Unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych, Olli Rehn przyznał dzisiaj, iż Grecy muszą szybko przedstawić konkretne propozycje dodatkowych cięć budżetowych, a także program szerokiej prywatyzacji.
To nie wyniki niedzielnych wyborów lokalnych w Hiszpanii, które pokazały klęskę rządzących do tej porty socjalistów Jose Zapatero, stały się pretekstem do poniedziałkowej, porannej przeceny notowań euro na rynkach światowych.
Dane makroekonomiczne, które napłynęły w mijającym tygodniu z USA były niepokojące.
Wczoraj po południu zwracałem uwagę na dość słabe odczyty danych makroekonomicznych, które napłynęły z USA (indeks Philly FED, wskaźniki wyprzedzające i sprzedaż domów na rynku wtórnym).
Opublikowane o godz. 16:00 dane ze Stanów Zjednoczonych mogą zacząć budzić poważniejsze obawy, co do stanu największej gospodarki świata.
Opublikowane wczoraj zapiski z kwietniowego posiedzenia FED pokazały, że członkowie tego gremium sporo uwagi poświęcili dyskusji nt. strategii wychodzenia z obecnej ultra-liberalnej polityki.
O ile obawy związane ze słabszymi danymi makroekonomicznymi z USA (szczególną uwagę zwracała zerowa dynamika produkcji przemysłowej w kwietniu w połączeniu ze spadkiem wykorzystania mocy produkcyjnych) zaszkodziły wczoraj rynkom akcji, to dolar zaczął tracić.
Spadek liczby nowych budów o 10,6 proc. m/m w kwietniu, a wydanych pozwoleń na budowy o 4 proc. m/m był już informacją, która mogła zasiać wątpliwości wśród inwestorów uważnie monitorujących sytuację w amerykańskiej gospodarce.
Jak to zwykle bywa, diabeł tkwi w szczegółach. Wczorajsze posiedzenie Eurogrupy teoretycznie było zgodne z tym, czego rynek się wcześniej spodziewał.
Dzisiaj po południu kanclerz Niemiec Angela Merkel przyznała, iż jakiekolwiek rozmowy nt. restrukturyzacji greckiego długu przed rokiem 2013 miałyby dość negatywny wpływ na zaufanie inwestorów do strefy euro.
W piątek wieczorem na rynkach mieliśmy dość wyraźną przecenę - traciło euro, zyskiwał dolar. Wyraźnie słabł także złoty i traciła Wall Street.
Taka inflacja CPI nie wskazuje na to, aby Rada Polityki Pieniężnej miała się spieszyć z kolejnymi podwyżkami stóp – kolejny ruch nie nastąpi w czerwc
Wczoraj wieczorem Luc Coene z Europejskiego Banku Centralnego stwierdził, że ryzyka inflacyjne nadal rosną, a kwietniowa podwyżka stóp procentowych nie była jedynym dostosowaniem, jakie nas może czekać w najbliższych miesiącach. Te słowa mogły nieco pomóc w odreagowaniu notowań wspólnej waluty, które obserwowaliśmy w godzinach wieczornych, ale nie był to jedyny czynnik. Istotna było też odreagowanie na Wall Street. W efekcie kurs EUR/USD zbliżył się w okolice 1,4270. Później w godzinach nocnych nieco spadł, ale już dzisiaj rano euro dostało kolejne wsparcie w postaci lepszych danych nt. dynamiki PKB w I kwartale b.r. z Francji i Niemiec. W tym drugim przypadku okazało się, że gospodarka rosła w „zawrotnym” tempie 5,2 proc.. r/r (oczek. 4,2 proc. r/r), co powinno też pomóc złotemu (Niemcy to nasz największy partner handlowy). Mimo tych lepszych danych nie należy zapominać o szerszym ujęciu, a ono jest nadal determinowane przez kwestie grecką. Dzisiejszy „Financial Times” pisze o możliwej realnej opozycji w Niemczech w kwestii przyznania Grekom dodatkowych środków ponad 110 mld EUR uchwalone w zeszłym roku. To tłumaczy też ostatnie zachowanie się tamtejszych polityków, którzy w ostatnich dniach dyplomatycznie odpowiadali, że wszelkie kwestie związane z Grecją powinny być rozpatrywane najwcześniej w czerwcu, kiedy to zostanie opublikowany raport z misji kontrolnej MFW, KE i ECB sprawdzającej, jak Grecy realizują wcześniejsze ustalenia. Być może chodzi, zatem o to, aby zyskać czas i przekonać własną opozycję do poparcia trudnej decyzji. Jest jasne, że jeżeli Grekom nie przekaże się dodatkowych pieniędzy, to zacznie być realizowana opcja restrukturyzacji długu, której rynki się najbardziej obawiają. Wracając do krótszego terminu – w poniedziałek mamy zaplanowane spotkanie ministrów finansów strefy euro. Raczej mało prawdopodobne jest to, aby przyniosło one jakieś konkrety ws. Grecji. Ich brak może być przesłanką do dalszej wyprzedaży euro. Z kolei publikowane dzisiaj o godz. 14:30 dane o inflacji CPI w USA, mogą stać się sygnałem do umocnienia się dolara. Więcej o dzisiejszych publikacjach piszę w subiektywnym kalendarzu makro. A co na złotym? Lepsze dane o PKB z Niemiec pomogły dzisiaj zlotemu w ograniczonym stopniu. Podobnie może być z publikacją GUS ws. kwietniowej inflacji, chyba, że przekroczy ona wyraźnie 