Forum

Komentarze użytkownika "GBorawski"

Komentarze użytkownika: GBorawski

GBorawski / 2007-10-15 12:13
A pewnie że nie został przemilczany. Ale czy jest to na pewno główny, jedyny powód?
Panie MP. Piesek zapewne wie, że jest niechciany, a szczeka, bo instynktownie wyczuł, że należy to zrobić.
GBorawski / 2007-10-15 12:15
Miał. A błąd jest tak cienki, że go nie widać. ;-)
GBorawski / 2007-10-15 12:20
Nie ma w Tobie nic oprócz krwi i kości. Rozum się w każdym razie nie ukształtował, nie uwłaczając :-)
GBorawski / 2007-10-15 12:24
Był. Jeden z wielu, ale nie najważniejszy.

Natura pieska leży w zachowaniach instynktownych. Instynktowną reakcją na instynktownie wyczutą wrogość jest szczekanie.
GBorawski / 2007-10-15 12:35
To najlepsza reklama PO! Jeśli tacy wariaci głosują na PiS, to wiem, dlaczego wygrali poprzednie wybory. Wariatów w Polsce jest dużo i to oni poszli do urn. Tym razem będzie inaczej. Zdrowi psychicznie nie zastaną w domach.
GBorawski / 2007-10-15 12:39
jliber, masz rację.
GBorawski / 2007-10-15 12:53
BMS nie została znaleziona, co nie znaczy, że jej tam nie było. A jesteś pewien, że nie było? BMS to nie tylko broń jądrowa.

A nawet, jeśli jej tam nigdy nie było, to sądzę, że tylko dzięki tej wojnie nadal jej tam nie ma (chyba, że przywieźli ją do Iraku Amerykanie).
GBorawski / 2007-10-15 13:24
Powód do ataku nie był "fałszywy", tylko "informacje okazały się niedostatecznie zweryfikowane".
Potencjalne niebezpieczeństwo też jest zagrożeniem.
A tak naprawdę - i będę przy tym obstawał - chodzi o ropę, a nie tylko o rzekome "złe zapędy" Izraela.

Walka wyrównana, a potem ostateczny i podwójny nockout Tuska

GBorawski / 2007-10-16 13:03
Moim zdaniem walka była wyrównana.
Tusk w niektórych sytuacjach trochę nieudolnie i nerwowo bronił się przed chłodnymi i spokojnymi zarzutami Kwaśniewskiego.
Kwaśniewski z kolei padł ofiarą własnej rutyny politycznej. Owszem, wykazał się on umiejętnością prowadzenia opanowanej i merytorycznej dyskusji. Trudno się dziwić - były "dwukadencyjny" prezydent dużego państwa europejskiego musi być obeznany w zwyczajach sfer politycznych, musi mieć rozległe znajomości i umiejętność negocjacji opanowaną do perfekcji. Prezydent powinien być "Królem Dyplomatów". Wydaje się jednak, że Kwaśniewskiemu nie zależy już tak bardzo na sukcesie politycznym, jak kiedyś. Osiągnął wiele, więc służy pomocą, ale nie jest to już ta sama osobowość, co przed dekadą. Dlatego poniedziałkowa debata wyglądała na dyskusję ambitnego i niegłupiego doktoranta z doświadczonym, ale zmęczonym profesorem. Atutem doktoranta był jego wigor, a słabością - braki w posiadanej wiedzy i mała praktyka w prowadzeniu sporów. Atutem profesora była praktyczna wiedza nabyta w życiu politycznym oraz wynikająca z niej wyważona postawa "mędrca". Słabością zaś rutyna, która uwidoczniła się we wrażeniu zmęczenia i znudzenia. W tym ujęciu większość debaty upłynęła z wynikiem remisowym.

Aż nadszedł finał.

Ostateczna wypowiedź Tuska (miał szczęście, że wygłosił ją jako ostatni) była powalająca dla wszelkich argumentów Kwaśniewskiego. Nie dotyczyła bowiem spraw omawianych podczas debaty, nie poruszała problemu różnic programowych ani osobistych niechęci i zarzutów. Była obok wszystkich tematów, a może ponad nimi. Dotyczyła przyszłości i czystej kalkulacji strategicznej. Sugestia była oczywista: "Szanowni wyborcy LiD (w domyśle: wszystkich partii oprócz PSL)! Jeśli chcecie, żeby się coś zmieniło na lepsze, głosujcie na jedną z dwóch najsilniejszych obecnie partii - głosujcie na PO! (w domyśle: nie głosujcie na PiS, bo będzie tak samo, albo gorzej i nie głosujcie na LiD, bo Wasz głos może pójść na marne, jeśli PO przegra)" - nie jest to dokładny cytat, ale tak właśnie można zrozumieć ostateczny nockout Tuska. Nockout podwójny, gdyż w mistrzowski sposób został wymierzony zarówno Kwaśniewskiemu, jak i Kaczyńskiemu (swoisty szach i mat dla tego drugiego).

