Czwartek na rynkach rozpoczął się dość niespodziewanym wydarzeniem, ponieważ agencja Standard&Poors obniżyła raiting Japonii.
Wtorkowy handel rozpoczęliśmy neutralnie, ale już po kilku chwilach WIG20 notował 0,5 procentowy spadek. Słabsze dane makro z Europy doprowadziły do pogłębienia przeceny, ale podaż zatrzymał okrągły poziom 2700 pkt.
Obraz piątkowej sesji był idealnym podsumowaniem całego minionego tygodnia.
Poniedziałkowy spokój rynku okazał się ciszą przed burzą. Burzą zakupów która miała miejsce na wtorkowej sesji. Dynamicznie poranne wzmocnienie zachodnich parkietów przełożyło się na wzrosty krajowych indeksów.
Poniedziałkowy handel z racji wolnego dnia w Stanach przebiegał na europejskich rynkach bardzo spokojnie.
Czwartkowa sesja przebiegała już w całkowicie innej atmosferze niż środowa. Obawy o przetarg obligacji hiszpańskich i włoskich był zdecydowanie mniejszy niż wczorajszy lęk przed sprzedażą portugalskiego długu.
Już pierwsze minuty środowej sesji na GPW pokazały, że byki nie boją się o wynik pierwszego w tym roku dużego przetargu portugalskich obligacji. Od rana bardzo dobrze radziły sobie także pozostałe europejskie rynki, a liderami wzrostów były parkiety w Grecji i Hiszpanii.
Poniedziałek rynki europejskie rozpoczęły od spadków na co złożyły się dwa czynniki. Jednym była słaba piątkowa sesja w Stanach wynikająca z rozczarowujących danych z tamtejszego rynku pracy, a drugim rosnące obawy o sytuację finansową Portugalii.
Pierwsza sesja w nowym roku przyniosła dla inwestorów dwie istotne zmiany: organizacyjną i techniczną.
Początek środowej sesji był łatwy do przewidzenia. Po wtorkowym niespodziewanym spadku na fiksingu w środę na otwarciu nastąpiło proste odreagowanie, które towarzyszyło nam przez cały dzień.
Ach cóż to była za sesja! Przez bite 7 godzin od otwarcia rynek zachowywał się jak zaspany leniwiec.
Wtorek zapowiadał się równie sennie i spokojnie jak poniedziałek, a to za sprawą braku danych makro i wydarzeń, które mogłyby wpłynąć na jednoznaczne rozstrzygnięcie sesji.
Po środowym nieoczekiwanym wybiciu notowań w samej końcówce, które było poprzedzone całkowitym marazmem w czwartek, przynajmniej teoretycznie, przewagę miał popyt.
Wtorkowa sesja pod względem swojej dynamiki, zmienności i aktywności nie różniła się niczym od poniedziałkowej. A tamta jak pamiętamy była podobna do piątkowej.
Piątkowa sesja była zdecydowanie najnudniejsza ze wszystkich w tym tygodniu. Zmienność WIG20 zamknęła się w porażającej wartości 15 pkt. i otwarcie ani zamknięcie nie wniosły absolutnie nic do rozwoju sytuacji.
Po piątkowych ambiwalentnych reakcjach na amerykańskie dane z rynku pracy rozpoczynając dziś nowy tydzień europejskie rynki miały sporą zagwostkę.
Po wczorajszym święcie Dziękczynienia, a zatem wolnym czwartku w Stanach, Amerykanie ruszyli od sklepów, a europejscy inwestorzy pozbawieni byli nowych informacji.
Wtorkowy poranek zaskoczył graczy od dawna nie widzianym ryzykiem – ryzykiem wojny.
Podczas piątkowej sesji przed bykami stało nie lada wyzwanie. Przy braku istotnych danych marko popyt chcąc zapewnić sobie spokojny weekend powinien nie dopuścić do spadku WIG20 poniżej 2680 punktów.
Po wczorajszej neutralnej sesji dziś popyt od rana prezentował się w znacznie lepszej formie.
Trwający tydzień staje się rynkach coraz bardziej nerwowy.
Piątkowe notowania miały być spokojne i nudne, a tymczasem okazały się jednymi z najciekawszych w minionym tygodniu.
Wtorkowa sesja z założenia miała być wyjątkowa. Debiut akcji GPW na giełdzie był na tyle bezprecedensowym wydarzeniem, że żadne inne informacje, zwłaszcza z rana, nie miały znaczenia.
Po ubiegłotygodniowym zamieszaniu z posiedzeniami banków centralnych, miliardowymi stymulusami gospodarczymi i odrobiną optymizmu z rynku amerykańskiego pracy nowy tydzień zaczął się spokojnie.
Po czwartkowej euforii na rynkach spowodowanej zapowiedziami FED o dodruku 600 mld dolarów piątkowy poranek też zapowiadał się wyśmienicie. Wszystko za sprawą Banku Japonii, który w tym tygodniu jako ostatni z największych banków centralnych podejmował decyzję odnośnie stóp procentowych.
Wczorajsza sesja była na wszystkich parkietach spokojna i niemrawa, ponieważ gracze oczekiwali na decyzję FED.
Kiedy w poniedziałek giełda w Polsce nie pracowała na światowych rynkach pojawiło się sporo istotnych danych ze strony makro.
Czwartkowa sesja upłynęła w większości na marazmie i spokoju.
Kolejny dzień ostatniego tygodnia października upłynął na rynku dość spokojnie. Rozpoczęliśmy osunięciem się WIG20 o prawie jeden procent, ale strefa 2600-2610 zmotywowała popyt do obrony i po chwili oglądaliśmy te poziomy z bezpiecznie wyższej odległości.
Poniedziałkowa sesja upłynęła spokojnie zarówno pod kątem zmienności jak i obrotów. Początek co prawda zapowiadał się interesująco, bo WIG20 otworzył się na jedno procentowym plusie, ale wystarczyła godzina żeby wyraźnie obniżyć loty do kosmetycznych plusów na których spędziliśmy cały dzień.