4,5 proc. r/r. Jeżeli EUR/USD zacznie po południu spadać, podobnie jak rynki akcji i surowców, to złoty się osłabi i dojdzie do wyraźnego wyjścia EUR/PLN ponad poziom 3,92. EUR/PLN: Kluczowy cel to teraz „rozprawienie” się z oporem na 3,92. Bo, jeżeli to się nie uda, to w kolejnych dniach będziemy wracać w stronę 3,89. Sytuacja techniczna i fundamentalna daje większe przesłanki ku temu, aby jeszcze dzisiaj po południu był testowany poziom 3,93, a w kolejnych dniach łamane okolice 3,94. Na dzisiaj „podręczne” wsparcie to rejon 3,91. USD/PLN: Dolar zawrócił za sprawą odbicia się EUR/USD. Niemniej dopóki nie dojdzie do naruszenia 2,7250-2,73, to cały czas większe prawdopodobieństwo tkwi w dalszych zwyżkach i testowaniu okolic 2,80 w przyszłym tygodniu. Determinantem tego ruchu będzie zachowanie się EUR/USD, który powinien wrócić do spadków. Kluczowy opór to okolice 2,76. EUR/USD: Rynek dotarł we wskazywane wczoraj po południu okolice 1,43. Trudno znaleźć w tym przesłanki jakiegoś fundamentalnego popytu na euro. Dzienne wskaźniki nadal tkwią w trendach spadkowych. Teoretycznie jest jeszcze pewna przestrzeń do ruchu w stronę 1,4330-1,4350, ale w końcu dnia powinniśmy raczej testować okolice 1,42. W kolejnych dniach możliwy byłby ruch spadkowy w stronę 1,3860-1,3900. GBP/USD: Wykres dzienny pokazuje, że funt konsekwentnie wchodzi w trend spadkowy. Teraz kluczowe poziomy to 1,6350-1,6400 (wyjście powyżej nich będzie sygnałem zakończenia spadków), a także 1,6230 (przełamanie tej bariery to zielone światło do dalszych zniżek w stronę 1,60 w kolejnych dniach). Wskaźniki preferują ten drugi scenariusz.
Jeszcze przed godziną 10 rano, na rynku pojawiły się spekulacje, jakoby Grecy mieli otrzymać w przyszłym miesiącu dodatkowe wsparcie finansowe w wysokości 60 mld EUR.
Członek Europejskiego Banku Centralnego, Ewald Nowotny przyznał dzisiaj rano, że rynki finansowe niedoszacowały problemów związanych z greckim długiem
Mimo, że zewsząd płyną zapewnienia, że sytuacja wokół długu Grecji pozostaje pod kontrolą, a scenariusz wyjścia ze strefy euro jest tak samo mało prawdopodobny, jak restrukturyzacja długu, to rynek finansowy coraz bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że reanimacja bankruta może się nie udać.
Po tym jak w piątek późnym popołudniem pojawiły się spekulacje, jakoby zostało zwołane specjalne spotkanie w Luksemburgu, w którym udział wzięli wybrani ministrowie finansów strefy euro, a tematem rozmów był temat greckich problemów, notowania euro na rynkach światowych ponownie zapikowały mocno w dół.
Balon strachu przestał być dalej pompowany, a inwestorzy przystąpili do zakupów silnie przecenionych wczoraj surowców, popyt wrócił też na rynki akcji i waluty dające wyższy procent.
Możliwe, że inwestorzy uświadomili sobie, że w gospodarce wcale nie jest tak różowo.
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej J.C.Tricheta nie padły sformułowania o wzmożonej czujności (strong vigilance), co byłoby odebrane jako zapowiedź rychłej podwyżki stóp procentowych.
Na wczorajsze wieczorne pogorszenie się nastrojów na Wall Street zareagował złoty, chociaż osłabienie naszej waluty nie jest zbyt duże. Zresztą od rana próbuje ona nieznacznie odrabiać straty.
Widać, że rynkowi wystarczy obecnie niewiele - odczyt ADP tylko o 20 tys. różnił się od wcześniejszych prognoz.
Mimo, że poniedziałkowy odczyt indeksu ISM dla przemysłu w USA nie był taki zły, to jednak nie zdołał on doprowadzić do dalszego osłabienia się dolara.
Tak jak można się było tego spodziewać optymizm, jaki pojawił się na rynkach po informacji o zlikwidowaniu przez amerykańskie siły specjalne, terrorysty numer jeden, był krótkotrwały.
Po tym, jak FED zaprezentował dość gołębi przekaz, dolar dość wyraźnie stracił, a na rynku zaczęto się prześcigać w prognozach dotyczących możliwego dalszego spadku amerykańskiej waluty
W trakcie dzisiejszej sesji na rynku złotego pojawiły się spekulacje, że Bank Gospodarstwa Krajowego interweniował na nim.
W kontekście zaplanowanego na przyszły tydzień posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego (5 maja) dość ważne mogą okazać się dzisiejsze wstępne szacunki Eurostatu nt. kwietniowej inflacji HICP.
Na jutro zaplanowany został ślub królewskiej pary, a w poniedziałek jest majowe święto bankowe – czeka nas, zatem długi weekend w Londynie, który nie pozostanie bez wpływu na rynki finansowe.
Wczorajszy komunikat FED i późniejsza dość obszerna konferencja prasowa Bena Bernanke były niemal pisane pod dyktando zwolenników gołębiego scenariusza.