Nie jest trudno zgadnąć, że dziś duża część inwestorów z warszawskiego parkietu skorzystała z atrakcyjnego układu kalendarza i oddała się zajęciom nie związanym z rynkiem.
Agencje ratingowe wróciły na pierwszy plan. Decyzja S&P spowodowała silną aprecjację dolara względem euro. Podobnie wypowiedź przedstawiciela Fitch w sprawie ratingu Węgier zwiększyła napięcie w Europie Środkowej, co spowodowało osłabienie złotego.
Podczas środowej konferencji szefa Fedu, Bernanke nie wykluczył podjęcia specjalnych działań stymulujących gospodarkę. Inwestorzy na rynku złotego nie przejęli się za bardzo tą informacją i w nocy kurs poruszał się w trendzie bocznym.
Po kilku pozytywnych informacjach i wzrostach na światowych giełdach, powrócił czas obaw o najbardziej zadłużone kraje.
Inwestorzy z rynków akcji w środę nie spodziewali się przełomowych publikacji makroekonomicznych, co niemal automatycznie mogło oznaczać, że o krókoterminowym sentymencie zadecydują albo notowania obserwowanych ostatnio ze szczególną uwagą obligacji Hiszpanii, albo zachowanie kursu euro.
Inwestorzy na większości giełd przystąpili do ofensywy i kupują akcje. Wczorajszy dzień na giełdach zakończył się silnymi wzrostami. Dzisiaj jest szansa na kontynuowanie tych wzrostów.
We wtorek inwestorzy otrzymali porównywalną liczbę pozytywnych i negatywnych informacji, ale po spadkowej serii na większości parkietów, inicjatywę przejęli kupujący akcje.
Poniedziałkowe, lepsze dane o sprzedaży detalicznej z USA nie przekonały inwestorów. Już pierwszy dzień tygodnia zapowiedział zmienność nastrojów wśród inwestorów.
Podczas wczorajszej sesji znów dominowały pozytywne nastroje, choć skala wzrostów na europejskich parkietach nie znamionowała euforii. Zupełnie inaczej zareagowali inwestorzy w USA, gdzie paradoksalnie nastroje poprawiły gorsze dane napływające z gospodarki.
WIG20 rozpoczął czwartkowe notowania w okolicy poziomów zamknięcia z poprzedniego dnia i do otwarcia sesji na Wall Street poruszał się w minimalnym zakresie kilkunastu punktów.
Tak jak można było się spodziewać, wczorajsza sesja upłynęła dość spokojnie. Inwestorzy, w reakcji na zachowania innych parkietów, zdecydowali się nawet na wygenerowanie korekcyjnego odbicia.
Inwestorzy, którzy od dłuższego czasu zwracali uwagę na słabsze zachowanie naszej giełdy w porównaniu z zagranicznymi parkietami, z pewnością zauważyli również relatwyną siłę warszawskich indeksów podczas ostatniej wyprzedaży.
Dzień po powrocie ze świątecznego leniuchowania, giełdy zafundowały nam brutalny powrót do niespokojnej rzeczywistości.
Prezes NBP, prof. Marek Belka stwierdził, że nasz bank centralny jest prawdopodobnie ostatnim prowadzącym normalną politykę pieniężną w tych nienormalnych czasach.
Sądząc po śladowej zmienności indeksu WIG20, która we wtorek po godz. 16 nie przekraczała kilku punktów, inwestorzy z warszawskiego parkietu wyczekują na sygnały do bardziej zdecydowanych posunięć z zagranicznych rynków.
Wczorajszy dzień na giełdach w Europie i USA zakończył się na plusach. Dobre dane o aktywności amerykańskich przedsiębiorców, spowodowały falę wzrostów po obu stronach Oceanu.
Chociaż z ostatnich danych z amerykańskiego rynku nieruchomości część ekonomistów wyciąga wnioski o wygasaniu wieloletniego trendu spadkowego, to wciąż takiej tezy nie potwierdzają ceny domów.
Lekko rozczarowujące dane z pierwotnego rynku nieruchomości w USA to dobra okazja, aby spojrzeć na amerykańską gospodarkę z nieco innej perspektywy niż przez większą część tygodnia.
Mimo neutralnego rozpoczęcia wczorajszej sesji, napływające w trakcie dnia dane ze strefy euro nie pozostawiły złudzeń co do stanu europejskiej gospodarki. Dzisiejsze kalendarium jest bardzo skromne, jednak po wczorajszych spadkach inwestorom może być trudno zainicjować ruch korygujący.
Czwartkowa solidna dawka publikacji makroekonomicznych znakomicie obrazuje pogłębiające się w ostatnich miesiącach różnice między gospodarką USA a resztą świata. Odwrót od ryzyka widoczny był przede wszystkim na rynkach akcji w Europie Zachodniej oraz na rynkach surowcowych.
Niewielka ilość danych, mała zmienność, niskie obroty. To obraz naszej giełdy z tego tygodnia.
Wraz z pierwszymi powiewami wiosny inwestorów giełdowych dopadło zmęczenie i wątpliwości. Dziś byki powinny wzmóc aktywność w obronie ważnych wsparć.
Mimo pozytywnych danych z amerykańskiego rynku nieruchomości, inwestorzy na większość światowych parkietów we wtorek realizowali zyski.
WIG20 rozpoczął tydzień w równie mizernej formie, do jakiej w ostatnich tygodniach zdążył przyzwyczaić inwestorów.
W czwartek WIG20 ponownie przyglądał się z boku wzrostom na zagranicznych parkietach, ale za to złoty w szybkim odrabiał straty z ostatnich dni.
Około godzinę po otwarciu notowań za oceanem indeks S&P500 zyskiwał na wartości ok. 0,6 proc. i przymierzał się do ataku na najwyższe poziomy od wiosny 2008 roku.
Kluczową rolę odegrały wiadomości wskazujące, że Grecji uda się zmniejszyć się obciążenie długiem kosztem prywatnych wierzycieli.
Wczoraj przez giełdy przetoczyła się kolejna fala wyprzedaży. Tym razem spadki na naszym parkiecie nie były już tak dotkliwe, jak chociażby u naszego zachodniego sąsiada.
Wprawdzie jedna jaskółka jeszcze wiosny nie czyni, ale zachowanie inwestorów sugeruje, że rynki akcji przypomniały sobie o istnieniu grawitacji. Wyprzedaż akcji osiągnęła skalę, jakiej w 2012 r. jeszcze nie obserwowaliśmy.
Wczorajsza sesja na naszej giełdzie została rozegrana zgodnie treścią starego, giełdowego przysłowia co nie chce rosnąć, musi spaść.