W USA rynki walczyły o ocalenie wsparcia z 10 października (piątek przed zmasowaną akcją banków i rządów).
W USA nie było w środę publikacji raportów makroekonomicznych - wszystko to, co działo się na rynkach zależało od nastrojów, a te były bardzo niedobre.
W USA nie było we wtorek publikacji żadnych raportów makroekonomicznych, więc cała uwaga skupiała się na raportach kwartalnych spółek. Oprócz tego ważne były oczywiście nastroje.
Po wczorajszej sesji w USA rozpoczniemy sesję wzrostem, ale mamy teraz duży problem. Skoro nasz rynek jest w przeciwfazie to nawet duże wzrosty za granicami Polski nie muszą gwarantować wzrostu indeksów.
Nie wiemy jednak ile akcji do sprzedania mają jeszcze zagraniczne fundusze wycofujące się z naszego regionu i dlatego też popyt będzie bardzo ostrożny.
W miniony weekend przywódcy Niemiec i Francji przedstawili plan ratowania sektora finansowego.
Dziś rano rynki azjatyckie trochę z niedowierzaniem patrzą na wczorajszy wzrost w USA. Co prawda Japonia rośnie, ale Australia czy Hong Kong już nie.
Wydawało się, że od momentu ogłoszenia przez wiele krajów planów pomocy sektorowi bankowemu upłynie parę tygodni zanim gracze zaczną się niepokoić nadciągającą recesją.
W USA gracze nadal reagowali na informacje napływające z rządu. Prezydent Bush zapowiedział, że FDIC zwiększy ochronę depozytów i będzie ubezpieczała pożyczki na rynku międzybankowym.
Podaż wyschnie i będzie możliwe poprowadzenie indeksów na północ. Nawet jeśli tak się nie stanie to niedługo tak właśnie będzie.
Oczywiste było jednak, że prawdziwa rozgrywka nastąpi w ostatniej godzinie. Wydawało mi się, że jest wręcz nieprawdopodobne, żeby rząd USA (tak rząd, a niekoniecznie sam rynek) dopuścił do dużej przeceny.
Miniony tydzień inwestorzy GPW zapamiętają na bardzo długo. Ubiegły tydzień to również eskalacja spadków za oceanem.
Po wczorajszej sesji w USA nawet zarządzający OFE mogą się wystraszyć. To, co się na rynkach dzieje jest z całą pewnością wydarzeniem na miarę pokolenia.
Środowa sesja w USA była jedną z najważniejszych od wielu miesięcy (jeśli nie lat). Przed jej rozpoczęciem banki centralne sześciu krajów zdecydowały się na wspólną akcję obniżania stóp.
Wydawało się, że posunięcie Fed pomoże bykom, ale zaowocowało jedynie bardzo pozytywnym otwarciem sesji. Potem indeksy zaczęły się szybko osuwać.
Weekendowe informacje i przecena w Azji dokonały w Europie dzieła zniszczenia. Taniało wszystko: akcje, euro i surowce.
W USA w piątek teoretycznie najważniejsza była decyzja Izby Reprezentantów, która miała głosować nad przyjęciem poprawionego przez Senat planu ratunkowego.
Ropa naftowa typu Crude zanotowała spadek o 10 proc. w stosunku do poprzedniego tygodnia. Spadły również ceny złota i miedzi.
Ten tydzień zaczął się od mocnych zawirowań na skutek braku akceptacji Izby Reprezentantów dla pierwszej wersji planu Paulsona. Jeśli w piątek Kongres zatwierdzi projekt pomocowy, to inwestorzy mogą zakończyć tydzień w dużo lepszych nastrojach, niż go zaczynali.
Wzrost indeksów dałby szansę bykom na przedłużenie zwyżki i stopniowy wzrost zaufania do rynków.
W USA rynki czekały na wynik głosowania Senatu w sprawie planu ratunkowego (TARP), dzięki czemu nadal rosły kursy akcji w sektorze finansowym.
W USA we wtorek nastroje na giełdach gwałtownie się poprawiły. Jak mogły się nie poprawić, kiedy wszyscy zapewniali, że Senat zajmie się planem pomocy w środę, a Izba Reprezentantów może go przyjąć w czwartek?
W USA gracze mogli powiedzieć Europejczykom: to, że zaraza do was dotarła jest waszym problemem, nam rząd pomoże.
W piątek w USA wszystko kręciło się wokół planu ratunkowego opracowanego przez administrację amerykańską. Przed sesją nastroje były fatalne.
Miniony tydzień na GPW upłynął w spokojnej atmosferze. Indeks WIG20 w ujęciu tygodniowym zanotował 1-procentowy wzrost, kończąc notowania na poziomie 2458 pkt.
W USA wszyscy od początku dnia zajmowali się tylko i wyłącznie planem Paulsona. Nic innego nie było ważne.
Wczorajsze zachowanie rynków europejskich i amerykańskich nam dzisiaj nie pomoże.
Szef Fed zrobi dzisiaj wszystko, co w jego mocy, żeby poprawić nastroje, więc sprzedawać akcji nie ma sensu, bo w środę powinniśmy zobaczyć na GPW wzrosty.
Dzisiaj możliwa jest w Europie i w USA jakaś chwilowa korekta (wzrosty były obłędne, więc jakaś realizacja zysków może się pojawić), ale nawet jeśli się pojawi to niczego nie zmieni - w najbliższym czasie indeksy powinny rosnąć.