Początek poniedziałkowej sesji był kontynuacją piątkowych spadków. Negatywna atmosfera utrzymywała się na wszystkich zachodnich rynkach przez co WIG20 od razu znalazł się tuż nad okrągłą barierą 1800 pkt.
W piątek sesja w USA nie odbywała się z powodu sobotniego Święta Niepodległości. Pozostawione same sobie rynki europejskie cierpiały przez to na mniejszą aktywność i brak jednoznacznego kierunku.
Mimo czwartkowej przeceny na rynkach amerykańskich piątek WIG20 rozpoczął neutralnie. Spokój jednak nie trwał długo.
Wczorajsza sesja w USA rozegrała się całkowicie w pierwszych minutach. Indeksy spadły o 2,5 proc. i na tym poziomie kreśliły płaską linię niemal do ostatnich minut, w których podaż przycisnęła i zepchnęła S&P500 poniżej 900 pkt. przez co rynek znalazł się na poziomie najniższym od 23 czerwca.
Czwartek na giełdzie rozpoczął się od niewielkiego spadku WIG20. Była to prosta reakcja na postępujące spadki na zachodnich giełdach, jednak ich skala nie wydawała się groźna.
Nowy miesiąc i kwartał rynek amerykański rozpoczął od silnego uderzenia popytu. Tuż po otwarciu indeksy rosły o 1,5 proc. i S&P500 znalazł się powyżej 930 pkt.
Wczoraj gracze wiedzieli, że ostateczny wynik sesji może zadecydować o przyszłych perspektywach rynku. I to mimo, że wtorek był dniem bez istotnych danych makro to rezultat tego dnia będzie miał długoterminowe znaczenie.
Poniedziałek rynki amerykańskie rozpoczęły niewielką korektą, ale już po godzinie powróciły nad kreskę. Jednym ruchem bykom udało się osiągnąć jednoprocentowy wzrost, który został utrzymany do końca dnia.
Z kończącego się tygodnia płynie jednak wniosek, że po spadku nie było ani chęci, ani kapitału do odbicia, więc akcje są nadal za drogie i to spadki są bardziej prawdopodobne niż wzrosty. Na razie docelowy poziom to okolice 1750 pkt.
Wczorajsza sesja w Stanach była dość wyjątkowa. Nastroje na otwarciu nie były specjalnie optymistycznie, ponieważ dane makro nawet odrobinę nie poprawiły nastrojów.
Sytuacja dla kupujących jest o tyle niebezpieczna, że muszą oni za wszelką cenę szybko doprowadzić do wyjścia powyżej 1920 pkt., ponieważ upływający czas będzie zachęcać do aktywności sprzedających, a to doprowadzi do testu majowych dołków.
Początek dzisiejszej sesji był neutralny. Sukcesem popytu był jednak fakt, że nawet przez moment rynek nie zszedł poniżej poziomu wczorajszego zamknięcia, co skutecznie powstrzymywało ambicje podaży.
Wtorkowa sesja w Stanach to wielokrotne zmiany kierunku indeksów i absolutny brak koncepcji co dalej.
Początek dzisiejszej sesji był na minusie. Były to jeszcze konsekwencje wczorajszego spadku i przełamania kluczowej bariery 1920 pkt. Popyt próbował od razu odwrócić sytuację i nawet wypchnął WIG20 na plus.
Poniedziałkowa sesja w Stanach przebiegła w atmosferze ogólnoświatowej korekty. Zaledwie kilka parkietów na świecie zdołało utrzymać dodatni wynik - reszta kończyła słabo lub bardzo słabo.
Początek poniedziałkowej sesji był niezwykle dziwny, bo... neutralny. Jeżeli przypomnieć sobie piątkową końcówkę, to wtedy dwu procentowe wzrosty były tylko i wyłącznie zasługą wygasania kontraktów terminowych i dziś rynek powinien od razu rozpocząć korektę tego wymuszonego wzrostu.
W piątek w Stanach podobnie jak na całym świecie wygasała czerwcowa seria instrumentów pochodnych.
Piątkowa sesja rozpoczęła się niezwykle spokojnie. Jak na dzień „trzech wiedźm" aż za spokojnie, bo przez pierwszą połowę sesji całkowita zmienność dla WIG20 zamknęła się w przedziale 20 pkt. czyli mniej niż jednego procenta.
Ewentualne niepowodzenie będzie można zrzucić na wygasanie kontraktów terminowych popularnie zwane „dniem trzech wiedźm". Wtedy pozostanie już tylko mieć nadzieję, że poniedziałek będzie równie udany jak ten z początku miesiąca. W przeciwnym razie przecena będzie kontynuowana.
Po środowym spadku nastroje na rynku nie były optymistyczne. Naruszenie oporu 1920 pkt. na WIG20 i środowa całkowicie neutralna sesja w USA sprawiły, że z rana to podaż była dominującą siłą na rynku.
W środę rynki amerykańskie rozpoczęły i zakończyły dzień dokładnie w ten sam sposób - neutralnie.
Początek dnia jak na spadkową sesję w Stanach był bardzo udany. Nie tyko nie doszło do żadnych nerwowych ruchów, a zamiast tego WIG20 nieśmiało zbliżył się do okrągłych 2000 pkt. ale nie zdołał ich przekroczyć.
Wtorkowa sesja w Stanach tylko na początku dawała nadzieje na odrobienie poniedziałkowych strat.
Przy utrzymaniu nastrojów jutro powinniśmy ponownie oglądać walkę o 2000 pkt.
Sesja w Stanach rozegrała się już w pierwszej godzinie. Indeksy spadły o 3 procent i do końca dnia zdołały jedynie odrobić parę punktów.
Tydzień WIG20 rozpoczął od solidnej huśtawki. Najpierw było ujemne otwarcie, a potem błyskawiczny rajd w górę.
W czwartek krajowy rynek miał wolne, a na pozostałych parkietach był to najważniejszy dzień tygodnia. Wczoraj bowiem publikowane dane o wzroście sprzedaży detalicznej w USA były bardzo byczym sygnałem.
Początek środowej sesji był dość zaskakujący. W ostatni dzień przed wolnym czwartkiem popyt od razu przystąpił do ataku i WIG20 po otwarciu znalazł się ponad barierą 2000 pkt.
Wczorajsza sesja w USA nie wniosła absolutnie nic nowego do obrazu sytuacji. Indeksy w trakcie dnia rosły nawet 1,5 proc., ale zakończyły zaledwie na symbolicznych plusach.
W końcówce popytowi udało się nawet osiągnąć dzienne maksima i wyjść na dwu procentowe plusy.