Co z powyższego wynika?
Mianowicie to, iż mimo wrażenia, że do koalicji PO-LiD dojść nie może, Tusk dopuszcza konstruktywną współpracę ze wszystkimi. Prośba do wyborców LiD byłaby bezzasadna, gdyby nie wspierał jej ten argument.
Rezultat?
Twardy elektorat LiD i PiS zostanie po tej debacie nienaruszony, ale osoby do tej pory niezdecydowane pójdą za Tuskiem. Pozostaje pytanie, czy będzie ich wystarczająco wiele, aby PO wygrało wybory...

Walka wyrównana, a potem ostateczny i podwójny nockout Tuska

GBorawski / 2007-10-16 13:03
Moim zdaniem walka była wyrównana.
Tusk w niektórych sytuacjach trochę nieudolnie i nerwowo bronił się przed chłodnymi i spokojnymi zarzutami Kwaśniewskiego.
Kwaśniewski z kolei padł ofiarą własnej rutyny politycznej. Owszem, wykazał się on umiejętnością prowadzenia opanowanej i merytorycznej dyskusji. Trudno się dziwić - były "dwukadencyjny" prezydent dużego państwa europejskiego musi być obeznany w zwyczajach sfer politycznych, musi mieć rozległe znajomości i umiejętność negocjacji opanowaną do perfekcji. Prezydent powinien być "Królem Dyplomatów". Wydaje się jednak, że Kwaśniewskiemu nie zależy już tak bardzo na sukcesie politycznym, jak kiedyś. Osiągnął wiele, więc służy pomocą, ale nie jest to już ta sama osobowość, co przed dekadą. Dlatego poniedziałkowa debata wyglądała na dyskusję ambitnego i niegłupiego doktoranta z doświadczonym, ale zmęczonym profesorem. Atutem doktoranta był jego wigor, a słabością - braki w posiadanej wiedzy i mała praktyka w prowadzeniu sporów. Atutem profesora była praktyczna wiedza nabyta w życiu politycznym oraz wynikająca z niej wyważona postawa "mędrca". Słabością zaś rutyna, która uwidoczniła się we wrażeniu zmęczenia i znudzenia. W tym ujęciu większość debaty upłynęła z wynikiem remisowym.

Aż nadszedł finał.

Ostateczna wypowiedź Tuska (miał szczęście, że wygłosił ją jako ostatni) była powalająca dla wszelkich argumentów Kwaśniewskiego. Nie dotyczyła bowiem spraw omawianych podczas debaty, nie poruszała problemu różnic programowych ani osobistych niechęci i zarzutów. Była obok wszystkich tematów, a może ponad nimi. Dotyczyła przyszłości i czystej kalkulacji strategicznej. Sugestia była oczywista: "Szanowni wyborcy LiD (w domyśle: wszystkich partii oprócz PSL)! Jeśli chcecie, żeby się coś zmieniło na lepsze, głosujcie na jedną z dwóch najsilniejszych obecnie partii - głosujcie na PO! (w domyśle: nie głosujcie na PiS, bo będzie tak samo, albo gorzej i nie głosujcie na LiD, bo Wasz głos może pójść na marne, jeśli PO przegra)" - nie jest to dokładny cytat, ale tak właśnie można zrozumieć ostateczny nockout Tuska. Nockout podwójny, gdyż w mistrzowski sposób został wymierzony zarówno Kwaśniewskiemu, jak i Kaczyńskiemu (swoisty szach i mat dla tego drugiego).

Co z powyższego wynika?
Mianowicie to, iż mimo wrażenia, że do koalicji PO-LiD dojść nie może, Tusk dopuszcza konstruktywną współpracę ze wszystkimi. Prośba do wyborców LiD byłaby bezzasadna, gdyby nie wspierał jej ten argument.
Rezultat?
Twardy elektorat LiD i PiS zostanie po tej debacie nienaruszony, ale osoby do tej pory niezdecydowane pójdą za Tuskiem. Pozostaje pytanie, czy będzie ich wystarczająco wiele, aby PO wygrało wybory...
GBorawski / 2007-10-16 13:05
Moim zdaniem walka była wyrównana.
Tusk w niektórych sytuacjach trochę nieudolnie i nerwowo bronił się przed chłodnymi i spokojnymi zarzutami Kwaśniewskiego.
Kwaśniewski z kolei padł ofiarą własnej rutyny politycznej. Owszem, wykazał się on umiejętnością prowadzenia opanowanej i merytorycznej dyskusji. Trudno się dziwić - były "dwukadencyjny" prezydent dużego państwa europejskiego musi być obeznany w zwyczajach sfer politycznych, musi mieć rozległe znajomości i umiejętność negocjacji opanowaną do perfekcji. Prezydent powinien być "Królem Dyplomatów". Wydaje się jednak, że Kwaśniewskiemu nie zależy już tak bardzo na sukcesie politycznym, jak kiedyś. Osiągnął wiele, więc służy pomocą, ale nie jest to już ta sama osobowość, co przed dekadą. Dlatego poniedziałkowa debata wyglądała na dyskusję ambitnego i niegłupiego doktoranta z doświadczonym, ale zmęczonym profesorem. Atutem doktoranta był jego wigor, a słabością - braki w posiadanej wiedzy i mała praktyka w prowadzeniu sporów. Atutem profesora była praktyczna wiedza nabyta w życiu politycznym oraz wynikająca z niej wyważona postawa "mędrca". Słabością zaś rutyna, która uwidoczniła się we wrażeniu zmęczenia i znudzenia. W tym ujęciu większość debaty upłynęła z wynikiem remisowym.

