Miniony tydzień miał upłynąć w USA pod znakiem wyników kwartalnych spółek, ale stało się zgoła inaczej.
Inwestorzy z coraz większym niepokojem obserwują sytuację w Chinach, gdzie akcja kredytowa ulegnie restrykcjom.
Bez głównego parkietu inne rynki zachowały wypracowany w zeszłym tygodniu status quo.
W piątek w USA najważniejszy był publikowany przed sesją raport kwartalny JP Morgan i raport Intela (publikowany po czwartkowej sesji) oraz dane makro.
W USA rozpoczął się sezon publikacji wyników kwartalnych. Tradycyjnie pierwszą raportującą spółką była Alcoa, która zamiast oczekiwanego zysku poniosła stratę za ostatni kwartał zeszłego roku.
W USA czekano w czwartek na raporty makro, które okazały się być niejednoznaczne, ale nie tak złe jakby się na pozór wydawało.
Ten tydzień to prawdziwy przeplataniec. Gdy jednego dnia indeksy rosną to z dużym prawdopodobieństwem w dniu kolejnym spadają. Wczoraj dominował kolor zielony, więc nietrudno się domyśleć, że dzisiaj się czerwieniło.
Dzisiejszy dzień rozpoczął się w ponurych nastrojach, kończyliśmy go jednak z nieco wymuszonym, ale uśmiechem na ustach. Tak naprawdę nic istotnego się nie wydarzyło i rynek czeka w konsolidacji na istotne impulsy.
Nadzieje na wzrost zysków spółek są ogromne. Większość dobrych informacji jest już nawet w cenach, ale inwestorzy chcę być mile zaskoczeni i podciągnąć ceny akcji nawet wyżej.
W poniedziałek na początku sesji w USA też, podobnie jak w Europie, nastroje przed sezonem, raportów kwartalnych były znakomite.
W środę na rynkach w USA panował rozgardiasz. Bardzo trudno jest znaleźć wytłumaczenie dla ruchów poszczególnych aktywów.
Dzisiejszy dzień obfitował w informacje okołorynkowe jak również dane makroekonomiczne. Indeksy jednak niemrawo reagowały na zalew wiadomości i przez większość dnia konsolidowały się przy szczytach trendu wzrostowego.
Dzisiaj mieliśmy do czynienia z kontynuacją noworocznego optymizmu, co zakończyło się wyznaczeniem nowego rekordu zwyżki notowanej od lutego zeszłego roku.
Inwestorzy amerykańscy już z niecierpliwością czekają na koniec tego bardzo zyskownego roku.
Silne spadki na eurodolarze trwają w najlepsze co wyraźnie zmniejsza apetyt na ryzyko. Czerwień na rynkach dominuje i tylko wciąż poprawiające się fundamenty nie doprowadzają do większej przeceny na parkietach świata.
W środę w USA inwestorzy czekali w optymistycznym nastroju na wyniki posiedzenia FOMC. Bykom pomagały raporty makro i zachowanie rynku surowców.
Obecna mini-hossa zbudowana jest na kruchych fundamentach osłabiającego się dolara. Teraz, gdy trend na dolarze dostaje ogromnej zadyszki powstaje poważny problem na globalnych rynkach kapitałowych.
W końcu roku wszystko pomaga bykom, więc nic dziwnego, że w poniedziałek amerykańscy inwestorzy skorzystali z kompletnie niepoważnego pretekstu, jakim było udzielenie przez Abu Dhabi kredytu dla Dubaju.
Zachowanie rynków amerykańskich jest typowe dla końca roku. Graczy nic nie jest w stanie przestraszyć, a byki wykorzystują każdy pretekst na swoją korzyść.
Dzisiaj kolejny już dzień kalendarium było niezmiernie płytkie. Inwestorzy skupili się więc na trawieniu wczorajszych informacji, których było aż nadto.
Dzisiaj na rynku było widać echo piątkowego raportu z rynku pracy, który bardzo zmienił globalnych układ sił rynkowych. Znacznie umocnił się bowiem dolar, na którego słabości zbudowane jest tegoroczne odbicie na rynkach.
W piątek na rynkach amerykańskich panowała olbrzymia nerwowość. Gracze przed rozpoczęciem sesji dostali prezenty.
Dzisiejszą sesję można podzielić na dwie części: tą sprzed i po publikacji raportu z amerykańskiego rynku pracy. Do godziny 14.30 panował marazm, a po niej byki przejęły pałeczkę do gry.
Byki nie mają łatwego zadania by indeksy poprowadzić pod tegoroczne szczyty. Ożywienie gospodarcze wcale nie jest tak silne jak wiele inwestorów zdaje się myśleć, a wszelkie dane przypominające o tym doprowadzają do spadków.
W USA środową sesję zdecydowanie można nazwać sesją na przeczekanie. Gracze nie dostali żadnych poważnych pretekstów, które umożliwiłyby mocne popchnięcie rynków w jakimś kierunku.
Bliski koniec roku podtrzymuje indeksy na relatywnie wysokich poziomach, ale wciąż brakuje impulsów by podciągnąć je jeszcze wyżej, najchętniej na nowe szczyty oczywiście.
W USA wydawało się, że po sporych, ponad 1,5 procentowych spadkach w piątek, kiedy sesja była skrócona o 3 godziny, indeksy w poniedziałek odbiją.
Początek tygodnia zgodnie z obserwowaną ostatnio tradycją przebiegał w dobrych nastrojach.