Najlepiej pracować na czarno lub na umowę "śmieciową" i nie płacić ZUS. Zamiast płacić jakieś 1500 samego ZUS co miesiąc i przejść na głodową emeryturę w wieku 67 lat lepiej płacić 200-500 zł na fundusz emerytalny i przejść na wysoką emeryturę w wieku 55-60 lat.

Bo na co idą pieniądze, które trafią do ZUS? Na emeryturki dla takich ludzi jak 35-letni agent Tomek czy 40-letni pułkownik Przybył.

Oczywiście rząd nie zlikwiduje przywilejów, woli podnieść ZWYKŁYM LUDZIOM podatki i wydłużyć ich czas pracy. Bo czy to moja wina, że nie jestem agentem Tomkiem czy pułkownikiem Przybyłem? Czy tylko dlatego nic mi się nie należy?

Kto w końcu zacznie bronić interesów zwykłych ludzi i powie "przywileje należy zlikwidować"? Może trzeba zacząć chodzić na wybory i głosować na partie nacjonalistyczne? Co może zrobić zwykły człowiek? A może mam zacząć strzelać do polityków jak w Norwegii?

Przecież to solidarność uchwaliła i jest zwolennikiem system dzięki któremu:
- jedni pracują na drugich a emerytury są tak naprawdę wypłacane z podatków
- mamy kilka milionów uprzywilejowanych, co dostają emerytury nawet po 15 latach bycia zatrudnionym a ich przywilejów solidaruchy bronią bardziej niż niepodległości

To właśnie przez solidarność zwykli ludzie mają teraz wybór: praca do śmierci albo głodowa emerytura. To przez solidarność nie udała się ani jedna reforma emerytalna.

Bo skąd wziąć pieniądze? Chyba nie zabierzecie przywilejów związkowym działaczom? Jak Duda taki mądry, to niech powie skąd wziąć pieniądze skoro tylko jakieś 30% polaków w wieku produkcyjnym wytwarza produkty czy usługi? A o partycypowanie w tych dobrach walczą zaciekle armie pasożytów, od obecnych emerytów i rencistów po urzędników, nauczycieli i związkowych działaczy. To właśnie dlatego pracownik sektora prywatnego za swoją pracę dostaje grosze.

Mało wytwarzamy to i mało dostaniemy, cudów nie ma, jeśli z pracy tak naprawdę 5-6 milionów polaków ma wyżyć "godnie" prawie 40 milionów to jest to po prostu niemożliwe. Choćby te 5-6 milionów padało na nosy to nic to nie da, i tak będzie za mało.

Kraj nie był w stanie regulować swoich zobowiązań = bankructwo. Dług został w znacznej części umorzony a pozostałą część rozłożono na raty.

Przecież już teraz istnieje MOPS i rozbudowana forma pomocy dla najbiedniejszych! Po co mnożyć niepotrzebny socjal? Polikwidować to wszytko i wprowadzić jedną, zintegrowaną formę pomocy w postaci dopłat do czynszu, mediów i żywności (potrzebujący dostaje specjalną kartę i może dowolnie nią dysponować w ramach puli pomocy).

Tymczasem w moim mieście (pomiędzy 100 a 200 tys. mieszkańców) jest becikowe rządowe (1000 zł) i lokalne (200 zł), którego wypłacanie pochłania ponad 50 zł kosztów administracyjnych! Są różne zapomogi typu 80 zł - po ch.... to? A MOPS zatrudnia już prawie 400 osób i działają tam dwa związki zawodowe! Kiedyś policzyłem, że jeden pracownik MOPS kosztuje średnio co miesiąc ponad 5 tys. natomiast pomoc to kilkaset złotych!

Zatem ja się pytam, komu ta pomoc? Urzędnikom by mnożyć stołki i etaty czy nam? I po co nam pomoc wypłacana nam z naszych własnych pieniędzy? Rozumiem, że są ludzie potrzebujący pomocy ale zwykłym ludziom wystarczy łatwy dostęp do nisko lub nawet nieopodatkowanej pracy - i poradzą sobie sami.

Wiem, że to możliwe, tak samo jak obcięcie ludziom emerytur ale tu chodzi o etykę - jeśli podejmujesz pracę w zawodzie to rozważasz za i przeciw, gdybym wiedział że przywilejów nie będzie to bym poszedł np. na murarza i nie marnował czasu w policji, przez ten czas bym zarobił więcej.

Margaret Thatcher już dawno ostrzegała, czym będzie groziło przejęcie władzy w PRL przez radykalny odłam PZPR - "Solidarność", jako jedna z nielicznych polityków wykazała się proroczą wręcz dalekowzrocznością.

Ale polityków takiego formatu już nie ma i pewnie nie będzie, politycy, dla których liczy się dobro kraju i ogółu a nie interes jakiejś grupy są skazani na wymarcie, jak dinozaury.

"W każdym państwie Unii Europejskiej są wyjątki w systemie emerytalnym," - a także ich gospodarki pełzają w tempie 1% rocznie a kapitał z nich ucieka. Co mnie obchodzi jak jest w innych krajach? Co to za argument? I skąd na to pieniądze? Pewnie z kredytu? I jakoś nie wydaje mi się, by w innych krajach było tylu uprzywilejowanych i młodych emerytów co u nas. W którym kraju w sejmie 35-letni emeryci siedzą?

Niech pracuje na tego pokojowego nobla nasz śniady koleżka.