Wczorajsza sesja to kolejna nudna i nic nie wnosząca potyczka popytu i podaży. Dziś początek będzie wzrostowy, ale i tak bez pomocy zagranicznego kapitału stagnacja na rynku może potrwać parę tygodni.
Dzisiejsza sesja to kolejna nudna i nic nie wnosząca potyczka popytu i podaży. Obrót wyniósł 616 mln zł, więc tyle ile podczas sesji świąteczno-noworocznych.
Byki muszą pokazać, że wtorkowe spadki to tylko uklepywanie twardego dna. Bez tego przekonania sytuacja szybko wymknie się spod kontroli.
Początek wtorkowej sesji był bardzo nerwowy. Rynek co chwila zmieniał stronę z zielonej na czerwoną by po godzinie handlu znaleźć się na 1,5 proc. spadkach.
Dziś, podobnie jak wczoraj i w ciągu całego najbliższego tygodnia, istotnymi informacjami będą raporty ze spółek. Jeżeli one nie popsują nastrojów to czeka nas kolejny dobry dzień dla rynków akcji.
Nawet małe obroty 850 mln zł nie umniejszają optymistycznej wymowie sesji, która zwiastuje dobry tydzień dla akcji.
Na otwarciu piątkowej sesji WG20 był kosmetycznie powyżej 1600 pkt. Oznaczało, że rozpoczynamy od jedno procentowego spadku i sytuacja z każdą chwilą może się pogarszać.
Dane ze Stanów obudziły bujających w obłokach Europejczyków. Po raz kolejny w każdym aspekcie rzeczywistość okazała się gorsza niż oczekiwania.
Wczorajsza sesja rozpoczęła się silną przeceną. WIG20 w najgorszym momencie spadał nawet o 3 proc., czego przyczyną było wtorkowe pikowanie indeksów w Stanach.
Początek środowej sesji po silnej przecenie w Stanach był silnie spadkowy. Sytuacja wyglądała źle zwłaszcza, że w podobnym tonie rozpoczynały zachodnie parkiety.
Poniedziałkowa sesja miała przebiegać spokojnie i bez większych zmian. Perspektywa braku handlu w Stanach, gdzie wczoraj świętowano urodziny Martina Luthera Kinga, zazwyczaj działała na rynki uspokajająco.
Dzień rozpoczął się od zwyżki. Największe spółki jak KGHM oraz PEKAO i PKO BP rosnąc po 3 procent trzymały WIG20 na wzroście o 1,5 procent.
Dziś główną atrakcją są wyniki Citigroup, bo będzie to zapowiedź tego co będzie się działo w przyszłym tygodniu kiedy wyniki publikują pozostałe duże banki w USA.
Początek dzisiejszej sesji doskonale oddawał nastroje na wczorajszym zakończeniu handlu w kraju, jak i sytuację podczas środowej przeceny w Stanach.
Po pięciu spadkowych sesjach gracze wczoraj ewidentnie rozpoczynali handel w dobrych nastrojach.
Na początku środowej sesji widać było nadzieje na odrobienie strat po pięciu spadkowych dniach na giełdzie.
Początek sesji to spadek WIG20 o 1,4 procent, który szybko powiększył się dwukrotnie do niemal 3 procent. Rynek zszedł na poziom przed-świątecznych minimów, których przełamanie groziło naprawdę solidną przeceną.
Pierwsza sesja nowego tygodnia w większości rozegrała się w pierwszej godzinie.
Cała poniedziałkowa sesja rozegrała się w pierwszej godzinie. Po wzroście o 0,5 procent WIG20 na zielonej stronie utrzymał się tylko przez chwilę i ruszył ku okrągłemu poziomowi 1800 punktów.
Rozpoczęcie piątkowej sesji to był jedyny moment w ciągu dnia w którym indeksy na warszawskim parkiecie rosły.
Czwartek sesja na GPW rozpoczęła się od spadków, co było naturalną reakcją po słabej postawie amerykańskich giełd poprzedniego dnia.
Środę indeksy rozpoczęły od niewielkiego spadku. WIG20 tracił pół procent, co wpisywało się w szeroko oczekiwaną korektę ostatnich dwóch dni zwyżek
Wczorajsza sesja w USA zakończyła się wzrostem o zaledwie 0,7 procent, co samo w sobie nie jest żadnym wiekopomnym wydarzeniem, ale warto uświadomić sobie, że od dna z 20 listopada wzrost wynosi ponad 20 procent.
Z pewnością po dzisiejszej sesji można powiedzieć, że zakończyła ona okres świąteczno-noworoczny.
Poniedziałkowa sesja z pewnością zostawiła bardzo dobre wrażenie na inwestorach. Otwarcie to eksplozja noworocznej radości i nadziei.
Poniedziałek i pierwsza sesja nowego roku przyniosła zmiany oczekiwane przez wielu inwestorów.
Wtorkowy handel był niemal idealną kopią wydarzeń z poniedziałku.
Giełdy rozpoczęły dziś ostatni tydzień mijającego roku. Rozpoczęły w sposób niezwykle optymistyczny, bo wzrostem aż o 2 procent.
Mimo, że dziś kończył się rok podatkowy na giełdzie, a więc termin sprzedaży akcji i księgowania strat za 2008 rok nie widać było chęci ani możliwości handlu.