Aż nadszedł finał.

Ostateczna wypowiedź Tuska (miał szczęście, że wygłosił ją jako ostatni) była powalająca dla wszelkich argumentów Kwaśniewskiego. Nie dotyczyła bowiem spraw omawianych podczas debaty, nie poruszała problemu różnic programowych ani osobistych niechęci i zarzutów. Była obok wszystkich tematów, a może ponad nimi. Dotyczyła przyszłości i czystej kalkulacji strategicznej. Sugestia była oczywista: "Szanowni wyborcy LiD (w domyśle: wszystkich partii oprócz PSL)! Jeśli chcecie, żeby się coś zmieniło na lepsze, głosujcie na jedną z dwóch najsilniejszych obecnie partii - głosujcie na PO! (w domyśle: nie głosujcie na PiS, bo będzie tak samo, albo gorzej i nie głosujcie na LiD, bo Wasz głos może pójść na marne, jeśli PO przegra)" - nie jest to dokładny cytat, ale tak właśnie można zrozumieć ostateczny nockout Tuska. Nockout podwójny, gdyż w mistrzowski sposób został wymierzony zarówno Kwaśniewskiemu, jak i Kaczyńskiemu (swoisty szach i mat dla tego drugiego).

Co z powyższego wynika?
Mianowicie to, iż mimo wrażenia, że do koalicji PO-LiD dojść nie może, Tusk dopuszcza konstruktywną współpracę ze wszystkimi. Prośba do wyborców LiD byłaby bezzasadna, gdyby nie wspierał jej ten argument.
Rezultat?
Twardy elektorat LiD i PiS zostanie po tej debacie nienaruszony, ale osoby do tej pory niezdecydowane pójdą za Tuskiem. Pozostaje pytanie, czy będzie ich wystarczająco wiele, aby PO wygrało wybory...
GBorawski / 2007-10-18 12:31
PO miałoby wybory w kieszeni, a nawet wiekszość w Sejmie, gdyby Marcinkiewicz oznajmił, że wstępuje do partii Tuska i będzie kandydatem na stanowisko Premiera po wyborach!
Pomarzyć można, nie?
GBorawski / 2007-10-18 12:50
Tak, tak, tak! Niech wygra PiS! Bedzie ciekawie!

Panowie Bracia ze wszystkimi zrobią porządek!

A jeśli jakiś ich wróg (a wrogowie czają się wszędzie!) będzie uparcie uczciwy, to zrobią wszystko, żeby go skompromitować, zlinczować, upodlić!

Strach blady zapanuje w narodzie. Ludzie zaczną mówić do siebie ustalonymi szyframi, żeby przypadkiem ktoś nie nagrał...

TVP zamieni się w TrVamPiS (początki już widać).

Będzie super! Naprawdę!
GBorawski / 2007-10-18 13:05
Ogromna ilość wyborców z Europy (a w szczególności z Wielkiej Brytanii) będzie głosowac na PO. I jest ich więcej, niż wyborców w USA.

Swoją drogą, nie dziwie się, że Polonia amerykańska jest za PiS. Są wystarczająco daleko, żeby nie odczuwać wstydu i niewygód spowodowanych postępowaniem braci Kaczyńskich. Drodzy Polamerykanie! Macie mylne pojęcie o wszystkim, co się tutaj dzieje! Jeśli chcielibyście wrócić do Polski (w co wątpię), to na pewno nie do takiej, jaką planują nam urządzić ludzie z PiSu. Byłoby to kolejne orwellowskie państwo (chyba czytaliście powieści Orwella, co?).

Pozdrawiam Zaocean!
GBorawski / 2007-10-19 08:59
Bez przesady...
Pisałem o ruchu strategicznym, a nie o możliwościach intelektualnych Marcinkiewicza. Nikt nie zaprzeczy, że sporo "ludu" go lubi.

No, ale czego spodziewać się po lekarzu ze stolicy...

Najnowsze wpisy