Po czwartkowym szaleństwie i ponad trzyprocentowych wzrostach indeksów, jeszcze większych surowców i dużym wzroście kursu EUR/USD piątek przed trzydniowym weekendem zapowiadał się w USA spokojnie.
Ostatnie tygodnie przyzwyczaiły nas do opisywania wydarzeń wokół problemu zadłużenia krajów PIIGS czy reform światowego systemu finansowego.
Pomimo wczorajszego negatywnego zamknięcia na Wall Street dzisiaj mieliśmy kolejny udany dzień dla posiadaczy akcji. Minimalny zasięg wzrostów się dokonał, a więc kolejne dni pokażą jak silny jest dotychczasowy zapał kupujących.
Popyt w końcu pokazał na co go stać. Wydawało się, że byki z podkulonymi ogonami opuściły giełdowe parkiety, ale okazało się, że tylko czekały na odpowiedni moment by zaatakować.
W USA giełdy rozpoczęły wtorkową sesję tak jak podyktowały im to giełdy europejskie, czyli dużymi spadkami. Panika europejskich graczy mogła tylko dziwić. W końcu przecież nic tak naprawdę istotnego się nie wydarzyło.
Koniec zeszłego tygodnia stał pod znakiem silniejszego euro, ale bardzo słabych rynków akcyjnych. Dzisiaj było na odwrót. Waluta wspólnotowa była na potęgę sprzedawana, ale giełdowe parkiety próbowały odrabiać wcześniejsze straty.
Nie da się wiele powiedzieć o tym, co działo się w piątek na rynkach amerykańskich. Po potężnej, czwartkowej przecenie akcji odbicie było tym, czego można było oczekiwać. Nie było publikacji amerykańskich danych makro, a ze świata nie dochodziły interesujące informacje.
Początek tygodnia na GPW zapowiadał się spokojnie. Poniedziałek obfitował w wiadomości napływające z dużych spółek.
W USA znowu zmienność na wszystkich rynkach była olbrzymia. Skąd te nerwy w Stanach? Nadal z tego samego powodu. Kolejny strajk generalny w Grecji.
Krótkoterminowy trend spadkowy jest bardzo silny. Inwestorzy wyraźnie się boją o swoje zeszłoroczne zyski i wolą zamykać pozycje już teraz. Wskazuje na to między innymi znaczny obrót.
W USA w centrum uwagi była nadal niemiecka decyzja o ograniczeniu krótkiej sprzedaży („nagiej” i to słowo jest bardzo ważne) oraz „nagiego” kupna CDS.
Trwa zażarta walka pomiędzy spekulantami a strefą euro. Dzisiaj odegrał się kolejny akt tej batalii. Strefa euro przegrywa przez dziwną grę Niemiec, tak przynajmniej wskazują rynki akcji.
Mam wrażenie, że gracze przestraszyli się regulacji rynków. Uderzenie Senatu w Visa i Mastercard, ewentualny niemiecki zakaz nagiej krótkiej sprzedaży czy szykowane w Kongresie regulacje sektora finansów doprowadziły do powstania masy krytycznej.
Amerykańscy inwestorzy przez długi czas nie podzielali w poniedziałek europejskiego optymizmu.
W czwartek amerykańskie byki postanowiły wziąć sobie dzień odpoczynku. Po dużych wzrostach nie było w tym niczego nadzwyczajnego
Inwestorzy na rynku akcji uwierzyli, że euro może być nadal słabe, a akcje mogą drożeć. Sygnały, które wysyła rynek walutowy i rynek akcji są nadal bardzo rozbieżne.
Podczas środowej sesji liczyła się tylko jedna spółka, czyli dzisiejszy debiutant – PZU. Na otwarciu cena jego akcji wzrosła o 11,68 proc. do 349 zł.
Od początku roku rząd chiński próbuje schłodzić gospodarkę, a wraz z nią schładzany jest rynek kapitałowy.
Wtorkowe zachowanie rynków amerykańskich było dosyć dziwne. Przedstawię wpierw powody, dla których indeksy powinny były spadać, a potem swoją teorię (tylko teorię, nie pewność), która być może wytłumaczy siłę byków.
Po wczorajszym rajdzie dzisiaj przyszło otrzeźwienie, a wraz z nim spadki indeksów. Inwestorów zaniepokoiła też sytuacja w Chinach, gdzie rynek właśnie rozpoczął bessę.
W USA początek poniedziałkowej sesji był łatwy do przewidzenia. Indeksy rosły reagując w ten sposób na decyzje europejskich liderów.
Po silnych spadkach należało oczekiwać odbicia, ale dzisiejsza jego skala może niejednego obserwatora zdziwić. Wzrosty jednak nie są zaskoczeniem, gdy poznamy pakiet pomocowy dla strefy euro – jest monumentalny.
To, co działo się na rynkach amerykańskich w piątek mogło naprawdę bardzo niepokoić.
Rynek amerykański długo opierał się przed przeceną i ignorował wydarzenia, jakimi poddana jest strefa euro.
Złoty wrócił w piątek z dalekiej podróży, odrabiając cześć wczorajszych strat. O godzinie 16:20 kurs USD/PLN testował poziom 3,2779 zł wobec 3,38 zł dziś w nocy, natomiast kurs EUR/PLN cofnął się do 4,1522 zł z 4,24 zł.
To, co działo się w czwartek w USA można określić jedynie słowem panika. Gracze wszystkie informacje interpretowali tak, że pomagało to niedźwiedziom. Wystarczy spojrzeć na dane makro i na komentarze, żeby zobaczyć jak zmieniły się nastroje.
We wtorek giełdy amerykańskie kontynuowały to, co robiły od kilku sesji, czyli gwałtowną huśtawkę nastrojów. Wszystko kręciło się wokół Grecji, Portugalii, Hiszpanii, Irlandii i innych zagrożonych państw europejskich.
Amerykański optymizm jest znany na świecie. W czwartek zobaczyliśmy go w pełnej krasie. Wystarczyło, że Unia Europejska kolejny raz obiecała pomóc Grecji, żeby wszystkie obawy w USA zniknęły.