Obrót ponownie będzie niewielki, a jedynym wydarzeniem które będzie komentowane to posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej.
Wczoraj wygrały obawy o dzisiejsze wygasanie kontraktów terminowych. To zawsze dzień większej aktywności i zmienności, który w żargonie nazywa się ,,dniem trzech wiedźm".
Końcówka wbrew oczekiwaniom przebiegła u nas spokojnie. Nie było szarpania indeksem ani dużych zleceń.
Początek sesji to klasyczna formacja wodospadu bądź kamienia w studni. WIG20 po dodatnim otwarciu w dwie godziny stracił 2 procent i znajdował się 1,5 procent pod kreską.
Dopóki WIG20 nie zamknie się powyżej 1930 punktów nie można będzie mówić o trwałej tendencji wzrostowej.
Poniedziałkowy handel z samego rana przyniósł wyraźną zwyżkę notowań.
Wciąż na rynku widać obawy i niepewność co do rozwoju sytuacji z tym ostatnim tygodniu handlu, stąd inwestorzy wolą nie podejmować kluczowych decyzji.
Wydarzeniem piątku i weekendu nie były dane makro ekonomiczne ani nawet polityczne debaty o pomocy dla GM lub Chryslera.
Po pojawieniu się pogłosek o możliwym zablokowaniu pomocy dla koncernów motoryzacyjnych sytuacja zmieniła się o 180 stopni i końcówka to już tylko pokaz determinacji sprzedających.
Początek dzisiejszej sesji to neutralizowanie wczorajszego fixingu, czyli likwidowanie 1-procentowej sztucznej zwyżki.
Sesja w Stanach co prawda zakończyła się spadkiem o 2 procent, ale po trzech dniach wzrostów nie jest to niczym nadzwyczajnym.
Wtorek po wczorajszym rajdzie amerykańskich indeksów zapowiadał się dobrze. WIG20 mimo niemrawego początku szybko nabrał rozpędu i potraktował poziom 1800 punktów jak trampolinę od której można się silnie i skutecznie odbić.
W poniedziałek okazało się, że Mikołaj do swojego zaprzęgu wybrał nie renifery, ale byki. I to solidne byki.
Początek nowego tygodnia był prawdziwie Mikołajkowy. WIG20 od początku rósł o 4,5 procent przy sporych obrotach.
Tak dobra sesja w opozycji do Europy spowodowała, że byliśmy najsilniejszym rynkiem w regionie i zapowiada dobry koniec tygodnia.
Pierwsza połowa sesji w Warszawie upłynęła pod znakiem drgawek indeksów.
Po wczorajszej 9 procentowej przecenie w Stanach gracze wręcz pogodzili się ze spadkową perspektywą dzisiejszego dnia.
Do czasu zejścia WIG20 poniżej 1550 punktów jesteśmy bezpieczni. Dopiero osiągnięcie tego poziomu wygeneruje większe problemy.
Nowy miesiąc nie zaczął się pomyślnie dla posiadaczy akcji. Już początek był spadkowy i mimo szybkiej kontry byków indeksy nie weszły nawet na chwilę ponad poziom zamknięcia z piątku.
W piątek Ameryka zakończyła najlepszy tydzień giełdowy od 1974 roku, a jeżeli pominąć piątkową (skróconą) sesję to skalę wzrostów można porównywać dopiero z 1933 rokiem.
Czwartek był dość specyficznym dniem na rynkach. Amerykanie byli zajęci świętowaniem, a w Europie handel trwał w najlepsze.
WIG zakończył jedno procentowym wzrostem przy obrocie przekraczającym miliard, wiec wynik w takiej sytuacji jest zupełnie przyzwoity.
Środa na rynkach europejskich upłynęła neutralnie. Indeksy kręciły się wokół poziomów zamknięcia z wtorku, ale widać było naciskającą coraz silniej podaż.
W poniedziałek mogliśmy obserwować najlepszą sesję na polskiej giełdzie od września 1998 roku.
Początek nowego tygodnia był niezwykle optymistyczny. WIG20 rósł od pierwszych taktów o 2 procent na co składały się wzrosty prawie wszystkich spółek wchodzących w skład tego indeksu.
Rynek mając do wyboru wariant amerykański i łamanie kolejnych wsparć lub wzrostowy scenariusz azjatycki połączony z ignorowaniem amerykańskiej przeceny wybrał wzrosty.
Rynek mając do wyboru wariant amerykański i łamanie kolejnych wsparć lub wzrostowy scenariusz azjatycki połączony z ignorowaniem amerykańskiej przeceny wybrał wzrosty.
Wczorajsza sesja na wszystkich parkietach była jedną wielką wyprzedażą. Spadki rozpoczęły się w Azji, były kontynuowane w Europie i równie mocno dotknęły Stany.