Wczorajsza sesja w Stanach Zjednoczonych kontynuowała korektę, która trwa już od czwartku.
Poniedziałkowy początek sesji oddawał sytuację jaką wytworzyły piątkowe spadki na zachodnich parkietach oraz poniedziałkowa przecena w Azji.
Dzień rozpoczął się od informacji o skurczeniu się francuskiej gospodarki w czwarty kwartale o 1,1 proc.
Podczas czwartkowej sesji za oceanem indeksy kontynuowały największe miesięczne wzrosty od 34 lat. Od początku marca S&P500 zyskał już 23 proc. i wielkimi krokami zmierza po raz pierwszy od sierpnia do zakończenia całego miesiąca wzrostem.
Dane makro pokazały, że rzeczywistość z ponurej zmieniła się w krainę szczęśliwości. Gracze nie potrzebowali niczego więcej i od razu rozpoczął się wyścig po akcje
W lutym zanotowano tam rekordowy spadek eksportu o 45 proc. oraz importu o 25 procent.
Amerykańska sesja wczoraj zakończyła się lepiej niż jeszcze na początku zakładali najwięksi optymiści. Indeksy wzrosły o 7 proc., a zwyżka trwała nieprzerwanie przez cały dzień zapewniając rekordowy 10-dniowy wzrost S&P500 o 22 proc., co jest największym taki wzrostem od 1938 roku.
Poniedziałkowa sesja od rana była silnie wzrostowa. Już wysokie otwarcie WIG20 i pierwsze minuty handlu z dużym obrotem pokazały, że byki będą chciały wykorzystać silny pretekst do wzrostu jakim było dzisiejsze ogłoszenie Planu Geithnera.
Ostatecznie indeksowi udało się zamknąć na poziomie 1506,5 pkt., co oznacza, że nie tylko dzisiejszy dzień rynek zakończył na plusie, ale również cały tydzień.
Czwartkowa sesja w Stanach nie pokazała już takiego optymizmu jaki panował w środę wśród inwestorów po komunikacie FED o wykupie toksycznych papierów.
Pierwsze takty czwartkowej sesji były wyraźnie na plusach, ponieważ rynkom europejskim udzielał się optymizm płynący z amerykańskich parkietów.
Wczorajsze zachowanie amerykańskich rynków było całkowicie podporządkowane komunikatowi jaki ogłosił FED.
Oddalenie się na zakończenie od okrągłej granicy 1500 pkt. stawia byki w nieciekawej sytuacji, ale wciąż nic istotnego nie oznacza. D
Początek tygodnia na GPW rozpoczął się bez większej niespodzianki. Cieszyły poranne wzrosty indeksów, jednak skala obrotów nie pozostawiała złudzeń, że czeka nas sesja bez znaczenia. I tak też się stało.
Poniedziałkowy handel w dużej mierze przypominał wydarzenia z początku ubiegłego tygodnia. Co prawda dziś indeksy rozpoczęły od wzrostów to jednak skala obrotów nie pozostawiała złudzeń, że sesja przebiegnie bez większych ruchów.
W weekend najwięcej uwagi poświęcano znacjonalizowanemu AIG. Okazało się, że gigant ubezpieczeniowy uratowany dzięki dotacji 170 mld dolarów wypłaci ponad 165 mln dolarów.
Zupełnie bez echa przeszły dane makro, ale warto wiedzieć, że produkcja przemysłowa w styczniu w Niemczech spadła dwukrotnie bardziej niż prognozowano, informacje ze Stanów były mieszane.
Wczorajsze zakończenie sesji w USA nie daje jednoznacznego kierunku. Co prawda po silnie wzrostowej sesji z wtorku S&P500 nie poddał się korekcie i kosmetycznie wzrósł, ale już azjatyckie parkiety spadły dziś o 2 procent.
Początek środowej sesji przebiegał zgodnie z kierunkiem wyznaczonym wczoraj przez amerykańskie indeksy.
Wtorek upłynął na giełdach pod znakiem wzrostów. Na europejskich parkietach poniedziałkowe spadki indeksów w USA nie zrobiły najmniejszego wrażenia.
Od początku dzisiejszej sesji sytuacja na giełdzie wyglądała bardzo dobrze. Kolejny dzień wczorajszych spadków w USA nasz rynek przyjął neutralnym otwarciem, ale z każdą godziną radził sobie coraz lepiej.
Rozpoczęcie poniedziałkowej sesji na warszawskiej giełdzie było neutralne.
Sesję trzeba zaliczyć do udanych. Popyt perfekcyjnie wykorzystał dziś jedyną okazję do obrony piątkowych minimów i wciąż stoi w blokach startowych do testu linii trendu spadkowego.
Ostatnie dwa tygodnie stanowiły dla naszego rynku bardzo dobry czas. Przy pogłębiających dołki zagranicznych parkietach nasz kraj w obecnym stanie zaczyna stanowić interesującą alternatywę dla zagranicznego kapitału.
Przy pogłębiających dołki parkietach zagranicznych nasz rynek w obecnym stanie zaczyna stanowić interesującą alternatywę dla zagranicznego kapitału. Złoty umacnia się, a giełdzie nie straszne są żadne informacje ani rekordowe spadki zachodnich indeksów.
Niezależnie od tego taka sielanka nie będzie trwać wiecznie i zakończy się poprawą sytuacji w USA lub drastyczną przeceną w kraju. W tej chwili obie drogi są otwarte.
Wczorajszy wzrost był już trzecim z rzędu kiedy krajowy rynek wyraźnie szedł w górę. Długość tego ruchu od poniedziałki przekracza już 100 pkt. i w czasie jego wyrysowywania nie było nawet najmniejszej korekty. Takie nieustanne podejście w oczywisty sposób każe zastanawiać się czy to już faktycznie koniec bessy i rynek powraca do wzrostów.
Dzisiejszy optymizm nadal pozostaje w całkowitej sprzeczności z zachowaniem giełd amerykańskich, które po pozytywnym otwarciu kontynuują spadki.
Przy dzisiejszym braku informacji makro jedyną nadzieją popytu na krajowym rynku jest liczenie na odbicie w Stanach po wczorajszej przecenie. To bardzo słaby argument, ale może wystarczy. Początek będzie jednak nieuchronnie negatywny.
Mimo złych informacji nasz parkiet śmiało dążył do nowych maksimów i nie przeszkadzała mu w tym nawet potwierdzenie pomocy przez rząd dla AIG.