W tym tygodniu we włoskim parlamencie rozpocznie się debata ws. głębokich cięć wydatków, które mają na celu zbilansowanie włoskiego budżetu do 2014 roku.
Optymizm po wczorajszych szacunkach ADP spotkał się dzisiaj z brutalną rzeczywistością, jaką przedstawił Departament Pracy USA.
Europejski Bank Centralny zgodnie z oczekiwaniami podniósł dzisiaj stopy procentowe o 25 p.b. do 1,50 procenta. Decyzja ta była powszechnie oczekiwana, więc na początku nie miała żadnego przełożenia na notowania euro.
Wczoraj po południu podczas konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, prezes Marek Belka nie przekreślił możliwości podwyżki stóp procentowych o 25 p.b. jeszcze w tym roku.
O możliwości podwyższenia stóp procentowych w Chinach spekulowano na początku tygodnia, kiedy to pojawiły się artykuły w tamtejszej prasie.
Dzisiaj najważniejszą publikacją okazał się odczyt indeksu PMI dla usług w Wielkiej Brytanii. Wartość czerwcowa przewyższyła oczekiwania na poziomie 53,5 pkt., co od razu przełożyło się na umocnienie funta względem większości walut (ostatnio wspominałem, iż waluta ta jest za słaba w relacji do innych).
Obradujący dzisiaj o poranku Bank Australii zgodnie z oczekiwaniami nie zmienił stóp procentowych (4,75 proc.), ale inwestorzy nieco rozczarowali się treścią komunikatu.
Po dzisiejszym spotkaniu z francuskim prezydentem, niemiecka kanclerz stwierdziła, iż udział inwestorów prywatnych w nowym programie pomocowym dla Grecji będzie dobrowolny, co w zasadzie kończy trwający blisko 2 tygodnie spór o kształt nowego bail-outu dla Aten i otwiera drogę do jego szybkiego przyjęcia.
Po tym jak zaczęły napływać nieoficjalne informacje, iż podczas dzisiejszego nieoficjalnego spotkania ministrów Eurogrupy nie uda się wypracować wiążących ustaleń ws. mechanizmu pomocy dla Grecji, euro zaczęło oddawać zdobyte wcześniej pole na rzecz innych walut.
W opublikowanym dzisiaj przez Suddeutsche Zeitung wywiadzie, unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych, Olli Rehn, przyznaje, że przyjęcie nowych rozwiązań dla Grecji jest znacznie bliższe, niż to się powszechnie sądzi.
Nie można powiedzieć, że poniedziałek przyniósł inwestorom wiele emocji. Za nami nudnawy handel, na co wpływ może mieć absencja części europejskich inwestorów za sprawą drugiego dnia Zielonych Świątków.
Po wyraźnym umocnieniu się dolara w piątek, co było wynikiem kolejnego słabego dnia dla nowojorskiej giełdy, a także niepewności inwestorów w temacie pomocy dla Grecji.
Piątek zgodnie z rannymi oczekiwaniami przyniósł dalsze umocnienie dolara. Widać, że coraz więcej inwestorów dostrzega w jak trudnej sytuacji znalazła się teraz amerykańska gospodarka.
Dolar coraz wyraźniej odbija się w górę, w czym pomagają spadki EUR/USD. Jesteśmy już przy wskazywanym wczoraj rano poziomie 2,73 i szanse na jego złamanie są duże.
Dzisiaj zgodnie z oczekiwaniami Bank Anglii i Europejski Bank Centralny nie zmieniły parametrów swojej polityki pieniężnej.
Przemawiający wczoraj wieczorem przed komisją Parlamentu Europejskiego szef Eurogrupy, J.C.Juncker stwierdził, że euro jest obiektywnie przewartościowane względem głównych walut, co natychmiast przełożyło się na przecenę wspólnej waluty.
Rynki (na razie) nie przejęły się dzisiaj rano weekendowymi doniesieniami niemieckiego tygodnika Der Spiegel, iż Grecja może potrzebować aż 100 mld EUR dodatkowych środków w ciągu najbliższych 3 lat, ani też niepotwierdzonymi informacjami, jakoby jeden z hiszpańskich regionów - La Mancha - był bliski bankructwa.
Optymizm będący wynikiem spekulacji wokół ewentualnego pakietu pomocowego dla Grecji był krótki.
Dzisiaj rano niemiecki Frankfurter Allgemeine Zeitung napisał powołując się na źródła, że MFW najprawdopodobniej nie wypłaci kolejnej transzy pomocy dla Grecji. Reakcja rynku była ograniczona, bo i takie informacje to nic nowego – był to przecież główny wątek w końcu ubiegłego tygodnia.
Przedstawiciel koalicjanta niemieckiej CDU, Frank Schaeffler z Wolnych Demokratów (FDP) nieco zaskoczył rynki, stwierdzając iż obecna forma pomocy dla Grecji się nie sprawdza i trzeba pomóc Grekom w uporządkowanym opuszczeniu strefy euro.
Jeszcze wczoraj rano pisałem o prasowych spekulacjach dotyczących nowego planu dla Grecji, a także planowanego spotkania ministrów państw strefy euro (Eurogrupy) w tej sprawie w najbliższy poniedziałek, 6 czerwca.
Temat grecki jest ostatnio dość popularny w zachodniej prasie ekonomicznej, stąd też dziwne by było, gdyby po weekendzie nie ukazało się nic ciekawego.
Patrząc na dzisiejsze zachowanie się złotego, takie pytanie nasuwa się od razu. Do godz. 17:00 nasza waluta zdołała utrzymać ranne zdobycze i była generalnie nieco mocniejsza, niż wczoraj.
Wczoraj po południu po tym, jak agencje zacytowały wypowiedź szefa Eurogrupy J.C.Junckera, zrobiło się naprawdę gorąco (pisałem o tym w komentarzu popołudniowym).
Słabsze dane makroekonomiczne z USA, to już chyba norma, co akurat niespecjalnie cieszy giełdowych inwestorów, a także tych, którzy liczyli na zmianę dotychczasowego trendu na walutach.
Po tym, jak wczoraj amerykańska giełda nie spadła, mimo słabszych danych na temat dynamiki zamówień na dobra trwałego użytku w kwietniu, nastroje poprawiły się też na rynku surowców.
Kolejny raz potwierdza się reguła, że lepsze dane z Polski mają znaczenie dla złotego tylko wtedy, kiedy na rynkach światowych mamy korzystny splot wydarzeń.
Wczoraj po południu zwracałem uwagę, że lepsze zachowanie się rynku nie świadczy o powrocie optymizmu, a wystarczą kolejne negatywne spekulacje wokół Grecji, aby euro znów ruszyło na południe.
Rynek nie przestraszył się dzisiaj słów greckiego ministra finansów, który ostrzegł, że Grecja może ogłosić bankructwo, jeżeli nie dostanie w najbliższych tygodniach kolejnej transzy przyznanej w ubiegłym roku pożyczki, czyli 12 mld EUR.
Mimo, że nowojorska giełda zakończyła wczorajszy dzień spadkami indeksów, to dolar nieznacznie stracił pod koniec sesji amerykańskiej i w czasie handlu azjatyckiego. Nieco odreagowywać próbowały też surowce (np. ropa).