Tusk w niektórych sytuacjach trochę nieudolnie i nerwowo bronił się przed chłodnymi i spokojnymi zarzutami Kwaśniewskiego.
Kwaśniewski z kolei padł ofiarą własnej rutyny politycznej. Owszem, wykazał się on umiejętnością prowadzenia opanowanej i merytorycznej dyskusji. Trudno się dziwić - były "dwukadencyjny" prezydent dużego państwa europejskiego musi być obeznany w zwyczajach sfer politycznych, musi mieć rozległe znajomości i umiejętność negocjacji opanowaną do perfekcji. Prezydent powinien być "Królem Dyplomatów". Wydaje się jednak, że Kwaśniewskiemu nie zależy już tak bardzo na sukcesie politycznym, jak kiedyś. Osiągnął wiele, więc służy pomocą, ale nie jest to już ta sama osobowość, co przed dekadą. Dlatego poniedziałkowa debata wyglądała na dyskusję ambitnego i niegłupiego doktoranta z doświadczonym, ale zmęczonym profesorem. Atutem doktoranta był jego wigor, a słabością - braki w posiadanej wiedzy i mała praktyka w prowadzeniu sporów. Atutem profesora była praktyczna wiedza nabyta w życiu politycznym oraz wynikająca z niej wyważona postawa "mędrca". Słabością zaś rutyna, która uwidoczniła się we wrażeniu zmęczenia i znudzenia. W tym ujęciu większość debaty upłynęła z wynikiem remisowym.

Aż nadszedł finał.

Ostateczna wypowiedź Tuska (miał szczęście, że wygłosił ją jako ostatni) była powalająca dla wszelkich argumentów Kwaśniewskiego. Nie dotyczyła bowiem spraw omawianych podczas debaty, nie poruszała problemu różnic programowych ani osobistych niechęci i zarzutów. Była obok wszystkich tematów, a może ponad nimi. Dotyczyła przyszłości i czystej kalkulacji strategicznej. Sugestia była oczywista: "Szanowni wyborcy LiD (w domyśle: wszystkich partii oprócz PSL)! Jeśli chcecie, żeby się coś zmieniło na lepsze, głosujcie na jedną z dwóch najsilniejszych obecnie partii - głosujcie na PO! (w domyśle: nie głosujcie na PiS, bo będzie tak samo, albo gorzej i nie głosujcie na LiD, bo Wasz głos może pójść na marne, jeśli PO przegra)" - nie jest to dokładny cytat, ale tak właśnie można zrozumieć ostateczny nockout Tuska. Nockout podwójny, gdyż w mistrzowski sposób został wymierzony zarówno Kwaśniewskiemu, jak i Kaczyńskiemu (swoisty szach i mat dla tego drugiego).

Co z powyższego wynika?
Mianowicie to, iż mimo wrażenia, że do koalicji PO-LiD dojść nie może, Tusk dopuszcza konstruktywną współpracę ze wszystkimi. Prośba do wyborców LiD byłaby bezzasadna, gdyby nie wspierał jej ten argument.
Rezultat?
Twardy elektorat LiD i PiS zostanie po tej debacie nienaruszony, ale osoby do tej pory niezdecydowane pójdą za Tuskiem. Pozostaje pytanie, czy będzie ich wystarczająco wiele, aby PO wygrało wybory...
GBorawski / 2007-10-18 12:31
PO miałoby wybory w kieszeni, a nawet wiekszość w Sejmie, gdyby Marcinkiewicz oznajmił, że wstępuje do partii Tuska i będzie kandydatem na stanowisko Premiera po wyborach!
Pomarzyć można, nie?
GBorawski / 2007-10-18 12:50
Tak, tak, tak! Niech wygra PiS! Bedzie ciekawie!

Panowie Bracia ze wszystkimi zrobią porządek!

A jeśli jakiś ich wróg (a wrogowie czają się wszędzie!) będzie uparcie uczciwy, to zrobią wszystko, żeby go skompromitować, zlinczować, upodlić!

Strach blady zapanuje w narodzie. Ludzie zaczną mówić do siebie ustalonymi szyframi, żeby przypadkiem ktoś nie nagrał...

TVP zamieni się w TrVamPiS (początki już widać).

Będzie super! Naprawdę!
GBorawski / 2007-10-18 13:05
Ogromna ilość wyborców z Europy (a w szczególności z Wielkiej Brytanii) będzie głosowac na PO. I jest ich więcej, niż wyborców w USA.

Swoją drogą, nie dziwie się, że Polonia amerykańska jest za PiS. Są wystarczająco daleko, żeby nie odczuwać wstydu i niewygód spowodowanych postępowaniem braci Kaczyńskich. Drodzy Polamerykanie! Macie mylne pojęcie o wszystkim, co się tutaj dzieje! Jeśli chcielibyście wrócić do Polski (w co wątpię), to na pewno nie do takiej, jaką planują nam urządzić ludzie z PiSu. Byłoby to kolejne orwellowskie państwo (chyba czytaliście powieści Orwella, co?).

Pozdrawiam Zaocean!
GBorawski / 2007-10-15 12:39
jliber, masz rację.
GBorawski / 2007-10-15 12:35
To najlepsza reklama PO! Jeśli tacy wariaci głosują na PiS, to wiem, dlaczego wygrali poprzednie wybory. Wariatów w Polsce jest dużo i to oni poszli do urn. Tym razem będzie inaczej. Zdrowi psychicznie nie zastaną w domach.
GBorawski / 2007-10-15 12:24
Był. Jeden z wielu, ale nie najważniejszy.

Natura pieska leży w zachowaniach instynktownych. Instynktowną reakcją na instynktownie wyczutą wrogość jest szczekanie.

Najnowsze wpisy