Już gorszego ministra finansów nie mieliśmy nigdy. Pan Rostowski zdobywał chyba swoje doświadczenie dot. zarządzania finansami w grach komputerowych, takich jak SimCity, bo jego propozycje reform są tak bardzo oderwane od rzeczywistości, że tylko w świecie wirtualnym mogłyby się sprawdzić. Np. pan Rostowski myli emeryturę z rentą, ta pierwsza, to owszem, powinna zależeć od wielkości zgromadzonych składek i w związku z tym od długosci okresu pracy, ale już renta jest formą ubezpieczenia na wypadek znalezienia sie w sytuacji skrajnej, kiedy ubezpieczony zostaje pozbawiony możliwości wykonywania pracy. Dlaczego miałaby zależeć od wysokości zgr. składek? To tak jakby ubezpieczać samochód w taki sposób, że po roku nie dostaje się prawie nic, a dopiero po 20 latach opłacania składek 50%. Nonsens. Kolejna propozycja - obciążenie mundurowych zatr. po 2012 r. składkami. To przekładanie pieniędzy z jednej kieszeni, do drugiej. Jak będą płacić składki, to zmniejszą sie ich pobory, co w konsekwencji spowoduje, że płace będą musiały zostać podwyższone. Chociażby z tego powodu, że trudno sobie wyobrazić, by dwóch żołnierzy wykonujacych te same obowiązki, jeden zatrudniony 31.12.2011, a drugi 01.01.2012, będzie mieć inne uposażenie. W efekcie budżet niczego nie zyska. Już nie będę pisać o tym, że dla tych marnych 2% oszczędności (w skali do roku 2020) szkoda tracić czasu, bo zasadnicze reformy powinny być zupełnie inne. Na miejscu pana prezydenta, widząc takie markowane reformy, nawet nie otworzyłbym drzwi panu Rostowskiemu i dawał mu pretekstu do twierdzeń, że niewiele robi, bo prezydent nie deklaruje poparcia.